reklama

Kwestionariusz MojaŁęczyca.pl – odpowiada Przemysław Błaszczyk

Opublikowano:
Autor:

Kwestionariusz MojaŁęczyca.pl – odpowiada Przemysław Błaszczyk - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościDzisiejszym gościem w naszym cyklu Kwestionariusz MojaŁęczyca.pl jest Senator RP Przemysław Błaszczyk, który opowiada nam między innymi o byciu pedantem, najśmieszniejszym wspomnieniu z dzieciństwa oraz największym niespełnionym marzeniu.Zapraszamy do lektury.Pedant czy bałaganiarz?Może troszkę pedant i może za bardzo  dokładny. Jak coś robię, chciałbym aby było perfekcyjnie, choć z drugiej strony bywam niepoukładany lub często roztargniony.Boruta: diabeł czy szlachcic?Piękna legenda, więc nie demonizowałbym jej,  ale też nie uszlachetniał. Diabeł jako szlachcic - podstępna mieszanka.Urlop: w domu czy poza miastem?Taki definicyjny urlop nigdy nie zafunkcjonował. Raz w życiu byłem, będąc dzieckiem, na koloniach. Taka już jest specyfika funkcjonowania w gospodarstwie rolno-hodowlanym, choć teraz raczej zdarzają się krótkie wypady.

Szkoła: kujon czy wagarowicz?

Na pewno nie kujon. Można powiedzieć, że różnie bywało, w zależności od etapów życia. Bywało dobrze, a nawet bardzo (stypendium naukowe), ale i  na granicy wysokiego ryzyka. Można powiedzieć ze przetestowałem różne warianty, ale pod  kontrolą.

Muzyka w samochodzie: radio czy płyty CD?

Raczej radio, stacje różne. Czasem decyduje przypadek, czyli jak syn ustawi.

Dobry film czy dobra książka?

Teraz raczej film, w zależności od nastroju - okres nadrabiania zalęgłości w nowościach, powrót do legend filmowych, sentyment z dzieciństwa do westernów. Obecnie dużo filmów dokumentalnych, szczególnie o tematyce historycznej. Jednak większość lektury to tematyka związana z pracą i zainteresowaniami i powiem szczerze, że ciężko być na bieżąco.

Kawa czy herbata?

Herbata – Earl Grey.

Sport: chętnie pobiegam czy chętnie popatrzę?

Ostatnio więcej patrzę, raczej rekreacja niż systematyczne treningi. Marzeniem jest powrót do jazdy konnej, ale to chyba dopiero po zakończeniu działalności politycznej.

Seriale: polskie czy zagraniczne?

Tylko polskie i oczywiście te z dawnych lat.

Krajobraz: morze czy góry?

Góry, góry, góry…

Język obcy: niezbędny czy fajny dodatek?

Angielski jest teraz niezbędny. Inne są bardzo mile widzianym dodatkiem.

Nauka: humanista czy umysł ścisły?

Umysł ścisły, a wybory różne. Moim największym zainteresowaniem cieszy się historia, choć jestem dobry z matmy. Z kolei studia były  przyrodniczo-biologiczno-chemiczne. Słaby natomiast jestem z języków.

Wiadomości: w telewizji, gazecie czy internecie?

Obecnie głównie internet.

Jedzenie: domowe czy na wynos?

Mama i żona są super kucharkami, jednak życie zmusza do spożywania posiłków na mieście. Ja niestety nie mam cierpliwości do pitraszenia, choć jak ja to mówię i z czego mnie znają znajomi – lubię frykasy.

Główna cecha Pana charakteru?

Dokładność, punktualność, dążenie do celu. Bywam przesadnie obraźliwy, czyli tzw. foch i może za bardzo pamiętliwy.

Trzy rzeczy jakie zabrałby Pan na bezludną wyspę?

Nie raz mam chęć uciec na „bezludną wyspę''. Będąc praktycznym to zabrałbym picie i jedzenie, narzędzia do budowy szałasu i telefon żeby po pewnym czasie móc wrócić do bliskich. 

Najszczęśliwszy dzień w życiu?

Narodziny syna.

Ulubiony bohater filmowy?

Kmicic/Babinicz.

Najśmieszniejsze wspomnienie z dzieciństwa?

Przychodzą mi na myśl dwa zdarzenia. Pierwsze to kiedy z kolegami wymyśleliśmy misterny plan, że obrzucimy jajami kolegów z drugiej wioski, konkrecyjnej grupy i w czasie ataku   okazało się, że z domu wziąłem jajka, które wcześniej mama ugotowała na twardo.

Druga sytuacja, to kiedy z kolegą bawiąc się w napad założyliśmy pończochy na głowę i z pistoletami w ręku zakupionymi na odpuście, napadliśmy na sąsiada idącego ze sklepu i okradliśmy go z suchej bułki, wierząc że jesteśmy nie do rozpoznania. Okazało się, że to był kolega naszych dziadków, którego musieliśmy później przeprosić. Wszyscy mieli z nas niezły ubaw.

Co Pana najbardziej irytuje?

Nadmierna uprzejmość, czyli tzw. wchodzenie w d..ę, słodzenie, przesadne ukazywanie uczuć i rozpieszczenie.

Największe niespełnione marzenie?

Nigdy nie miałem jakiegoś jednego, ogromnego marzenia. Wiem, że w życiu miałem wiele szczęścia, wiele rzeczy sie udało, ale też kilka nie, choć jeszcze mogą się udać. Nadal marzę, bo bez tego chyba się nie da w pełni żyć.

Co najbardziej ceni Pan u przyjaciół?

W życiu ma się ich niewielu. Niektórzy mówią, że szczęśliwy jest ten kto ma  jednego. Ja cenię bezinteresowność, prawdomówność, szczerość oraz lojalność.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE