Obie strony miały pytania do świadka, między innymi, czy miał on związek z innymi nagraniami, czemu ten zaprzeczył. Spytano także świadka o to, czy po nagraniu rozmowy sprawę zamknęli, gdzie świadek zeznał, że na to liczyli, a nagranie mało nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Lipiński miał jednak nie odpuścić i dzwonić do Budzińskiej, czego efekty widać.
Trzecim zeznającym był były członek rady nadzorczej PEC, który zeznał, że kandydaturę Budzińskiego na prezesa przedstawiła przewodnicząca rady nadzorczej, która z kolei na członka została powołana dzięki zarządzeniu burmistrza Lipińskiego.
Wynagrodzenia Budzińskiego rada nadzorcza nie określiła, gdyż to należało do kompetencji burmistrza. W ocenie zeznającego sama współpraca na linii prezes-rada nadzorcza przebiegała dobrze.
Po przerwie odsłuchano także dwa nagrania – pierwsze z gabinetu burmistrza, gdzie doszło do konfrontacji Krzysztofa Lipińskiego z Janem Budzińskim w obecności byłego zastępcy burmistrza Krzysztofa Urbańskiego i byłego przewodniczącego rady miejskiej Zenona Koperkiewicza. Drugie nagranie przedstawiało sytuację z domu Teresy Budzińskiej, gdzie Krzysztof Lipiński prosił ją o pożyczkę 50 tys. zł.
Po tym, obrona przedstawiła 3 wnioski do sądu.
Pierwszy dotyczył przeprowadzenia oględzin miejsca nagrania, ponieważ mogło dojść do sytuacji, że Budzińska mogła mieć dyktafon przy sobie, a nie jak zeznała – schowany w szafce. Wskazywać na to miała niezmienna jakość głosu rozmówców.
Drugim wnioskiem dowodowym było przedstawienie bilingów z początku roku 2015 z telefonu stacjonarnego Budzińskiej. Oskarżony już wystąpił do operatora o bilingi rozmów przeprowadzone z telefonu służbowego, a porównanie ma pomóc w ustaleniu, czy w tym samym czasie mogło dojść do rozmów między Budzińską, a jednym ze świadków.
Trzecim wnioskiem było ograniczenie kwoty zabezpieczenia z 30 tys. zł na 10 tys. zł.
W związku z tym Teresie Budzińskiej pozwolono uzupełnić zeznania, a ta wyrecytowała numer komórkowy, z którego Lipiński do niej dzwonił. Okazało się, że był to prywatny numer.
Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego wnioski obrony nazwał próbą ugrania na czasie, mówiąc, że z własnego doświadczenia wie, że operatorzy bilingi trzymają przez 12 miesięcy, a sytuacja o której mowa, miała miejsce na początku 2015 roku.
Sąd oddalił wniosek obrony o przeprowadzenie oględzin z uwagi na to, że okoliczności nie miały wpływu na nagranie. Drugi wniosek sąd uwzględnił, argumentując, że i tak dojdzie do przerwy w rozprawie , a co do trzeciego wniosku – sąd postanowi o tym 7 września.
Następnym terminem rozprawy jest 3 października, godzina 10:30. Tam dojdzie do wysłuchania oskarżonego.