reklama

Okiem Kucharza: Ciuch! Ciuch!

Opublikowano:
Autor:

Okiem Kucharza: Ciuch! Ciuch! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościNa wstępie przepraszam za lekki poślizg, ale jak wiadomo, ruszyła Copa America i nie wiem czemu, Latynosi ubzdurali sobie, że najlepiej będzie jak będą grali w nocy. No więc grają w nocy, a ja ich oglądam… w nocy. Mea culpa.A teraz powrót do spraw bieżących. Ostatnimi czasy wrócił do Łęczycy temat kolejki wąskotorowej i w pewnym sensie jej reanimacji. Jak już zdążyliśmy się dowiedzieć PKP szuka jednego, konkretnego podmiotu, najlepiej samorządu, aby dać pod zagospodarowanie cały odcinek kolejki wąskotorowej idący od Ozorkowa do Krośniewic, włącznie z całym asortymentem i budynkami.Burmistrz Krzysztof Lipiński ochoczo zareagował na wieść o takej możliwości i przystąpił do działania. Gmina miasto Łęczyca w tej sytuacji uzyskała niezbędne poparcie stowarzyszeń, marszałka województwa łódzkiego, a także, co najważniejsze, samej dyrekcji PKP.Czwartkowa debata, na której to zaproszeni goście mieli rozmawiać z burmistrzem i mieszkańcami o nowej furtce możliwości zakończyła się połowicznym sukcesem, ponieważ, jakby to ująć... tłumów nie było. Najprawdopodobniej zawiniła godzina spotkania (14:00), ponieważ, w rozmowie z samymi mieszkańcami, słyszę różne opinie (za lub przeciw) i raczej ciężko mi uwierzyć w to, że zwykłe lenistwo przyczyniło się do tego, że łęczycanie nie chcą wyrazić zdania w tak ważnej sprawie.Niemniej, spotykam się ze skrajnymi opiniami. Jedni uważają ten pomysł za świetny, za ogromne mozliwości i potencjał turystyczny, inni natomiast twierdzą, że najlepszym rozwiązaniem byłaby ścieżka rowerowa. Osobiście… nie wiem. Naprawdę nie wiem, nie mam zdania w tej sprawie. Z jednej strony uważam, że jest to fajny pomysł, z pełnym pakietem możliwości i jeżeli zostanie to mądrze wykorzystane, za kilka lat możemy mieć kapitalną atrakcję turystyczną. Wątpliwości, które mnie gryzą niczym komary w czerwcową noc, są takie, czy ten potencjał zostanie mądrze wykorzystany. Jest to długofalowy projekt, nad którym naprawdę trzeba usiąść, pomyśleć i sama akceptacja sił wyższych i ogromne chęci, mogą nie wystarczyć. Może (ale nie musi) się zdarzyć, że za rok Łęczyca zostanie z dużym problemem, a nie atrakcją. 

Na tę chwilę, jeżeli my, jako mieszkańcy, w większości akceptujemy ten pomysł (oczywiście muszą go jeszcze zaakceptować radni), pozwólmy działać. Jest takie mądre powiedzenie – nie myli się ten, co nic nie robi. Więc burmistrz coś robi. Czy się pomyli? Czas pokaże.

Widząc to całe zamieszanie z kolejką, nasunęły mi się dwie sceny, które, moim zdaniem, idealnie mogą zobrazować całą sytuację.

Pierwszą sceną jest sytuacja, kiedy otrzymałem prezent na gwiazdkę. Miałem wtedy lat około 5 i pamiętam, że w modzie były takie kolejki elektryczne. Zawsze chciałem taką mieć. Zawsze, czyli znając mój temperament, od jakiegoś tygodnia przed gwiazdką. Niemniej, wola posiadania zaistniała. Oczywiście rodzice spełnili życzenie dziecka i kupili mi kolejkę. Ta radość była nieopisana. Patrząc na pudełko, oczami wyobraźni, puszczałem pocąg z pasażerami do Wąchocka i z powrotem. A co! W momencie otrzymania prezentu, wszelki apetyt nie minął i głównym celem wieczoru było złożenie tejże kolejki i jej debiut. Pucołowatymi paluchami zacząłem wyciągać plastikowe tory, wagony i ciuchcię. Na propozycję pomocy od taty kwitowałem „ja siam!”. Zacząłem więc składać, ukladać, wytykać jęzor na wszystkie strony i z pełnym skupieniem na pączkowatej gębie starałem się stworzyć to, co było przedstawione na obrazku. Niestety, ta przeklęta ciuchcia nie zrozumiała mojej myśli technicznej i jeden z elementów popsułem popsuł się sam. Zamiast pięknego koła wyszła jakaś gruszka, ciuchcia zrobiła z dwa kursy, po czym walnąłem ją w kąt i słuch po niej zaginął.

Filmoznawcy zapewne pamiętają film: „Rodzina Addamsów”. Czarna, pełna groteski komedia o patologicznej, wróć, specyficznej rodzinie. Jedna z głównych postaci, Gomez Addams miał kilka hobby, którym oddawał się całe dnie. Jednym z nich była kolejka elektryczna. Pamiętam tę wielką, piękną makietę, która stała w jego pokoju. Mini miasto, wzgórza, pagórki, mosty... Kilka pociągów z wagonami, pasażerami, wszystko idealnie dopieszczone. On to potem oczywiście wysadzał, ale chciałbym, abyście się skupili na tej pięknej makiecie, a nie punkcie kuliminacyjnym jego hobby. Innym przykładem pięknego odwzorowania, była makieta w filmie: „Sok z Żuka” (Beetlejuice). Podając przykłady tych makiet, chcę pokazać, że widać było, że są tworzone przez pasjonatów. Przepiękne makiety, przepiękne budynki i wesoło jeżdżący pociąg. A nie jakaś gruszka z jednym wagonem...

Zmierzam do tego, że warto dać szansę kolejce wąskotorowej. To, czy za kilka lat będzie przypominała piękną, filmową makietę czy gruszkę zbudowaną przez 5-latka, zależy od samorządowców. I to w nich cała nadzieja.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE