reklama

Odsłuchanie nagrań i wnioski obrony – druga część relacji z dzisiejszej rozprawy

Opublikowano:
Autor:

Odsłuchanie nagrań i wnioski obrony – druga część relacji z dzisiejszej rozprawy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościJak informowaliśmy wcześniej, odbyła się dziś kontynuacja procesu Krzysztofa Lipińskiego. Pierwszym zeznającym był Marcin Zasada. Po nim zeznawał były członek rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej i syn Teresy Budzińskiej, Zbigniew Antczak. Odsłuchano także nagrania, które są dowodami w sprawie. Zbigniew Antczak zeznając, opowiedział historię relacji między Teresą Budzińską a Krzysztofem Lipińskim, które do najlepszych nie należały. Przytoczył tu sytuację, gdy  Lipiński był burmistrzem za swojej poprzedniej kadencji i miał stwarzać problemy z budową domu. Według świadka jednym z nich było drzewo, które Lipiński nakazał przesadzić. Gdyby ono się nie przyjęło to dodatkowo zapłacić 30 tys. zł lub wyciąć owo drzewo i również zapłacić 30 tys. zł. - Taka kwota determinowała to, czy dom powstanie. Tym większe było moje zdziwienie, gdy odwiedzając mamę przed wyborami samorządowymi lub w ich trakcie, ujrzałem Krzysztofa Lipińskiego w domu – zeznawał. Lipiński miał być przedstawiany jako osoba, która się diametralnie zmieniła.Świadek zeznał, że to on zasugerował Teresie Budzińskiej, aby ta nagrała żądania finansowe Krzysztofa Lipińskiego. Zgodziła się, prosząc świadka, aby ten dostarczył dyktafon. Jakiś czas później Budzińska miała zadzwonić i powiedzieć świadkowi, aby ten odsłuchał treść nagrania. Sam świadek miał spytać, czy Jan Budziński wie o całej sprawie i optował za tym, aby go poinformowano o tym. W kolejnym etapie, świadek miał zaproponować, że sam uda się do Lipińskiego z tym nagraniem, jednak Budzińska miała go przed tym powstrzymać, mówiąc, że może zostać oskarżony o szantaż. Świadek z kolei był przeciwny publikowaniu nagrania.

Obie strony miały pytania do świadka, między innymi, czy miał on związek z innymi nagraniami, czemu ten zaprzeczył. Spytano także świadka o to, czy po nagraniu rozmowy sprawę zamknęli, gdzie świadek zeznał, że na to liczyli, a nagranie mało nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Lipiński miał jednak nie odpuścić i dzwonić do Budzińskiej, czego efekty widać. 

Trzecim zeznającym był były członek rady nadzorczej PEC, który zeznał, że kandydaturę Budzińskiego na prezesa przedstawiła przewodnicząca rady nadzorczej, która z kolei na członka została powołana dzięki zarządzeniu burmistrza Lipińskiego. 

Wynagrodzenia Budzińskiego rada nadzorcza nie określiła, gdyż to należało do kompetencji burmistrza. W ocenie zeznającego sama współpraca na linii prezes-rada nadzorcza przebiegała dobrze. 

Po przerwie odsłuchano także dwa nagrania – pierwsze z gabinetu burmistrza, gdzie doszło do konfrontacji Krzysztofa Lipińskiego z Janem Budzińskim w obecności byłego zastępcy burmistrza Krzysztofa Urbańskiego i byłego przewodniczącego rady miejskiej Zenona Koperkiewicza. Drugie nagranie przedstawiało sytuację z domu Teresy Budzińskiej, gdzie Krzysztof Lipiński prosił ją o pożyczkę 50 tys. zł. 

Po tym, obrona przedstawiła 3 wnioski do sądu.

Pierwszy dotyczył przeprowadzenia oględzin miejsca nagrania, ponieważ mogło dojść do sytuacji, że Budzińska mogła mieć dyktafon przy sobie, a nie jak zeznała – schowany w szafce. Wskazywać na to miała niezmienna jakość głosu rozmówców. 

Drugim wnioskiem dowodowym było przedstawienie bilingów z początku roku 2015 z telefonu stacjonarnego Budzińskiej. Oskarżony już wystąpił do operatora o bilingi rozmów przeprowadzone z telefonu służbowego, a porównanie ma pomóc w ustaleniu, czy w tym samym czasie mogło dojść do rozmów między Budzińską, a jednym ze świadków. 

Trzecim wnioskiem było ograniczenie kwoty zabezpieczenia z 30 tys. zł na 10 tys. zł. 

W związku z tym Teresie Budzińskiej pozwolono uzupełnić zeznania, a ta wyrecytowała numer komórkowy, z którego Lipiński do niej dzwonił. Okazało się, że był to prywatny numer.

Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego wnioski obrony nazwał próbą ugrania na czasie, mówiąc, że z własnego doświadczenia wie, że operatorzy bilingi trzymają przez 12 miesięcy, a sytuacja o której mowa, miała miejsce na początku 2015 roku.

Sąd oddalił wniosek obrony o przeprowadzenie oględzin z uwagi na to, że okoliczności nie miały wpływu na nagranie. Drugi wniosek sąd uwzględnił, argumentując, że i tak dojdzie do przerwy w rozprawie , a co do trzeciego wniosku – sąd postanowi o tym 7 września. 

Następnym terminem rozprawy jest 3 października, godzina 10:30. Tam dojdzie do wysłuchania oskarżonego.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo