Zacznijmy może od tego, co niektórych może zszokować, ale ten „urzędas” to też człowiek, który ma dostęp do Internetu. To też człowiek, który – uwaga! – jest zdolny do emocji. Skoro jest zdolny do emocji, to może odczuwać zarówno te pozytywne, jak i te negatywne. Nie chciałbym, naprawdę nie chciałbym, być w skórze człowieka, który po 8 godzinach pracy wraca do domu i czyta anonimowych „znafców”, że gdyby go nie było na tym świecie, to by wszystkim żyło się lepiej.
Bo jak wiemy doskonale, robota „urzędasa” polega na tym, że idzie do roboty, w której nic nie robi, wypije kawę, zje ciasto, poplotkuje, powarczy i przegoni petenta, a potem wróci do domu po to, aby spać do góry nogami jak Dracula. Krwi to on się w dzień napije. Tutaj mam na myśli tych, co z tymi petentami ów kontakt mają, bo ci, którzy nie mają, żyją jak pączki w maśle. Czyli rano idzie do roboty, zamyka się w swoim gabinecie i udaje, że pracuje. W sumie, to nawet nie musi udawać.
Pojęcie „urzędnik” jest tak szerokie, że nawet nie chce mi się pisać pojedynczo czy to o pracownikach skarbówki, ośrodków pomocy społecznej, urzędu miasta itp. z prostej przyczyny – połowy i tak to nie zainteresuje, bo swoją opinię o tych społecznych pasożytach mają.
Napiszę więc, że różnych urzędach byłem w różnych etapach swojego życia i nigdy nie spotkałem się z niechęcią, wrogością, lenistwem, niekompetencją czy jakimkolwiek innym pejoratywnym określeniem, ze strony urzędnika. Co więcej, w paru przypadkach, urzędnik wychodził poza swoje kompetencje i wyjaśniał mi jak mogę daną sprawę załatwić szybciej i lepiej.
Gdybym więc spotkał teraz kogoś, kto wpasowuje się w ten modny ostatnio wzorzec, na pewno nie powiedziałbym, że wszyscy urzędnicy to łobuzy i łobuzice.
Nie chodzi o to, że chcę być adwokatem wszystkich urzędników, bo zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są idealni. Ale tak jest we wszystkich zawodach, że kilka czarnych owiec wpływa na postrzeganie reszty.
Tyle, że to jest niesprawiedliwe. A, wracając do clue, czyli obwiniania urzędników o to, co się dzieje – lub nie – w Łęczycy, jest po prostu głupie i podłe.
Żywię szczerą nadzieję, że żaden komitet ani kandydat nie będzie grał tą kartą. Jeśli ktoś zdecyduje się na taki krok, jako kandydata lub komitetu nie będę w ogóle szanował. Nie wiem czy zapracują sobie nawet na miano ludzi.
Zacznijmy w końcu myśleć, a nie powtarzać bzdurne frazesy tylko dlatego, że są wygodne. I modne.