reklama

Okiem Kucharza: Dobry rocznik to może mieć wino, a nie trener, czyli o „udanej generacji” słów kilka

Opublikowano:
Autor:

Okiem Kucharza: Dobry rocznik to może mieć wino, a nie trener, czyli o „udanej generacji” słów kilka - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościNo i jak tam? Co tam? Będzie ten stadion? Nie będzie tego stadionu? Potrzebna inwestycja czy przerost formy nad treścią?Parę razy pisałem o potencjalnej modernizacji/budowie stadionu w Łęczycy w takim sensie, że generalnie fajnie by było mieć ów stadion. Oczywiście zmodernizowany.Z tego co zauważyłem opinia publiczna dość średnio przyjęła informację o pozyskanym dofinansowaniu, a gdzieś spotkałem się z argumentem, że zamiast miejsc pracy robiony jest stadion. Pod tym się podpsuję bezwarunkowo, bo jak mantrę powtarzam od dawna hasło „miejsca pracy” i powtarzał je będę dalej. Wiem, że sytuacja ze strefą jest hmm… no, średnia i że tak łatwo nie będzie. Ja jednak i tak będę mówił o tych miejscach pracy. Co więcej – choćby w Łęczycy było 50 dużych zakładów, ja powiem, że jeszcze 2 by się przydały. A jak będą 52 to ja powiem, że jeszcze 2. I będę to mówił z uporem maniaka, a może w oczach niektórych – głupka. Mi to obojętne. 

Dlaczego tak będę mówił? Bo prosty ze mnie człowiek i proste wyciągam wnioski. Kiedy Łęczyca przeżywała swój rozkwit? Ano, w latach 50-tych i 60-tych. A co było wtedy? Ano, zakłady ŁZG. A czym były zakłady ŁZG? Ano, miejscami pracy.

Zdaję sobie sprawę z tego, że ten proces konkluzji mocno upraszczam, lecz czasem w prostocie kryją się rzeczy genialne.

No, ale gdy się nie ma tego, co się lubi, to się lubi co się ma. Więc nie będę się dzisiaj rozpisywał o miejscach pracy, ale o stadionie, a konkretniej – o kilku, według mnie mocno krzywdzących, argumentach przeciwnych budowie. 

- Robimy kopaczom stadion za kilka milionów
- Robimy Andrysiakowi stadion za kilka milionów
- Trafiła się jedna generacja dobrych lekkoatletów, potem będzie bryndza, a piniondze stracimy
- Kopacze mistrzostwa świata nie zdobędą, to po co stadion

I tak dalej… i tak dalej…

Jak na moje, są to tezy autorstwa osób, które ze sportem mają tyle wspólnego, że przedstawiały okresowe zwolnienia na w-fie. A ich optyka, być może, zmieni się wówczas, gdy okaże się, że ich dziecko ma więcej talentu i chce go gdzieś rozwijać. I może okazać się tak, że wówczas będą wręcz wymagania, aby stworzono odpowiednie warunki do rozwoju ich pociech. 

Istnieją obawy o tę generację lekkoatletów. Że niby trafiły się dobre roczniki. No cóż, i tak i nie. Są dzieci przejawiające pewne pokłady talentu, większe od swoich rówieśników, ale na wczesnym etapie rozwoju kluczem do sukcesu nie jest talent dziecka, a jego otoczenie. 

Czy rodzice akceptują i wspierają jego pasję? Czy trenerzy, którzy go szkolą, widzą w nim nieprzeciętny talent i potrafią pokierować odpowiednio jego rozwojem? To są te detale jakby to powiedział Tomasz Hajto. 

I w tym momencie sprowadzanie sukcesów do „udanej generacji” jest strasznie krzywdzące, bo okazuje się, że sukces w jakimkolwiek sporcie, jest czynnikiem losowym. Na takie hasła stać tylko ignorantów. 

Jeśli miałbym mieć jakieś obawy pt. „Co będzie po wybudowaniu stadionu” to o trenerów.

Hmm, może inaczej – daj nam Panie Boże, aby w Łęczycy byli pasjonaci sportu, którzy pasją zarażają innych i to z sukcesami. Nie mam tu na myśli tylko trenera Andrysiaka. Mam tu na myśli wszystkich trenerów – trenerów młodszych grup Górnika, trenerów karate, trenerów lekkiej atletyki, siatkówki, koszykówki, tenisa i tak dalej.

Jeśli w Łęczycy za kilkanaście lat wciąż będą ludzie, którzy kochają to co robią, to naprawdę „udana generacja” nie będzie problemem.

Co do samego stadionu, jego lokalizacji, uzyskanego dofinansowania i tym podobne, to napiszę na razie, że nie mam zdania. Mocno średnio mi się widzi taki rozmiar inwestycji, przy takim dofinansowaniu, ale pożyjemy, zobaczymy. Jestem ciekaw rozwoju sytuacji. Aha, i co ważne – w żaden sposób nie neguję potrzeby modernizacji/wybudowania stadionu. Mam wątpliwości co do realizacji tego pomysłu. 

To jeszcze na koniec, w pewien sposób zostając przy „udanej generacji”, temacie marzeń i ich spełniania. Życie to wszystko zweryfikuje. Tylko tyle i aż tyle. Życie, czyli tymczasowo nieokreślona siła wyższa. Jak w przypadku Krzysztofa Piaseckiego, który opowiadał o tym, dlaczego został satyrykiem. 

- Chciałem być piłkarzem – mama się nie zgodziła. 
- Chciałem być tancerzem – tata się nie zgodził. 
- Chciałem być inżynierem – Politechnika się nie zgodziła. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo