Faktycznie, podobne zdarzenie miało miejsce niemal równo 3 lata temu. Na łamach "Lokalnej" opisywaliśmy sytuację, o której opowiedział nam Stanisław Kaczyński. Mężczyzna jest miłośnikiem zwierząt i zna prawie wszystkie błąkające się przy ul. Zachodniej koty. Aby zwierzaki nie marzły w okienku swojej piwnicy zrobił otwór przez który koty bez najmniejszych problemów przedostają się do ciepłego pomieszczenia.
- Niedawno przy moim bloku znalazłem martwego Buraska, bo tak go nazywałem. Przychodził pod blok od początku tej zimy. Zawsze miałem przygotowane dla niego jakieś kocie smakołyki - mówił wtedy pan Stanisław, który przygarnął Kubusia - kotka z wydłubanym oczkiem.
Nie tylko mieszkańcy bloku, przy którym stworzono kocią willę
- Uwielbiam zwierzęta i taka wiadomość jest dla mnie straszna. Na moją działkę bardzo często przychodził piękny kot. Od pewnego czasu jednak nie widuję go. Obawiam się, że może to być sprawka tej samej osoby, która od długiego czasu zabija te kotki - tłumaczy Alicja Bartniak, która na Zachodniej pojawia się ze względu na działkę rekreacyjną.
Sprawą zajęła się policja.
– Zgłoszenie zostało przez nas przyjęte. Prowadzimy postępowanie wyjaśniające. Na chwilę obecną czekamy na opinię biegłego sądowego, od którego zależy, jak śledztwo potoczy się dalej. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do roku pozbawienia wolności, zaś za działanie ze szczególnym okrucieństwem do dwóch lat więzienia – informuje nas st. asp. Agnieszka Ciniewicz, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Łęczycy. Sąd może orzec także nawiązkę w wysokości od 500 zł do 100 tys. zł.
Prawo przewiduje wysokie kary za znęcanie się, bądź zabicie zwierząt. Jeżeli odbyło się to ze szczególnym okrucieństwem to karą może być pozbawienie wolności nawet do 3 lat. Sąd może orzec także nawiązkę w wysokości od 500 zł do 100 tys. zł.