reklama

Kwestionariusz MojaŁęczyca.pl – odpowiada Tomasz Kucharczyk

Opublikowano:
Autor:

Kwestionariusz MojaŁęczyca.pl – odpowiada Tomasz Kucharczyk - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościW dzisiejszej odsłonie naszego cyklu Kwestionariusz MojaŁęczyca.pl przepytujemy człowieka wielu talentów: kustosza łęczyckiego muzeum, radnego gminy Piątek, a w wolnych chwilach zapalonego łucznika i maratończyka – Tomasza Kucharczyka. Pan Tomasz opowiada nam między innymi o swoim największym niespełnionym marzeniu oraz o ulubionym bohaterze filmowym.Zapraszamy do lektury.Pedant czy bałaganiarz?Chyba ani to ani to. Lubię porządek w domu ale jak popatrzę czasami na swoje biurko w pracy i jego najbliższe otoczenie to się za głowę łapię i porządki to tylko na wiosnę robię.Boruta: diabeł czy szlachcic?I diabeł i szlachcic, bo obydwie postacie nieodłącznie łączą się z Muzeum. O diable to między nami pracownikami krąży wiele anegdot ze spotkań z nim, ale to chyba na inną opowieść.Urlop: w domu czy poza miastem?Zdecydowanie poza miastem. Przyznaję jednak, że nie ciągnie mnie na razie za granicę i uwielbiam przebywać na przykład na działce nad jeziorem. 

Szkoła: kujon czy wagarowicz?

Na pewno nie kujon, ale też nie wagarowicz. Uczyłem się w czasach, gdy chłopca ciężko było do domu ściągnąć by odrobił lekcje. Wagarowało się standardowo na dzień wagarowicza. Pamiętam jak ucząc się w Liceum, tu w Łęczycy, uciekliśmy kiedyś całą klasą do kina Górnik na film: „Młodzi i gniewni”. Na pewno nie było to wyjście zorganizowane tylko spontaniczne.

Muzyka w samochodzie: radio czy płyty CD?

Na krótkich dystansach zdecydowanie radio: Zet lub RMF FM. Na dłuższych, płyty o tematyce raczej współczesnej pop/rock. Ostatnio także utwory najczęściej z bajek, bo takie się synom podobają. Nie ukrywam że i ja też je lubię. Doceniam polski dubbing zagranicznych bajek oraz polskie wersje piosenek do nich.

Dobry film czy dobra książka?

Brak czasu i na to i na to. Raczej film. W trakcie studiów żyjąc bez telewizora czytałem najwięcej. Czasami przed snem zdarza mi się poczytać, obecnie sagę, na której opiera się film „Gra o tron”.

Kawa czy herbata?

Zdecydowanie kawa. Najlepsza z kawiarki ze świeżo zmielonych ziaren. Staram się szukać różnych kaw w specjalistycznych sklepach.

Sport: chętnie pobiegam czy chętnie popatrzę?

Zdecydowanie pobiegać i pojeździć na kolarce. Od zawsze byłem niespokojną duszą, energicznym chłopcem, którego ciężko było usadzić w jednym miejscu. Ostatnio dużo biegam, a nawet zacząłem brać udział w zorganizowanych imprezach biegowych.

Popatrzeć też jednak lubię. Od młodości jeździłem najczęściej na mecze siatkówki. Byłem świadkiem kilku już takich historycznych wydarzeń sportowych. Pierwsza wygrana polskich siatkarzy w Lidze Światowej z Brazylią - lata 90-te. Dwudniowa wizyta na Stadionie Narodowym, gdzie pierwszego dnia nazwany został „basenem narodowym”. Obecnie ze starszym synem, jak możemy, to jeździmy na mecze reprezentacji w piłce ręcznej, siatkowej oraz piłce nożnej czy też mityngi lekkoatletyczne.

Seriale: polskie czy zagraniczne?

Polskie, ale zdecydowanie te starsze, np. „Pogranicze w ogniu” czy „Polskie drogi”. Z zagranicznych to byłem miłośnikiem serii dr House czy Zagubionych. Z dużymi przerwami oglądam także „Grę o tron”.

Krajobraz: morze czy góry?

Zdecydowanie góry. Niestety nad morzem się męczę. Pasję do gór łączymy z żoną. Synów również staram się wychowywać w duchu aktywnego wypoczynku i starszy już z nami schodził Karkonosze i Pieniny. Długo już nie byłem w górach, ale niewątpliwie jeszcze w nie wrócę.

Język obcy: niezbędny czy fajny dodatek?

Niezbędny. Niestety w trakcie mojej edukacji czułem się trochę jak królik doświadczalny, który uczył się wielu języków: angielskiego, niemieckiego czy rosyjskiego a nawet i łacińskiego. Chyba najlepiej posługuję się językiem angielskim, staram się po prostu nie krępować i mówić łamaną angielszczyzną, bo chyba z tym mam największy problem. Ze zrozumieniem znacznie mniejszy.

Nauka: humanista czy umysł ścisły?

Tu mogę zaskoczyć. Jestem co prawda z wykształcenia historykiem i zawsze ten przedmiot lubiłem. Skończyłem jednak liceum o profilu matematyczno-fizycznym, ponieważ uwielbiam także matematykę. Było to pewnie zasługą znakomitych nauczycieli. Niestety najbardziej odpowiednim profilem dla mnie byłby: matematyczno-historyczny.

Wiadomości: w telewzji, gazecie czy internecie?

Jeżeli w telewizji, to słucham różnych programów informacyjnych bym mógł wyrobić sobie zdanie na jakiś temat. Gazet nie czytam, ale lubię tygodniki. Internet no i media społecznościowe to także różnorodne i chętnie przeze mnie przeglądane źródło informacji.

Jedzenie: domowe czy na wynos?

Zdecydowanie domowe. Są takie potrawy, które żona świetnie przyrządza. Są również i takie na które chętnie wracam do rodziców: zalewajka taty czy fasolka po bretońsku mamy, czy do teściów - leczo.

Główna cecha Pana charakteru?

Ciężko mi jest się samemu scharakteryzować. Na pewno zdecydowany, konkretny, otwarty na poglądy innych, optymista, ale niestety też, i tu żona mogłaby potwierdzić, mam zapędy przywódcze.

Trzy rzeczy jakie zabrałby Pan na bezludną wyspę?

Zawsze powtarzam, że każdy porządny muzealnik ma zawsze przy sobie scyzoryk i ten przedmiot wziąłbym na pewno. Zabrałbym przede wszystkim nie rzeczy a osoby: żonę i synów. Czasami przydałoby się tak oderwać od tego całego pędu na takiej wyspie. Pod warunkiem jednak, że ktoś nas stamtąd po kilku tygodniach odbierze.

Najszczęśliwszy dzień w życiu?

Zdecydowanie narodziny synów, które mogłem przeżyć wspólnie z żoną. Chwile, ba nawet godziny, których się nie zapomina.

Ulubiony bohater filmowy?

Raczej nie mam takiego. Jestem fanem Tolkiena, przede wszystkim wersji papierowej, ale i filmowej serii trylogii „Władca Pierścieni”. Z racji zamiłowania do łucznictwa tradycyjnego chyba najbliżej mi jest więc do Legolasa.

Najśmieszniejsze wspomnienie z dzieciństwa?

Chyba zbyt wiele ich było i nie mogę jednoznacznie wskazać jednego ale wielokrotnie, z racji mojego energicznego temperamentu, pakowałem się wspólnie z kolegami w różne śmieszne zdarzenia.

Co Pana najbardziej irytuje?

Niezdecydowanie no i chyba współczesna polityka z jej silnie zarysowanymi podziałami. Działając w radzie gminy zbliżyłem się do niej trochę tyle, że na szczeblu lokalnym, na którym te podziały nie są aż tak duże. Wręcz cenię sobie możliwość spokojnego i merytorycznego podyskutowania z innymi radnymi.

Największe niespełnione marzenie?

Chyba też troszeczkę związane z tą bezludną wyspą. Chciałbym się po prostu móc kiedyś tak na kilka tygodni wyrwać na rowerku i pojeździć po całym kraju, bez jasno wytyczonego celu. Już nawet krótkie, samotne wyprawy rowerowe czy treningi biegowe, pozwalają mi przemyśleć i przeanalizować aktualne problemy. Gorąco polecam, pomaga.

Co najbardziej ceni Pan u przyjaciół?

Zacznę od tego, że przede wszystkim nie lubię nadużywania słowa przyjaciel. Poza żoną, mam chyba tylko jednego przyjaciela i to takiego sięgającego jeszcze czasów dzieciństwa. Nie mieszkamy już w jednej miejscowości, ale cały czas staramy się utrzymywać bliskie kontakty.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE