Niektórzy sceptycy mówią nawet, że te całe kadencje są idealnie rozpisane pod polityków. No bo normalnie trwa ona cztery lata. Polityk będzie mówił, że przez dwa lata nie mógł nic zrobić, bo poprawiał błędy poprzedników, a następne dwa lata to za mało, żeby mógł cokolwiek zrobić.
Więc czego potrzebuje? Czasu.
No i mam takie wrażenie, że nie wszystkim aż tak na tym czasie zależy.
Wrócę jeszcze do wyborów samorządowych, bo w zasadzie wszyscy kandydaci sprzedawali nam, że oto mamy przed sobą ostatnie rozdanie Funduszy Europejskich. Że jak nie teraz to kiedy i że trzeba wziąć się w garść i ostro zasuwać przez 4 lata ku chwale Łęczycy i Ojczyzny.
Mamy 2016 rok i rzeczywiście, na sesje rady miejskiej aż chce się przychodzić. Tylko tam możemy usłyszeć, jak praca wre. Dobra, niektorzy chcą nas przekonać, że robią w pocie czoła.
I tu trzeba przyznać rację, bo niektóre sesje odbywają się błyskawicznie, bez osobistych wycieczek i zbędnego przedłużania porządku obrad, jednak niestety, zdarzają się sesje, kiedy człowiek na poważnie zaczyna się zastanawiać nad swoim losem.
Taką sesją była ta ostatnia.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że miejscem prac rady są właśnie sesje i komisje. I doskonale wiem, że w pracy różnie bywa. Raz idzie wszystko po naszej myśli, innym razem mamy wrażenie, że padliśmy ofiarą zmowy wszystkich sił nieczystych. Ale pomyślcie sobie, czy w innej robocie taki, za przeproszeniem, bełkot też by przeszedł?
Przykład numer jeden. Mamy mecz piłki nożnej i rozmawia dwóch zawodników:
- Dlaczego mi nie podałeś?!
- Ty… popatrz… nowe siatki na bramkach założyli.
Przykład numer dwa. Warsztat samochodowy:
- Podaj mi piątkę imbusa.
- A wiesz, że można w inny sposób wyartykułować swoje potrzeby? Na przykład poprzez użycie słowa „proszę”, „mógłbyś” i tym podobne? Nie bądź taki grubiański!
Przykład numer trzy. Sklep.
- Poproszę dwie bułki.
- Ale ma pani ładne palto.
Wiecie o co mi chodzi? O czas. O to, że w większości sytuacji brak akcji daje natychmiastową reakcję. Więc kiedy trener widzi pogaduchy piłkarzy na boisku, natychmiast się drze, aby ci wracali do obrony.
Kiedy kierownik warsztatu zobaczy, że usterka nie jest zrobiona, klient czeka a mechanicy gadają, dostanie szału.
Tak samo zareaguje właściciel sklepu, kiedy zobaczy piętrzącą się kolejkę i usłyszy paplaninę o palcie.
Bo gdzie indziej rzeczywistości tak łatwo nie da się zagadać. Właśnie ze względu na czas i konieczność natychmiastowych efektów. A tutaj? Ludzie, mamy sporo czasu. Gdzie Wam tak śpieszno?
Kto w powyższych przykładach jest radnymi, a kto burmistrzem, oceńcie sami. Mi już się nie chce.