Krzysztof Lipiński bronił także Zenona Koperkiewicza.
- Radny Zenon Koperkiewicz to uznany samorządowiec i społecznik, który zrobił bardzu dużo dobrych rzeczy dla Łęczycy. Stale jest blisko mieszkańców. Szczery i oddany miastu. Jego styl prowadzenia sesji miejskich, który mogł się niektórym nie podobać, nie powinien być powodem odwołania z funkcji przewodniczącego. Mamy nadzieję, że radny nie zrazi się zachowaniem kolegów i koleżanke i nadal, z pełnym zaangażowaniem będzie angażował się w rozwój Łęczycy. Dziękuję radnemu Zenonowi Koperkiewiczowi za dotychczasową pracę. To zasłużony dla Łęczycy samorządowiec i społecznik. Uważam, że styl prowadzenia sesji nie powinien decydować o tej zmianie, ale szanuję tę decyzję i mam nadzieję, że nowy przewodniczący, który powinien być jak najszybciej wybrany, będzie korzystał z doświadczenia i wiedzy pana Koperkiewicza.
Zenon Koperkiewicz również odniósł się do działań Jana Budzińskiego, jak i pochlebnych słów burmistrza, mówiąc, że całe to zamieszanie jest poniekąd z jego winy, gdyż to właśnie on namawiał Krzysztofa Lipińskiego do startu w wyborach samorządowych.
- Chciałem państwu powiedzieć jedną rzecz: najbardziej winny czuję się ja. To ja pół roku namawiałem Krzysztofa Lipińskiego do startu w wyborach.To ja naciskałem na niego mówiąc, że nie ma osoby, która mogła by tę Łęczycę ruszyć. Druga kwestia jest taka, że postawiłem tak samo na pana Budzińskiego, którego pamiętałem z pierwszej kampanii, ponieważ startowałem z własnego komitetu. Jeżeli chodzi o logistykę, podobało mi się to, co wykonywał. Natomiast jeśli chodzi o tę aferę, to byłem kompletnie zaskoczny. Byłem u burmistrza faktycznie. Jeszcze, tym bardziej, jak wszedł pan Budziński i słowa, które wypowiedział burmistrz do niego, że pomawiany jest przez radnego. To jest taka zasada pies gryzie właściciela. Byłem tak zdołowany, że ja, w tym spotkaniu nie tylko okiem nie mrugnąłem, bo cały czas myślałem o jednym: jak może taki człowiek swojego przełożonego tak ubliżać, posądzać i tym podobne. O co tu w tym wszystkim chodzi? – dociekał.
Poruszył także temat jego odwołania, mówiąc, że był pewien takiego rozwiązania już jakiś czas temu. Jak przyznał, była to suma zdarzeń, na które sam sobie zasłużył. Bronił także burmistrza Krzysztofa Lipińskiego, gdzie zaznaczał, że konieczne jest „ruszenie” Łęczycy. Mówił, że tylko bogatym nie zależy na nowych miejscach pracy, ponieważ w ten sposób korzystają z wyzysku biednych. Powiedział także o układzie, który, jego zdaniem panuje, a któremu zależy na tym, aby burmistrz nie mógł podjąć żadnych kroków dla dobra Łęczycy, co byłoby pomocne w przypadku odwołania go z funkcji burmistrza.
- Martwi mnie pan Budziński, ponieważ się na nim bardzo zawiodłem. I vice versa, mogłby również powiedzieć, że się zawiódł na mnie, ale nie może tak być, żeby wszyscy z naszego komitetu działali przeciw burmistrzowi.
Zastępca burmistrza Krzysztof Urbański również odniósł się do obecnej sytuacji.
- Panie burmistrzu, szanowni państwo… cóż, również media wymieniają moją osobę z imienia i z nazwiska , gdzie pan Budziński rozważa, jakobym również nie popełnił przestępstwa na tym słynnym spotkaniu, które tak pan Budziński wszem i wobec ogłasza. W przeciwieństwie do pana burmistrza i pana przewodniczącego, nie będę się do tego odnosił w tym momencie. W swoim czasie wypowiem się publicznie i obszernie w tej sprawie, ale zaczekam, czy odpowiednie slużby, które zostały powiadomione przez pana Budzińskiego, jakoby szantażowanego i zastraszanego, zakończą swoje czynności. Po pierwsze, czy śledztwo w ogóle będzie wszczęte to pojęcie względne, a po drugie, jeżeli będzie wszczęte, wówczas najpierw wypowiem się podczas przesłuchania w tej sprawie, a wówczas będę rozmawiał z państwem. Do tej sprawy mogę tylko tak się odnieść.
Krzysztof Urbański zaznaczył, że nie ma pretensji do radnych za podjęte działania, lecz do prezesa PEC-u.
- Tak z perpektywy czasu zastanawiam się, czy burmistrz Olszewski faktycznie nie przewidział pewnych zachowań i działań pana Budzińskiego, bo po kilku miesiącach też go zwolnił z pracy. Z jednej strony, burmistrz, jako przełożony, po takiej demonstracji i wystąpieniu przeciw przelożonemu, pewnie powinien tak zrobić, to jest oczywiście suwerenna decyzja pana burmistrza, ale czas pokaże, kto miał rację w tej sprawie.
Zastępca burmistrza powołał się także na swoją karierę zawodową, gdzie wyraził zdziwienie, że nigdy nie był świadkiem takie wystąpienia przeciw przełożonemu. Powiedział, że prezes PEC-u jest albo człowiekiem niezwykle odważnym, albo człowiekiem, który nie do końca panuje nad swoimi emocjami. Przytoczył również swoją historię samorządową, gdzie, jak zauważył, nie zawsze zgadzał się z obecnym burmistrzem Krzysztofem Lipińskim, jednak wspólny cel, jakim są dotacje unijne i rozwój Łęczycy, łączy obu panów. Krzysztof Urbański mówił także o radnych, którzy jego zdaniem, dali się w pewien sposób zmanipulować.
- Niezgoda rujnuje, zgoda buduje. My z panem burmistrzem i byłym już, niestety, panem przewodniczącym, liczymy na to, że ta rada będzie nadal chciała z nami współpracować i wspólnie będziemy dążyć dla dobra tego miasta i obywateli.
Publikujemy także zapis fragmentu rozmowy, jaka miała miejsce w środę (15 lipca).
Na koniec konferencji Janusz Czarnecki z Urzędu Miasta podsumował skutki niedzielnej nawałnicy i wymienił działania podjęte przez magistrat.
Głos zabierali także mieszkańcy Łęczycy. Była radna Anna Włodarczyk wymieniła jako przykład Towarzystwo Pomocy Dzieciom, przy którym pracowała i które nadal potrzebuje pomocy miasta, wytykając radnym chęć podniesienia sobie diet. Broniła również Zenona Koperkiewicza mówiąc, że jest uczciwym czlowiekiem.
- Jest mi przykro czytając o tym, co się w naszym mieście dzieje. Nie miałam pzyjemności pracować z panem Koperkiewiczem, ale powiem państwu tylko jedno: poza wszystkim, uczciwość tego człowieka, jest wręcz oszałmiająca. I tym serdecznym akcentem chcę skończyć. Proszę państwa, zróbmy, żeby tu bylo dobrze.
Z kolei inni mieszkańcy zarzucali byłemu przewodniczącemu, że mógł od razu przyznać na nadzwyczajnej sesi rady miasta to, że taka rozmowa miala miejsce.