reklama

Okiem Kucharza: … a Boruta siedzi i szuka spisu treści…

Opublikowano:
Autor:

Okiem Kucharza: … a Boruta siedzi i szuka spisu treści… - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościLegendy, bajki, mity, teorie spiskowe… Na swój sposób chyba wszyscy je lubimy. Te opowiastki mają w sobie pewien urok, gdyż dopowiadają niedokończone i wyjaśniają niewyjaśnione. O, taki diabeł Boruta na przykład. Krąży o nim wiele legend. Ja znam taką o diabelskim szlachcicu co kupców ze skarbów ograbiał. A było to mniej więcej tak, że przebywał w karczmach, do których zmierzali strudzeni wędrowcy, aby zjeść strawę i ruszyć dalej w drogę.Boruta, jako że diaboł, miał w sobie urok i perswazję, którymi uwodził owych kupców. A potem ich hyc! I zabierał skarby, które chował w tunelu prowadzącym od zamku do tumskiej kolegiaty. Taką przynajmniej ja znam legendę, jak coś to mnie poprawcie.No, ale do owej legendy wracając. Mam taką teorię, że może być ziarnko prawdy w tym. W takim sensie, że wędrowcy ze swoimi skarbami zmierzający do łęczyckiego grodu, wracali zazwyczaj jako gołodupcy. 

Tyle, że tam nie było żadnego diaboła, ino gra w kości i uciech sto. I taki kupiec wstydem okryty, a do domu wróciwszy nie powiedział przecież żonie, że przerznął wszystko, tylko, że go ograbiono.

Wskazać palcem konkretnego człowieka też trudno, więc potrzebna była nutka mistycyzmu tak, ażeby nikt dochodzenia prowadzić nie musiał. To był diaboł co szlachcica udawał. A, że z diabołem nikt zadzierać nie chciał, to puszczano w eter tylko historyję i nic więcej.

Przewrotna teoria, nie ukrywam, ale nie może być prawdziwa?

Mamy wiek informacji. Żyjemy w czasach, kiedy zweryfikować można prawie wszystko, a mimo to – w tym przypadku – teorie spiskowe, cieszą się popularnością. Bo ludzie chcą wierzyć, choć nie zawsze wiedzą w co. 

Kilkukrotnie przywoływałem tutaj przykład jaszczuroludzi, tudzież rasy reptilian. W Stanach Zjednoczonych pewien procent społeczeństwa (procent zależny od badań) naprawdę wierzy w to, że całe zło na świecie spowodowane jest przez ową rasę. Że są gdzieś ogromne jaszczury, co udają ludzi i rządzą tym światem, a rasę ludzką chcą zniszczyć. 

Inny przykład? Sam Pan Bóg. Ile razy słyszeliście o tym, że zło na świecie to wina Boga, bo że „wola Boża”, „Bóg tak chciał” i pozwala na to wszystko? No przecież, że to nie nasza wina! Bardzo chętnie wskazujemy paluszkiem w niebo i mówimy, że to On za to odpowiada, jak gdyby zupełnie zapominamy o wolnej woli i w większości przypadków za nasze czyny główną winę ponosimy my sami.

Te legendy, mity i bajki przywołuję głównie dlatego, że zauważyłem iż od jakiegoś czasu i po Łęczycy krąży teoria, jakoby winnymi za zawieszenie Krzysztofa Lipińskiego, a w konsekwencji jego proces są dwie grupy – państwo Budzińscy i państwo Błaszczykowie.

Teoria na pozór prosta, ze wskazaniem winnych na czele, ale dziurawa jak ser ementaler.

Otóż według niej, państwo Błaszczykowie mszczą się za przegrane wybory. Idąc jej tropem (teorii), mam rozumieć, że gdyby Andrzej Olszewski wygrał wybory, również znalazłby się w sądzie? Może nie o to samo oskarżony, ale paragraf by się znalazł? Albo dlaczego nie starostwo? Przecież tam pani Kilar-Błaszczyk też kandydowała. Czemu nikt nie ściga teraz starosty?

Czy naprawdę część ludzi chce wierzyć w to, że jedno małżeństwo ma aż taką moc sprawczą, aby postawić na nogi całe organy ścigania? Skoro mają w posiadaniu taką moc, władzę i potęgę, to ja czekam aż pozabierają tereny sąsiednim gminom, aby utworzono kondominium łęczyckie. Aby Łęczyca rosła w siłę i ludziom żyło się dostatniej. 

Pójdźmy dalej i spytajmy – dlaczego więc tylko Łęczyca? Mogliby sobie za azymut obrać Kutno lub Poddębice. Czemu nie Łódź czy Warszawa? Bycie prezydentem Warszawy o wiele fajniej brzmi niż tylko „pełniącej obowiązki burmistrza” Łęczycy co nie? Szaleństwo? Ależ skąd, no przecież ci ludzie mają wpływ na łódzką prokuraturę! A i tak nie wiemy dokąd ich niecne macki sięgają. 

Podobnie jest z państwem Budzińskich. Tak słucham tych historii o tym, jak tworzono KWW Krzysztofa Lipińskiego, czyli, że w bólach i mękach. Ci ludzie mieli wybrać „swoich” kandydatów, którymi rzekomo sterują do dzisiaj, a którzy z kolei mieli budzić pewne wątpliwości od samego początku.

Tutaj zmierzam do tego, że w międzyczasie coś nam umyka. Jak to się stało, że już wcześniej było wiadomo, że to ludzie „spod ciemnej gwiazdy”, a mimo to, zgodzono się aby kandydowali? Jeżeli ja zbieram ekipę to chciałbym mieć ludzi, którym ufam. Jeśli od początku nie mam zaufania do kilku osób, to ich nie chcę przy sobie. Jeśli druga strona się opiera, to dziękuję za zabawę i nie biorę w niej udziału, bo przecież to wszystko firmuję swoim nazwiskiem.

Rozumiecie co mam na myśli? Teraz łatwo jest wskazać, kto był spoko od początku, a kto nie, a jednak wcześniej nikomu to nie przeszkadzało, pomimo posiadanej wiedzy. To kto ostatecznie ponosi winę za taki efekt, jeżeli wcześniej było przyzwolenie?

Te teorie w jakiś sposób dotarły do mieszkańców, a część z nich, czyli zwolenników osoby Krzysztofa Lipińskiego, beznamiętnie je przyjmuje i nie filtruje. 

Po raz n-ty powtórzę. Krzysztof Lipiński jest niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy. Ale zawieszony nie został w nagrodę. Zawiesza się kogoś za karę, tak jak piłkarz, który musi pauzować w następnym meczu, bo w poprzednim obejrzał czerwoną kartkę.

Niezwykle wygodne jest, że wskażemy palcem na tych i na tych i będzie po problemie. Że winny diaboł, a wszystko to co się dzieje wokół nas, to nie nasza wina. Takie rzeczy może x lat temu by przeszły, a teraz można stanąć w równym rzędzie z wierzącymi w jaszczuroludzi.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo