Przewodniczący komisji Marek Jóźwiak inaczej podszedł do sprawy, mówiąc, że wielokrotnie na ten temat rozmawiano, podając jako przykład przeznaczenia w budżecie 25 tysięcy złotych na gadżety promocyjne, gdzie w I półroczu wydano około 7 tysięcy.
- Na gadżety powinno zostać jeszcze około 18 tysięcy. A że te pieniądze zostały wydatkowane inaczej niż jest to zapisane w budżecie, to jest mi przykro z tego powodu.
Głos zabrał zastępca burmistrza Krzysztof Urbański, który powiedział, że wiele imprez obejmowanych jest patronatem Burmistrza, gdzie wręczane są właśnie te gadżety, a sam burmistrz Krzysztof Lipiński dokończył wypowiedź swojego zastępcy, podając jako przykład wczorajszej wizyty delegacji z Japonii, gdzie włodarz jako gadżety mógł wręczyć jedynie swoje wizytówki.
- Bierze się to stąd, że… w przyszłym roku tego błędu już nie popełnimy, w budżecie promocji są zawarte wszystkie uroczystości dotyczące tematyki patriotycznej. Ja w przyszłym roku zaproponuję państwu, że to będzie wyraźnie oddzielone.
Burmistrz zarzekł się, że nie doprowadzi ponownie do sytuacji, gdzie będzie zmuszony wręczać tylko lub aż wizytówki. Przy okazji nazwał kwotę 15 tys. zł „śmieszną” w porównaniu do wstydu, jaki towarzyszy z powodu braku gadżetów.
Przewodniczący Marek Jóźwiak nazwał projekt budżetu „źle zaprojektowanym”, gdzie włodarz nakazał radnemu przypomnieć sobie historię odrzucanych projektów uchwał.
Radny pozostał nieugięty, powołując się na dane z Biuletynu Informacji Publicznej, mówiąc, że burmistrz w tegorocznym projekcie budżetu chciał przeznaczyć 300 tysięcy złotych na promocję, gdzie radni „zabrali” mu 50 tysięcy złotych. Ostatecznie, według planów, tegoroczne wydatki na promocję miały wynosić 250 tysięcy złotych.
Jednak w czerwcowym sprawozdaniu na promocję wydano już 311 tysięcy złotych, czyli o 61 tysięcy więcej niż przewidywano a o 11 tysięcy więcej niż burmistrz zaprojektował.
Burmistrz nie zgodził się z zarzutem, mówiąc, że radni zabrali te pieniądze i dlatego ich obecnie brakuje. Wywiązał się dialog między radnym Zasadą a Jóźwiakiem:
- Ile było zaprojektowane w budżecie?
- 300 tysięcy złotych.
- Ile zabraliśmy?
- 50 tysięcy złotych.
- Ile wydano na koniec czerwca?
- 311 tysięcy złotych.
- Czyli ile w międzyczasie dodaliśmy?
- 61 tysięcy.
- Dziękuję.
Próbował zainterweniować także radny Koperkiewicz tłumacząc, że nikt tych pieniędzy nie przepił, ani nie wydał. Natomiast zastępca burmistrza Krzysztof Urbański powołując się na swoje doświadczenia samorządowe, wyjaśniał, że na wydział promocji zawsze się dokłada, ze względu na wydatki, których często nie da się zaplanować i przewidzieć.
- Doszedl szereg imprez, których na początku 2016 roku nie przewidywaliśmy i tak samo się zadzieje w 2017 roku – argumentował – My apelujemy do państwa, nie po to, że burmistrz się będzie wstydził, bo my również reprezentujemy państwa i to wy się będziecie wstydzili. Chociaż wiem, że po was to spływa. I takie są fakty, bo burmistrz reprezentuje cały samorząd.
Krzysztof Lipiński dodał, że radni doskonale zdają sobie sprawę z potrzeb, ale celowo nie chcą przeznaczyć pieniędzy według myśli, że: „Im gorzej tym lepiej”.
Przewodniczący Jóźwiak bronił swojego stanowiska, podając przykład przeznaczenia pieniędzy na koszulki dla piłkarzy futsalu, jako wydatku „ekstra”, zaznaczając, że problem polega w złym zarządzaniu.
- Tu jest tak, że wydaje się najpierw na wszystko, a gdy okazuje się, że pieniędzy nie ma, dopiero wówczas się przychodzi po pieniądze. A nie można tak, że jeżeli wyskakują Francuzi, jeżeli wyskakują imprezy, na które nie przewidziało się wydatków, wtedy zwrócić się do rady? Tego brakuje.
Burmistrz określił zachowanie przewodniczącego „przyjęciem schematu”, dodając, że już na początku tego roku zwracał się z prośbą do radnych o przeznaczenie dodatkowych pieniędzy.
Retoryka włodarza najwyraźniej nie przekonała członków komisji, którzy głosami 1 za i 6 przeciw negatywnie zaopiniowali projekt uchwały mówiący o przeznaczeniu 15 tys. zł. na zakup gadżetów promocyjnych.