Wręcz przeciwnie, możemy stwierdzić, że jest bardzo dobrze, skoro są wyniki. Po prostu w tym momencie skupiamy się na czymś, co już funkcjonuje dobrze i chcemy to polepszyć. Lepsze jest wrogiem dobrego. Obiektu typu basen nie mamy, więc logicznie rzecz biorąc z czegoś złego, zrobione by było coś dobrego. Czyli byśmy mieli aż trzy dobre rzeczy!
A tak to? No właśnie. Trzeba jeździć do innych miast, jeśli chce się popływać, przez co potęguje się jedynie wydatki w naszych budżetach domowych.
Warto również zauważyć, że stadion zazwyczaj jest atrakcją sezonową, a nie całoroczną, w przeciwieństwie do krytego basenu. Ponadto, myślę, że z basenu, korzystaliby także lekkoatleci i piłkarze, bo ćwiczenia wodne są ważnym elementem dobrego treningu. A i ryzyko kontuzji jest mniejsze.
Pomijam już tutaj inne walory, skupiam się jedynie na aspektach sportowych.
Trzeba kuć żelazo, póki gorące, a ja zauważyłem pewien feeling, którego dawno nie było. Jest szansa na dużą inwestycję, więc może zamiast nowego stadionu, basen? Co Wy na to?
***
A tak naprawdę to nie.
Tak naprawdę nie uważam tak, jak napisałem powyżej.
Przez powyższy przykład chcę jedynie pokazać, że problemem nie jest znalezienie problemu, ale problemem jest znalezienie rozwiązania.
Otóż mamy pewien impas. Pat meksykański rzekłbym. I co zabawne, jak najbardziej rozumiem obie strony. Po prostu każdy walczy o swoje, co jedynie uwydatnia, jak wielkie nadzieje związane są z modernizacją stadionu.
***
Popsuję tutaj niektórym osobom humor, bo myślę, że to co zaraz napiszę, zdecydowanie zaprzeczy plotce, jakobym miał poprzez swoje felietony budować sobie kapitał polityczny, tak przecież potrzebny przy następnych wyborach.
Bo naprawdę podziwiam zarówno burmistrzów, jak i radnych, że mają cojones, aby zrealizować inwestycję i zmodernizować stadion.
Otwarcie przyznam, że mi by brakło tych cojones i nie miałbym odwagi, dlatego, szacunek z mojej strony dla tych państwa.
Aha, chcę tutaj zaznaczyć, że jak najbardziej cieszę się z tego, że obiekt najprawdopodobniej będzie zmodernizowany. Zmierzam do tego, że gdybym to ja był osobą decyzyjną, nie miałbym odwagi, aby to zrobić.
Dlaczego? Bo to miecz obosieczny. Trzeba mieć na uwadze, że nie wszyscy mieszkańcy będą cieszyli się z tej inwestycji i trzeba mieć na uwadze, że zawsze pojawi się ktoś, kto powie, że tę kwotę można przeznaczyć na coś innego.
I będzie mieć rację.
Dlatego, gdybym miał możliwość podjęcia decyzji, podejrzewam, że bym się wstrzymał i próbował przeczekać z 2, 3 lata.
Na całe szczęście, nie ja mam głos w tej sprawie. Więc, drodzy państwo, szacunek dla Was.