Jednak pod jego zwolnieniem z pracy podpisała się przewodnicząca rady nadzorczej Janina Moruzgała, choć według przepisów powinien był to zrobić nowy prezes.
- Nasz pełnomocnik zwrócił uwagę, że przewodnicząca rady nadzorczej nie ma takich uprawnień. Ma je prezes i tylko on mógł mnie zwolnić z pracy. Skierowaliśmy więc sprawę do Sądu Pracy w Kutnie i walczymy o odszkodowanie zgodne z kodeksem, czyli równowartość trzymiesięcznego wynagrodzenia – mówi Jan Budziński.
Były prezes PEC-u dodaje również, że będzie oczekiwał ze strony spółki, aby ta wyciągnęła konsekwencje wobec osób, które doprowadziły do tej kosztownej sytuacji. Sprawa w kutnowskim Sądzie Pracy odbędzie się 15 marca.