Gdy zobaczyłem uśmiechy na ustach dzieci, ten entuzjazm i swego rodzaju zniecierpliwienie, wtedy do mnie dotarło, że żem dziad.
Przecież te dzieci, jakby mogły, to by wygoniły całe to towarzystwo w cholerę (w pozytywnym sensie) i zaczęły grać w piłkę, kosza, siatkę, ścigać się i uprawiać te dyscypliny sportowe, które dają im ogrom radości.
Na pewno, w oczach ich wyobraźni, już rozgrywają mecze, widzą świecącą się tablicę wyników i rodziców kibicujących im z balkonu. Plus motywator w postaci wizerunków łęczyckich sportowców – niejednemu się pewnie zamarzyło wisieć po przeciwnej stronie z napisaną przez siebie historią.
Rozmawiałem z jednym z nauczycieli WF-u w Trójce. Takie wspominki na temat tego, co było. Pamiętam, jak nie było Orlika, a było z jednej strony betonowe boisko, drugie boisko piaszczyste z czarno-białymi bramkami. Z tyłu trzecie boisko, prowizoryczne, a za nim… nazwijmy to miejscem do skoku w dal. A była jeszcze bieżnia żużlowa.
Pamiętam ten okres, kiedy dopiero powstawało piaszczyste boisko z czarno-białymi bramkami. To już nie były lekcje WF. To było wydarzenie, na które czekało się cały dzień, byleby tylko sor pozwolił grać w piłkę.
Na takie same wydarzenia dzieci będą czekały teraz. Tyle, że na nowej sali. Dla jednych zwykła godzina lekcyjna, a dla drugich przeżycie, na które 45 minut okaże się niewystarczające.
Tak, zdziadziałem. Zapomniałem i nie doceniłem dziecięcej energii i entuzjazmu. Dlatego, tym bardziej cieszę się, że w Łęczycy powstało kolejne miejsce, które będzie tworzyło własną historię.
W duchu tej świątecznej atmosfery, a przy zbliżającym się Nowym Roku, życzę Wam, abyśmy, idąc za dziećmi, widzieli proste rozwiązania skomplikowanych spraw.
I żebyśmy z każdej pięknej chwili, jaka nas spotka, potrafili wyciągnąć tyle szczęścia. Ile się da. A tych chwil, samych pięknych Wam życzę. Uczmy się radości od dzieci, one są najlepszymi nauczycielami.