Dlaczego tak będę mówił? Bo prosty ze mnie człowiek i proste wyciągam wnioski. Kiedy Łęczyca przeżywała swój rozkwit? Ano, w latach 50-tych i 60-tych. A co było wtedy? Ano, zakłady ŁZG. A czym były zakłady ŁZG? Ano, miejscami pracy.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ten proces konkluzji mocno upraszczam, lecz czasem w prostocie kryją się rzeczy genialne.
No, ale gdy się nie ma tego, co się lubi, to się lubi co się ma. Więc nie będę się dzisiaj rozpisywał o miejscach pracy, ale o stadionie, a konkretniej – o kilku, według mnie mocno krzywdzących, argumentach przeciwnych budowie.
- Robimy kopaczom stadion za kilka milionów
- Robimy Andrysiakowi stadion za kilka milionów
- Trafiła się jedna generacja dobrych lekkoatletów, potem będzie bryndza, a piniondze stracimy
- Kopacze mistrzostwa świata nie zdobędą, to po co stadion
I tak dalej… i tak dalej…
Jak na moje, są to tezy autorstwa osób, które ze sportem mają tyle wspólnego, że przedstawiały okresowe zwolnienia na w-fie. A ich optyka, być może, zmieni się wówczas, gdy okaże się, że ich dziecko ma więcej talentu i chce go gdzieś rozwijać. I może okazać się tak, że wówczas będą wręcz wymagania, aby stworzono odpowiednie warunki do rozwoju ich pociech.
Istnieją obawy o tę generację lekkoatletów. Że niby trafiły się dobre roczniki. No cóż, i tak i nie. Są dzieci przejawiające pewne pokłady talentu, większe od swoich rówieśników, ale na wczesnym etapie rozwoju kluczem do sukcesu nie jest talent dziecka, a jego otoczenie.
Czy rodzice akceptują i wspierają jego pasję? Czy trenerzy, którzy go szkolą, widzą w nim nieprzeciętny talent i potrafią pokierować odpowiednio jego rozwojem? To są te detale jakby to powiedział Tomasz Hajto.
I w tym momencie sprowadzanie sukcesów do „udanej generacji” jest strasznie krzywdzące, bo okazuje się, że sukces w jakimkolwiek sporcie, jest czynnikiem losowym. Na takie hasła stać tylko ignorantów.
Jeśli miałbym mieć jakieś obawy pt. „Co będzie po wybudowaniu stadionu” to o trenerów.
Hmm, może inaczej – daj nam Panie Boże, aby w Łęczycy byli pasjonaci sportu, którzy pasją zarażają innych i to z sukcesami. Nie mam tu na myśli tylko trenera Andrysiaka. Mam tu na myśli wszystkich trenerów – trenerów młodszych grup Górnika, trenerów karate, trenerów lekkiej atletyki, siatkówki, koszykówki, tenisa i tak dalej.
Jeśli w Łęczycy za kilkanaście lat wciąż będą ludzie, którzy kochają to co robią, to naprawdę „udana generacja” nie będzie problemem.
Co do samego stadionu, jego lokalizacji, uzyskanego dofinansowania i tym podobne, to napiszę na razie, że nie mam zdania. Mocno średnio mi się widzi taki rozmiar inwestycji, przy takim dofinansowaniu, ale pożyjemy, zobaczymy. Jestem ciekaw rozwoju sytuacji. Aha, i co ważne – w żaden sposób nie neguję potrzeby modernizacji/wybudowania stadionu. Mam wątpliwości co do realizacji tego pomysłu.
To jeszcze na koniec, w pewien sposób zostając przy „udanej generacji”, temacie marzeń i ich spełniania. Życie to wszystko zweryfikuje. Tylko tyle i aż tyle. Życie, czyli tymczasowo nieokreślona siła wyższa. Jak w przypadku Krzysztofa Piaseckiego, który opowiadał o tym, dlaczego został satyrykiem.
- Chciałem być piłkarzem – mama się nie zgodziła.
- Chciałem być tancerzem – tata się nie zgodził.
- Chciałem być inżynierem – Politechnika się nie zgodziła.