Radny Wojciech Wojciechowski spytał prezesa PGKiM Janusza Muszyńskiego o przekazaną dywidendę. Janusz Muszyński odpowiedział, że właściciel decyduje o podziale zysku, dla przykładu część może przeznaczyć na dywidendę lub kapitał zapasowy. W tym przypadku zdecydowano się na dywidendę w wysokości 20 tys. zł.
Radny Wojciechowski skierował swoje pytanie do pani skarbnik Grażyny Życzkowskiej o wysokość dywidendy z PEC-u. Usłyszał, że była to kwota 280 tys. zł., natomiast w budżecie miasta zaplanowaną kwotą była 110 tys. zł.
- No i okazuje się, że łącznie 300 tys. zł. Co z różnicą? – pytał radny.
Pani skarbnik Grażyna Życzkowska odpowiedziała, jest to związane z wydatkami bieżącymi. Radny dopytywał, dlaczego tak się stało, pomimo faktu, że mniejsza kwota była zaplanowana w budżecie.
- My, jako współwłaściciel spółki mieliśmy takie prawo. A, że mamy problem z bieżącymi środkami, jak państwo dokładnie wiecie (…). Panie radny doskonale pan wie, nie tak dawno była mowa o podziale w projekcie ekologicznym, gdzie potrzebne było 20 tys. zł z bieżących środków. My tych środków nie mamy. W tym momencie te środki się pojawią. Te pieniądze chcemy przeznaczyć chociażby na wynagrodzenia nauczycieli, gdzie za moment pójdzie zmiana wynagrodzeń, odgórnie ustawowo, idzie reforma oświaty, gdzie te pieniądze są potrzebne. Potrzebne są na wynagrodzenia dla pracowników – tłumaczyła pani skarbnik.
Grażyna Życzkowska mówiła, że radni domagali się zwolnienia pełnomocnika burmistrza, skąd mogłyby się znaleźć pieniądze. Pełnomocnik nie został jednak zwolniony i trzeba szukać innych źródeł.
- No to nie ma co się dziwić, że później nie ma pieniędzy! Zatrudnia się doradców, zatrudnia się pełnomocników, a dla zwykłych pracowników nie ma pieniędzy! – irytował się radny Wojciechowski – To pani odpowiada za finanse miasta! A pani ciągle mówi, że nie odpowie na to pytanie, to nie moja wina, tak jak poprzednia sprawa, nie pani wina, teraz też nie pani wina…
Grażyna Życzkowska broniła się mówiąc, że robi wszystko, aby pieniądze były w budżecie.
- Panie radny, nie zatrudniam i nie ja odpowiadam za zatrudnienie pełnomocników. To nie jest w mojej gestii. Za to proszę mnie nie rozliczać. Ja się starałam, aby te pieniądze dla pracowników były. To jest tak naprawdę mój priorytet w tym momencie.
Do głosu został również dopuszczony były prezes PEC Jan Budziński, który mówił, że 280 tys. zł jest kwotą, jakiej jeszcze nie widziano, podając jako przykład łącznej kwoty dywidendy za dwóch kadencji Andrzeja Olszewskiego – 555 tysięcy złotych. Inny mieszkaniec z kolei apelował do radnych, aby ci pilnowali pieniędzy publicznych i poprosił rajców, aby ci szczegółowo zbadali tę sprawę.