Radnych ta odpowiedź nie zadowoliła, radny Zasada pytał w jakim celu w ogóle podjęto takie działania. Burmistrz odpowiedział, że nie może odpowiedzieć, dlaczego osoby, które aplikują na stanowisko, tak się zachowują.
Kto jest w sekcie?
Emocje wróciły przy punkcie spraw różnych, kiedy to radny Wojciechowski skierował pytanie do wszystkich radnych, pytając, czy ktoś należy do sekty.
- Nie widzę żadnej pozytywnej odpowiedzi (…). Panie burmistrzu, mam pytanie do pana, o których radnych pan myślał, mówiąc o tym, że ci radni zbudowali sektę? Pytałem się wszystkich radnych obecnych na sali i żaden nie powiedział, że jest w jakiejś sekcie. Chcialem się od pana burmistrza dowiedzieć: o których radnych pan myślał?
Burmistrz Krzysztof Lipiński powiedział, że jego wypowiedzi miały miejsce kilka tygodni temu i dotyczyły przede wszystkim skrótu myślowego.
- Nie miałem na myśli konkretnych radnych. Generalnie, używając takiego sformułowania, miałem na myśli zachowania tych osób, zbliżone do zachowań członków sekty. I tylko to miałem na myśli. Takie zachowanie to bezkrytyczne poddawanie się woli innych osób.
Wojciech Wojciechowski odpowiedział, że równie dobrze inne osoby mogłyby udzielić takiej odpowiedzi, pytając retorycznie, gdzie jest sens i kierunek takich zachowań. Powiedział, że szokiem dla radnych jest ta informacja i oczekuje od burmistrza magicznego słowa „przepraszam”.
Krzysztof Lipiński zaznaczył, że postara się być w przyszlości bardziej precyzyjny i wytłumaczył, że nie wymienił radnych, jako należących do sekty. Powiedział jedynie, że porównał ich zachowanie do członków sekty.
- Mogę dzisiaj jedynie wypowiedzieć takie słowa: nie powiedziałem nigdy, że radni utowrzyli sektę, powiedziałem, że niektórzy radni zachowują się, jak członkowie sekty. A to są dwie różne wartości.
Rozmowa zeszła na temat źródła cytowanej wypowiedzi, gdzie burmistrz spytał przewodniczącego rady miasta Pawła Kuleszę o to, czy została powolana komisja śledcza.
- To są sprawy różne, a ja się czuję,jakbym był przesłuchiwany. A rada gminy nie ma prawa tworzyć komisji śledczej, a jeżeli pan chce zapytać, to proszę konkretnie wypowiadać. Na takie ogólne pytania, ciężko znaleźć konkretną odpowiedź – zakończył burmistrz.
Co brał burmistrz?
Radny Wojciechowski kontynuował temat, zadając dość nietypowe pytanie.
- Panie burmistrzu, czy ja niewyraźnie mówię? Czy może pan brał dzisiaj jakieś środki? Jednoznacznie jest napisane, co pan powiedział. Pan jednoznacznie stwierdził, że grupa radnych jest w sekcie.
Krzysztofa Lipińskiego zaciekawiło drugie pytanie, pytając radnego, co miał na myśli w słowie „środki”. Powstała kolejna dyskusja o ewentualną formę zażytych środków, gdzie zebrani nawzajem przekrzykiwali się o to. Burmistrz upierał się, że aby być konkretnym w odpowiedziach, musi wiedzieć o jakie środki chodzi. Powiedział, że można się wypowiadać niewyraźnie, w sensie niezrozumiale i niewyraźnie, w sensie logicznym.
Temat zmienił zastępca burmistrza Krzysztof Urbański, który poinformował zebranych o piśmie, jakie wpłynęło do urzędu miasta z urzędu marszałkowskiego. W piśmie jest mowa o zwiększeniu bezpieczeństwa pieszych na drodze 703, a dokładniej przy sklepach Rossmann i Pepco. Poinformował również o piśmie z Zarządu Dróg Wojewódzkich, które wyraziło zgodę na postawienie ławek na ulicy Ozorkowskiej i sprawie wiat przystankowych, która na tę chwilę stała się bezpodstawna.
Komu jest wstyd?
Radny Marcin Zasada powiedział, że radni stają się „zakładnikami” pewnych uchwał, gdzie potrzeba przesuwać środki z budżetu. Ponownie zadał pytanie Krzysztofowi Lipińskiemu o poczucie wstydu, jaki towarzyszy burmistrzowi, że niektórzy radni startowali z jego komitetu.
- Ja panu powiem odwrotnie. Niektórym radnym jest wstyd, że my startowaliśmy od pana. Nam jest może wstyd. Pan stwarza taką atmosferę, że pan jest taki mocny i wygrał w cuglach, a niech pan sobie przypomni do niedawna , jaki pan był słaby. To nie tak, że pan się nagle zrobił mocny, bo pan nie jest mocny, tylko środowisko powoduje, że pan tu jeszcze tkwi. Także proszę nie zatrzewiać rzeczywistości, bo zaczniemy mówić jak jest w Łęczycy, nazywając rzeczy po imieniu. Przestańmy kłamać, żeby wszyscy nie byli manipulowani. Bo takie osoby się pojawiają, że są manipulowane, zapraszane, a potem nie wiedzą o co chodzi (…). Niech pan powie, któremu z radnych nie zależy na dobru miasta, bo takie odpowiedzi z pana ust padają często – mówił radny, dodając, że transmisja z nagrań będzie archiwizowana i udostępniana tak, aby każdy mieszkaniec mógł ją później obejrzeć.
Burmistrz Krzysztof Lipiński odniósł się jedynie do ostatnich słów radnego mówiąc, że od kilku dni jest wszystko jasne i klarowne, ze względu na oświadczenie burmistrza.
- Chciałem jedynie przypomnieć, że to pan lub ktoś z pana otoczenia, próbował decydować o tym, które nagrania mają być transmitowane, a które nie (…). My już panie radny, nie mamy wpływu na to, czy ktoś to nagra, czy nie.
To jak z tym burmistrzem? Brał coś, czy nie?
Całą dyskusję postanowił zakończyć radny Robert Łukasiewicz, zwracając się do radnego Wojciechowskiego, że zadaje niekonkretne pytania, stąd brak odpowiedzi ze strony burmistrza. Postanowił więc sam zadać kilka pytań burmistrzowi, w wyniku czego wywiązał się dość niecodzienny dialog:
- Panie burmistrzu, czy pan brał dzisiaj łapówkę?
- Ani dzisiaj, ani nigdy wcześniej.
- Czy pan brał dopalacze?
- Ani dzisiaj, ani nigdy wcześniej.
- Czy brał pan jakieś środki psychotropowe?
- Nie brałem nigdy w życiu i dzisiaj też nie brałem.
- I o to mi chodziło! Krótkie, zwięzle pytania.
Radny Zenon Koperkiewicz zarzucił przewodnicącemu Pawłowi Kuleszy, że robi cyrk z sali obrad. Przewodniczący zarzekł się, że nawet nie uśmiecha się pod nosem, a jedynie umożliwia wypowiedź każdemu z radnych
Krzysztof Urbański poszedł za słowami radnego Koperkiewicza, mówiąc, że przewodniczący kpi z instytucji samorządowej, że pozwala na takie wypowiedzi radnych pod adresem burmistrza, wzywając go do czuwania nad przebiegiem obrad.
Wczorajsza dyskusja podczas sesji, nie była pierwszą i zapewne nie ostatnią dyskusją, jaka powstała między radnymi.