Co prawda dworzec kolei wąskotorowej swoją służbę zakończył już kilkadziesiąt lat temu, lecz wydaje się, że wciąż tętni życiem. Szkoda jednak, że w roli mitologicznego Prometeusza występują w tym przypadku lokalni kloszardzi oraz fani napojów wyskokowych. Krzaki znajdujące się w pobliżu dworca stanowią prawdziwe zacisze dla lokalnego elementu, którzy bez skrępowania organizują sobie tam alkoholowe libacje. Wszystko to odbywa się w sąsiedztwie bloków, dosłownie vis a vis... placu zabaw. Taki proceder doprowadza do szału mieszkańców osiedla, których pociechy niejednokrotnie są świadkami pijackich awantur i wymiany wulgaryzmów.
- Zachowują się jak zwierzęta! Piją, wypróżniają się i wyrzucają śmieci do budynku po dawnym dworcu. A dzieci patrzą na to wszystko. To zwykła patologia! To woła o pomstę do nieba! - oburza się pani Anna, mama 6-letniego Stasia.
Z kolei Honorata Adamska proponuje, by zburzyć budynek i w jego miejscu pobudować miejsca parkingowe lub powiększyć plac zabaw.
Losem zabytkowego budynku wydają się nie przejmować polskie koleje, do których to należy dworzec. W jego wnętrzu panuje prawdziwa stajnia Augiasza, a wygląd zewnętrzny z pewnością nie przyciąga uwagi miłośników historii.
Czy w końcu odmieni się los zabytkowego dworca? Sprawę będziemy monitorować.