Według rozpisanych norm, zagrożone kataklizmem suszy są zboża jare na glebach kategorii pierwszej.
- Na ten moment nie mamy tak naprawdę możliwości rozpoczynania czegokolwiek, ponieważ mamy ściśle określone prawem wytyczne, czyli to rozporządzenie, które dokładnie precyzuje – zakończyła pani Godlewska.
Radnego Grzegorza Górę jednak nie przekonały te słowa.
- Już w tej chwili eksperci przebąkują, że straty w zbożu mogą wynieść od 20% do 30%, a przy tych dodatkowych upałach, to się będzie pogłębiało, to ja zadaję pytanie: po co jest urząd wojewódzki, po co jest minister rolnictwa? Jeżeli on ma monitoring na bieżąco, to powinny jakieś decyzje zapaść, bo ja z własnego doświadczenia wiem, że klęska jest wtedy, jak już nic nie zostanie na polu. I wtedy jest wielki płacz.
Wójt Jacek Rogoziński uspokoił radnego mówiąc, że to nie gmina tworzy prawo, a parlamentarzyści. Gmina jedynie ma przepisy, do których musi się dostosować i to właśnie w tej sytuacji robi.
Radnemu Górze te słowa nie wystarczyły, który zaatakował starostę powiatu łęczyckiego Wojciecha Zdziarskiego, że ten nie wykonuje żadnych kroków, aby pomóc rolnikom.
- Jeżeli jest starosta powiatu łęczyckiego, to pan może, jako wójt, wystąpić do niego o spotkanie. Chociaż powinna być odwrotna tendencja, że starosta w tym swoim starostwie obmurowany fotelami, powinien wiedzieć, że rolnicy to są jego potencjalni wyborcy, ale do momentu, kiedy nie będzie bezpośrednich wyborów na starostę, to tu się w powiecie łęczyckim nic nie zmieni! Wystarczy grupa kolegów, którzy poprą i jest wszystko w porządku, a pan starosta problemów rolnika po prostu nie widzi.
Wójt powiedział, że przyjrzy się sprawie i ponownie uspokoił radnego, że na tę chwilę sytuacja jest ciągle monitorowana.