Wydawałoby się, że na tym temat osoby burmistrza by się zakończył, jednak zmieniło to pojawienie się policji. Funkcjonariusze poprosili radnego Marcina Zasadę, a za nim poszedł przewodniczący Kulesza i Krzysztof Lipiński, który tłumaczył się funkcjonariuszom.
- Powiedziałem, że jestem burmistrzem, gdybym nie był burmistrzem, to byłyby wybory uzupełniające. To po pierwsze. Po drugie, powiedziałem, że nie jestem pozbawiony praw publicznych a tak naprawdę poszło o to że czy mogę siedzieć przy tym stole, czy przy innym miejscu. Ja nie mam ograniczonych swobód obywatelskich, jestem trzeźwy, jestem spokojny i uczestniczę w otwartej sesji.
Radny Zasada przekonywał funkcjonariuszy, że Krzysztof Lipiński jest zawieszony. Wywiązała się dyskusja między panami.
- Niech pan nie mówi policjantom, co mają robić.
- Ale spiszą pana panie Lipiński. I jest to ważna informacja, bo pan twierdzi, że jest tutaj jako burmistrz. To jest ważna informacja.
- Ja będę do końca życia burmistrzem, czy to się panu podoba czy nie. Przez trzecią kadencję i pan mi tego z życiorysu nie wymaże.
Skończyło się na tym, że funkcjonariusze nie wyprosili Krzysztofa Lipińskiego, ten mógł zostać na sesji.
- Wiemy kto jest pan burmistrz, wiemy, że pan jest pan Zasada i będzie z tego sporządzona notatka służbowa – zakomunikował policjant.
Po tym zajściu na sali zapanowała konsternacja, a radny Koperkiewicz spytał czy wiadomo kto wezwał policję. Na odpowiedź długo nie trzeba było czekać. Radny Marcin Zasada przyznał się do wezwania funkcjonariuszy.
- Ja panu byłemu przewodniczącemu rozwiążę ten rebus, tylko niech pan mnie dopuści do słowa. Ja wezwałem policję, ponieważ pan burmistrz Lipiński twierdzi, że jest burmistrzem Lipińskim i twierdzi, że jest tu jako burmistrz Lipiński. Policjanci sporządzą z tego notatkę służbową, że jest tutaj jako burmistrz Lipiński i zostanie to przekazane do prokuratury celem dalszego procedowania - oznajmił radny.
Quid pro quo – rezygnacja za rezygnację
Emocje jednak nie opadły i burmistrz Krzysztof Lipiński został dopuszczony do głosu, gdzie złożył deklarację, która brzmiała inaczej, w porównaniu do słów, jakie wypowiedział do radnego Zasady.
- Chcę przypomnieć panu Marcinowi Zasadzie pewne przyrzeczenie, obietnicę, propozycję… Ja dzisiaj podejmuję rękawicę, którą pan wtedy rzucił. Mam przygotowane swoje oświadczenie (…) pan Marcin Zasada kilka miesięcy temu, kilka razy powtarzał propozycję, że jeżeli ja złożę rezygnację, to klub radnych „Od Nowa” również to zrobi – mówił – Jest tutaj, na papierze firmowym, jest miejsce na wpisanie daty, ja to podpiszę wtedy, kiedy pan Marcin Zasada położy na stole deklarację tych radnych (…). „Uprzejmie informuję pana, że z dniem dzisiejszym składam rezygnację z pełnienia urzędu burmistrza miasta Łęczyca”, jeżeli państwo z drugiej strony położycie swoją deklarację, uprościmy proces. Będzie to szybko, bez kosztowo i bez referendum – oświadczył.
Do głosu został dopuszczony również mieszkaniec, który poprosil burmistrza o jeden powód, dla którego radny Zasada i reszta człomków klubu "Od Nowa" ma rezygnować. Krzysztof Lipiński nie miał możliwości odpowiedzi.
Z kolei radny Marcin Zasada mówił, że składał taką deklarację, a i owszem, ale w imieniu swoim, a nie klubu. Do głosu został dopuszczony radny Robert Łukasiewicz, który zadał kilka pytań Lipińskiemu.
- Panie Lipiński, a dlaczego pan z tym nie przyszedł 10 grudnia? Po zawieszeniu? Tylko dzisiaj pan przychodzi? Co? Wniosek o referendum pana zdopingował? Co pana tak zdopingowało, naprawdę? A przypominając jeszcze, to radny nie mówił o klubie, tylko o sobie i to jest fakt – mówił radny Łukasiewicz.
Krzysztof Lipiński przekonywał, że chodzi o klub a nie radnego, dodając, że 10 grudnia były to początki kryzysu.
- Do dzisiaj jestem burmistrzem tego miasta, jestem niewinny i w każdej chwili można tę sprawę wyjaśnić, że nie będzie referendum. Ja to robię, aby pan radny nie musiał pytać dlaczego nie ma burmistrza.
Radny Łukasiewicz zaproponował burmistrzowi, aby ten od razu podpisał dokument, z czym włodarz się nie zgodził, podkreślając, że jest niewinny. Radny Zasada z kolei powiedział, że propozycja była aktualna do 9 grudnia.
- Ta propozycja była aktualna do 9 grudnia. Składałem ją kilka razy, w swoim imieniu. Nigdy pan z niej nie skorzystał, choć mógł skorzystać. Teraz, jak pan nie ma wyjścia, przychodzi pod publikę i opowiada banialuki. Do sądu i niech pan tam niewinność udowadnia!
Na tych słowach przewodniczący Kulesza zakończył dyskusję.