Dzikie wysypisko pnie się w górę

– Bywam tu codziennie i widzę jak ta kupa śmieci rośnie. To przechodzi ludzkie pojęcie! Jest wyznaczony kontener, do którego można wyrzucać śmieci, a ludzie i tak wolą iść na skróty – relacjonuje pan Marian, którego spotkaliśmy na miejscu. Co może być przyczyną aż takiego zaniedbania tej części kompleksu?

– To proste. Jest zawsze otwarta furtka i ludziom nie chce się chodzić do kontenera, bo przecież przejdą tylko przez furtkę i wyrzucą swoje śmieci. Problem jest jeszcze taki, że nikt nikogo za rękę nie złapał, a sterta rośnie z dnia na dzień. W tym miejscu kiedyś była droga.

– W lato, gdy jest ładna pogoda, lubię przyjechać tutaj rowerem, od strony łąk. Teraz na tej drodze leży kupa śmieci – wyjaśnia pani Halina. Prezes Rodzinnych Ogródków Działkowych „Irys” Jan Łuczak o problemie wie, ale przyznaje, że niewiele może zrobić.

– Jest ustawiony kontener, a ludzie mimo wszystko wyrzucają śmieci tam, gdzie im się podoba. Miesięcznie płacimy ponad 2 tys. zł. za wywóz tych odpadów. To ogromna kwota, przez co ceny rosną – mówi prezes. Jednym z możliwych rozwiązań, oprócz ciągłych upomnień, zarówno tych ustnych, jak i pisemnych, jest zablokowanie dostępu przez furkę do wysypiska.

– Planowaliśmy i nadal planujemy zaspawać furtkę. Mogłoby to być pewne rozwiązanie, choć z drugiej strony, słyszę od działkowców, że czasem zupełnie obcy ludzie podjeżdżają od drugiej strony i też wyrzucają swoje śmieci – dodaje J. Łuczak.