„W tym urzędzie, na tej sali kamera będzie zawsze włączona, dopóki jestem burmistrzem tego miasta”
Radny Robert Łukasiewicz zapytał z kolei o kamerę, która nie była włączona. Pytanie to zapoczątkowało zagorzałą dyskusję, ponieważ radny chciał wiedzieć, kto nie chce, aby kamera była włączona. Radny Wojciech Wojciechowski powołał się na rozmowę z radnymi, gdzie jak stwierdził większość nie chciała włączonej kamery. Natomiast na każdej sesji, kamera ma być włączona.
- Jeżeli ktoś z mieszkańców chciałby uczestniczyć w komisji, nie ma problemu, drzwi są otwarte – mówił.
Radnemu Łukasiewiczowi nie spodobały się te wyjaśnienia i dopytywał, czemu nie można tego samego zrobić z kamerą. Wyłączać ją w momencie podawania poufnych danych. Między radnymi powstała dyskusja, gdzie radny Łukasiewicz pytał o tę większość radnych, ponieważ jego samego nie zapytano o zdanie.
Radny Marcin Zasada powiedział, że od następnej sesji kamera będzie włączona, gdzie nagranie będzie archiwizowane, aby każdy mógł bez problemu obejrzeć zapis obrad.
Burmistrz Krzysztof Lipiński skierował swoją wypowiedź do radnego Zasady, zaznaczając, że radny będzie mógł mówić o tym, co i kiedy będzie emitowane, tylko wtedy, kiedy to radny będzie burmistrzem.
- To, co i kiedy będzie emitowane będzie zależeć od tego, jaką decyzję podejmie burmistrz, a nie pan. To pierwsza sprawa. Druga sprawa jest taka, że na każdej komisji w tej sali ma być włączona kamera. Jutro, na piśmie, stosowne zarządzenie w tym temacie wydam. Nie trzeba żadnej opinii, żadnej komisji, ponieważ ustawa o samorządzie polskim jasno mówi: prace samorządu są jawne, koniec.
Radny Wojciechowski idąc za słowami burmistrza, zaproponował, aby kamera wróciła również do gabinetu burmistrza.
Przedsiębiorcy są bojkotowani?
Radny Kurczewski ponownie poruszył temat drogi nieprzejętej przez miasto, pytając Wojciecha Wojciechowskiego o to, czy prawdą jest, jakoby radny Wojciechowski miał powiedzieć, że najlepiej by było, jakby przedsiębiorcy zrobili „zrzutę” i kupili sobie tę drogę.
- Ludzie od 13 lat wprowadzają do miasta pieniądze, dlatego chciałem spytać, czy była to pana, jako radnego, taka decyzja, czy była to decyzja całej komisji? Może się pan ustosunkuje do tego?
Radny Wojciechowski dopytywał radnego Kurczewskiego, czy aby ma pewność, co do cytowanych słów. Głos oddano gościowi na wczorajszym posiedzeniu – panu Robertowi Dańdze, który reprezentował owych przedsiębiorców. Gość zaprzeczył, jakoby radny miał wypowiedzieć takie słowa, mówiąc, że bezpośrednio nie zostały one wypowiedziane.
Robert Dańda przedstawił sytuację radnym, mówiąc, że nie zna nowych faktów, jakie miały wyjść na jaw, więc nie jest w stanie z nimi polemizować. Przytoczył natomiast historię drogi i firm, które tam funkcjonują, mówiąc, że brak dojazdu uniemożliwia jakiekolwiek działania w przyszłości, które miałyby służyć powstawaniu nowych miejsc pracy. Mówił również, że droga, która tam się znajduje nie spełnia absolutnie żadnych warunków, aby można było nazwać ją „drogą”.
- Przedsiębiorcy są pozostawieni sami sobie. Mamy wrażenie, że jesteśmy bojkotowani. Być może są to sugestywne odczucia, że taka sytuacja się wytworzyła, natomiast chciałem zwrócić uwagę na jedną rzecz: gdy państwo się spotkacie na komisji, weźcie pod uwagę kilka spraw. Trzydzieści cztery miejsca pracy, szanse dla rozwoju innych firm. Kilka milionów zapłaconych w ostatnich latach, podatków. I niewykupiona droga za bodajże 100 czy 150 tysięcy. Ze względu na szerokość pasa drogi, inwestycja nie przekroczy 200 tysięcy zlotych, co przy kilku milionach zapłaconych podatków jest małą inwestycją – mówił.
Radny Wojciechowski zapewnił, że temat będzie poruszony na najbliższej komisji gospodarki i mienia, gdzie każdy będzie miał możliwość wypowiedzenia sięi jak stwierdził, wszystko zaczynane jest od początku.
Burmistrz Krzysztof Lipiński zabrał głos mówiąc, że nie będzie zaczynał rozmów z przedsiębiorcami, tak jak to było robione niedawno, na zasadzie „macie problem”. Przyznał, że dzięki pomocy pani kierownik Marii Gruszczelak, udało się wynegocjować bardzo dobrą cenę, z czego miasto ma zamiar skorzystać. Zwrócił się również do Wojciecha Wojciechowskiego sugerując, że działania przewodniczącego komisji gospodarki i mienia, nie były do końca jasne.
- Udało nam się przekonać tych ludzi (firmę Rauch – przyp.red.) żeby tę drogę sprzedali i zmniejszyli o dużo cenę. I wszystko jest przygotowane do tego, aby to kupić. Co nam da czekanie kolejne dwa miesiące? Trzy? Jeżeli chcemy mówić, że jesteśmy miastem przyjaznym przedsiębiorcom, to nie wystarczy tylko tego mówić. Trzeba coś konkretnego w tym kierunku zrobić – mówił, dodając, że on, jak i kierownicy referatów, są już dawno przygotowani do podjęcia konkretnych działań.
- Tak, jak mi to pan przypomina. Burmistrz jest tylko organem wykonawczym. Żeby mógł cokolwiek zrobić, musi poczekać na moment, kiedy organ ustawodawczy rada miasta Łęczyca podejmie decyzję. Jakąkolwiek, ale niech podejmie. A, jeszcze uzupełnię. To pan, panie przewodniczący, na tej sali użył takich słów, motywując, dlaczego z porządku sesji został wyrzucony punkt zakupu ziemi. To pan powiedział „a dlaczego oni nie kupią tej ziemi?” I to jest zapisane w protokole. Jeżeli sobie wszystko przypominamy, to się zdecydujmy, chcemy pomóc tym ludziom, czy tylko mówimy, że chcemy im pomóc? My jesteśmy gotowi, aby za godzinę podjąć takie uchwały – zakończył burmistrz.
„Co się Wojtek stało?!”
Radny Wojciechowski nie zgodził się ze słowami burmistrza, mówiąc, że z „tą prawdą” jest różnie.
- Jeżeli byście przygotowali dokładnie, na komisję, na której była omawiana ta droga, zaproszono by tych przedstawicieli, powiadomiono wszystkich radnych, abyśmy wszyscy dogłębnie dowiedzieli się, co i jak jest, to na pewno tego tematu by dzisiaj nie było.
Burmistrz odparł, że to komisja wyraziła pozytywną opinię, pytając radnego, czemu „ściemnia”. Między radnym a burmistrzem doszło do przepychanek słownych, gdzie nawzajem zaczęli zarzucać sobie klamstwa. Radny kontynuował mówiąc, że gdyby wszystko było w porządku, tak, jak mówi burmistrz, to właśnie na dzisiaj byliby zaproszeni goście z ŁSSE.
Ponownie panowie zaczęli sobie nawzajem przerywać, nie dając dokończyć wypowiedzi. Ostatecznie radny Wojciechowski dokończył myśl.
- Wy myślicie, że radni są od tego, aby tylko podnieść rękę. My musimy sami dzwonić do ŁSSE, żeby poprosić, aby 15 radnych dowiedziało się dokładnie o wszystkim… To wasze zadanie jest, przygotowując projekt uchwały, zaprosić przedstawicieli ŁSSE i powiadomić. Tak samo było z drogą.
Krzysztof Lipiński postanowił zadać nietypowe pytanie.
- Co się Wojtek stało?! (…) Co ty mówisz, chłopie?! Na twojej komisji nie było żadnych uchwał!Podjąłeś decyzję na tak!
Radny Paweł Kulesza powiedział, aby burmistrz nie podnosił głosu na radnych, na co burmistrz odpowiedział, że radny (Wojciechowski – przyp.red.) kłamie w żywe oczy.
- On kłamie w żywe oczy! Szkodzi temu miastu!
Radny Wojciechowski odpowiedział, że sprawą kłamstwa zajmą się organy ścigania.
Głos ponownie zabrał Paweł Kulesza.
- Nie zaskoczyła mnie postawa pana burmistrza, która podsumowała nasze dzisiejsze spotkanie. Ja wiedziałem, żeto będzie jedyny, wśród narodów świata, sprawiedliwy, a reszta radnych to są hamulcowi, którzy blokują najważniejsze dla mieszkańców tego miasta decyzje. Ja myślę, że zapytanie o opinię przedstawicieli ŁSSE jest pewnym, nowym standardem, który pozwoli nam świadomie podjąć decyzję. Ani o jeden dzień nie opóźnia decyzji związanej z zakupem bądź rezygnacją z zakupu tych terenów. To jest mechanizm panów, którzy rządzą tym miastem, przykładem jest ta nieszczęsna uchwała o nieodwoływaniu się od planu zagospodarowania przestrzennego. Po 8 miesiącach doszliście, podejrzewam, do wniosku, że gdybyście wtedy mieli wiedzę co robicie, nie podjęlibyście takiej decyzji. I to są metody działania, nie dajmy sobie narzucać takiego stylu, że jest temat, jest, należące nam się, prawo do zapytania o fakty, o dane, o opinie ludzi, którzy są w tym dobrzy, a potem podjęcie decyzji.
Przewodniczący rady miasta zakończył, mówiąc, że daje radnym możliwość podjęcia merytorycznej dyskusji, która ma slużyć podjęciu świadomej decyzji.
Wojciech Wojciechowski zakończył posiedzenie komisji, przy proteście radnego Zenona Koperkiewicza, który zgłaszał chęć zabrania głosu. Radny Robert Łukasiewicz skwitował to ironicznym aplauzem.