- Nie mamy technicznej możliwości na wyjaśnienie tej sprawy. Spotykaliśmy się co tydzień, przejrzeliśmy mnóstwo dokumentów i kolejne jeszcze przed nami. Dlatego wnioskowaliśmy o zakończenie prac komisji, tym bardziej, że kadencja tej rady już się kończy. Przedłużono nam czas pracy, jednak niczego to nie zmieni - mówił po sesji Krzysztof Urbański, który był inicjatorem powołania tej komisji. Przypomnijmy, że temat wypłynął w wakacje, kiedy to rajca złożył wniosek o zbadanie powiązań radnych z zatrudnionymi w urzędzie. I wywołało to wtedy niemałą burzę.
- Czy mamy sprawdzać relacje wszystkich urzędników miasta, czy konkretnych osób, bo jeśli wszystkich, to myślę, że na przeprowadzenie takiej kontroli potrzeba będzie z pół roku - zastanawiał się przewodniczący Paweł Kulesza.
- Ja zadaję pytanie - nie moje, tylko społeczeństwa - czy mamy w Urzędzie Miasta do czynienia z nepotyzmem - powtarzał Urbański.
- Ale czego pan chce od komisji rewizyjnej? Zbadania czy 82 pracowników urzędu ma złożyć deklarację, tzw. rodzinną, kto z kim jest spokrewniony, spowinowacony, jaki ma to wpływ na zatrudnienie? - zastanawiał się P. Kulesza.
- Pan jest albo tak mało inteligentny, albo pan tak próbuje prowadzić tę rozmowę udając, że pan nie rozumie. Nie podejrzewam pana, że nie jest pan tak nieinteligentny - nie wytrzymał Urbański.
Ostatecznie komisję powołano (w jej skład oprócz samego inicjatora weszli Iwona Czarnecka i Tomasz Pijewski), a ostatnio przedłużono jej życie do 16 listopada. Wiadomo, że czasu na zbadanie sprawy zabraknie. Nigdy nie dowiemy się, czy w Łęczycy dochodzi do nepotyzmu?