reklama

Okiem Kucharza: Ach, ten weekend!

Opublikowano:
Autor:

Okiem Kucharza: Ach, ten weekend! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościI poszło. XVII Międzynarodowy Turniej Rycerski zakończył się tak szybko, jak się zaczął. Szumne zapowiedzi, programy, konkursy itepe… i co? I już? To już koniec? Ano, koniec…Fajna, flagowa impreza, która odbywa się cyklicznie i tak sobie słuchałem narzekań, że co roku to samo, nic nowego i generalne rozczarowanie programem imprezy. Pogoda nie sprawiła psikusa, frekwencja… no cóż, na oko nie stwierdzę jaka była, bo jak wiemy, „na oko” to chłop umarł, ale myślę, że ogółem przyszło sporo ludzi. Czy więcej, czy mniej – nie mnie oceniać. Tak czy inaczej, dziedziniec, jak i plac Tadeusza Kościuszki pustkami nie świecił, także chyba źle nie było.Wracając do tych narzekań i szeroko pojętego rozczarowania imprezą przed jej rozpoczęciem, tak sobie pomyślałem, że co by było, gdyby jej nie było. Taki losowy psikus i mamy oficjalne info, że impreza się nie odbędzie w tym roku. Zastanawiam się nad tym, jakie by były wówczas opinie mieszkańców. Pisząc o tym, mam na myśli przykład Nocnika, który w tamtym roku wzbudzał podobne, mieszane emocje. Z jednej strony mieliśmy zapaleńców, natomiast z drugiej,  ludzi rozczarowanych imprezą, którzy mówili, że Nocnik tak naprawdę nic ciekawego nie oferuje. Więc w tym roku mieliśmy niespodziankę, bo okazało się, że w ogóle Nocnik się nie odbędzie.I szok. I niedowierzanie. I wszystko naraz. Że jak to, że gdzie to, bo przecież taka super impreza, a ma się nie odbyć?! Oż te łobuzy z PTTK! Oż ten zły burmistrz! Poszły gromy, nie oszukujmy się.  Do rozczarowania, dzięki Bogu (i władzy) nadal mamy prawo. Więc, tak sobie myślę, co by się stało, gdyby ten zły, monotonny turniej rycerski się nie odbył. Co, nagle okazałoby się, że super impreza?

Więc, turniej się odbył i wychodzę z założenia, abyśmy szanowali to, co mamy, bo zawsze może być gorzej. Mam takich znajomych, który, gdy skladają życzenia, nigdy nie życzą szczęścia, zdrowia etc. tylko zawsze mówią „oby nie było gorzej”. Takie słodko-gorzkie życzonko, które niestety jest prawdziwe, więc życzmy sobie wszyscy, aby „oby nie było gorzej” i turniej rycerski odbywał się co roku.

Swoją drogą, swój urok ma turniej rycerski w Besiekierach i polecam go każdemu. Tam jest tak… swojsko, może bez takiej pompy, ale jeśli ktoś lubi takie kameralne imprezy, będzie się czuł jak u siebie. A obejrzenie tzw. deathmatcha, w którym naparza się nawzajem bodajże 6 chłopa w pełnych zbrojach… Widowiskowo.

***

Do Łęczycy zawitali goście z Ukrainy, a mianowicie z Wlodzimierza Wołyńskiego, który w 2011 zawiązał z nami współpracę i chce ją kontynuować po dziś dzień. Jak to bywa w społeczeństwie, zdania są podzielone. Jedni uważają, że jest to wspaniała okazja do zacieśniania więzi, wymiany kulturowej, no po prostu super akcja. Inni natomiast uważają, że niepotrzebnie bratamy się z Ukraińcami, którzy wierzą w UPA, Stjepana Banderę i tak dalej… Dorzucę swoje trzy grosze i napiszę, że każdy naród ma historię, którą nie chce się dzielić. Żeby tak po sąsiadach nie latać, to podam przykład Stanów Zjednoczonych, która jakoś wybitnie nie jest dumna z tego, że w trymiga zniszczyła Hiroszimę i Nagasaki przy okazji zabijając niezliczoną liczbę ludzkich żyć.

Ale wracając do naszych gości z Ukrainy…  Miałem okazję mieszkać, obcować z ludźmi narodowości ukraińskiej i pierwszy wniosek, jaki nasuwa mi się na myśl jest taki, że to przede wszystkim ludzie. Tylko tyle lub aż tyle. My wszyscy, jako ludzie, jesteśmy dość dziwnymi istotami i tak też bywa z Ukraińcami. Z jednymi można było rozmawiać godzinami, grać w piłkę czy układać bierki, natomiast z innymi zwykłe przywitanie się sprawiało ból zęba i ucha jednocześnie. I teraz taka refleksja – czy nie jest tak wszędzie? W Polsce, województwie, powiecie, gminie, mieście, ha! nawet w bloku, czy na osiedlu mamy sąsiadów takich za których damy sobie palca uciąć (a może i rękę?) i takich, których najchętniej zgłosilibyśmy bezpośrednio do Lucyfera, żeby zrobił z nimi porządek. Takie życie.

Piszę o tym dlatego, że naprawdę, ale to naprawdę, nie lubię generalizowania. Powołam się na mojego „ulubionego” pana od logiki, który kiedyś nam powiedział, że największym grzechem człowieka jest generalizowanie. Więc, nie grzeszmy. Nie generalizujmy. Przynajmniej postarajmy się.

Co do współpracy samorządów… wspólny „skok” na unijne pieniądze nie jest złym pomysłem i jeśli uda nam się zyskać jakieś profity, nic przy tym nie tracąc… to czemu nie?

***

Trochę długo dzisiaj, ale to głównie dlatego, że tyle się działo.

Kamil Sobol z Łowickiej Akademii Sportu (ten zabijaka od taekwondo i akcji „Bezpieczna kobieta”) przy współpracy z urzędem miasta i radnymi miejskimi organizuje w tę niedzielę Rodzinny Piknik Kajakowy (Kajakarski?). Piszę o tym przede wszystkim dlatego, że akcja będzie miała miejsce przy zalewie łęczyckim. Tak, tym łęczyckim.

Uważam, że akcja jest jak najbardziej na „propsie” (jak to mówi młodzież) i warto uświadomić ludziom, że nie trzeba wyjeżdżać na granice powiatu, żeby można było fajnie spędzić czas przy wodzie. Kamil ze swojej strony gwarantuje pełne atrakcje „wodne”, czyli kajaki, ratowników etc., a że ma w tym doświadczenie, to uważam, że najważniejszym czynnikiem imprezy będzie czynnik ludzki, a mianowicie frekwencja. Od strony organizacyjnej na pewno nic nie zawiedzie i najważniejsze – abyśmy my nie zawiedli.

Taki mój apel (?) do Was. Jeżeli ktoś z Was nie ma planów na weekend, a pogoda dopisze, wybierzcie się w tę niedzielę, wraz z dziećmi, nad łęczycki Zalew. Pokażmy, że łęczycanie też się potrafią bawić i jedyną naszą rozrywką nie jest dzień dziecka. Tym bardziej, że organizuje to człowiek z Łowicza, który sam przyznaje, że Łęczyca ma swój urok i warto tu spędzać czas i organizować  fajne akcje. Udowodnijmy wspólnie, że ma rację.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo