Z definicją patriotyzmu mam pewien problem, bo, nie kierując się encyklopedyczną formułką, a tworząc własną definicję, myślę, że nie wszyscy by się zgodzili. I każdy dopowiadałby coś od siebie lub odejmował.
Jednak, spróbuję i napiszę, że moim zdaniem patriotyzmem jest bezwarunkowa miłość do ojczyzny (w tym przypadku Polska) i bezwzględna obrona polskiej tradycji, historii i kultury. Kocham kraj, nie rząd. Kocham polską flagę, a nie polskich polityków, a slysząc hymn narodowy mam ciarki, bo wiem, że słyszę coś wyjątkowego. Coś, co każdy Polak zna. A ja nie znam Polaka, któremu nie podobałby się hymn narodowy.
Dlatego też, święto narodowe, moim zdaniem, powinno być czymś równie wyjątkowym. Nie krótkim schematem, który znamy na pamięć i tylko patrzymy, czy zmieniły się godziny. I w tym miejscu czuję się również głupio, bo wiem, że z tymi naszymi świętami jest coś nie tak, ale nie mam dobrej propozycji, aby podać jakąś alternatywę, która mogłaby o wiele bardziej zaangażować Polaków i łęczycan do uczestnictwa. Jeżeli macie ciekawe propozycje, podzielcie się nimi.
Niestety, święta narodowe, kojarzą mi się głównie ze świętem polityków i smutnym czczeniem mortyrologii naszego kraju. Powinniśmy dbać o pamięć naszych bohaterów, a i owszem. Ale celebrujmy przede wszystkim życie.
***
Nie mogę nie wspomnieć o tragicznych wydarzeniach, jakie miały miejsce w Paryżu. Jest to o tyle szokiem, że ofiarami stali się ludzie, którzy, kto wie, może popierali politykę imigracyjną? Ludzie, którzy poszli na mecz, czy do klubu, żeby odreagować tydzień. Ludzie niewinni.
Pisałem już, co sądzę o polityce imigracyjnej prowadzonej przez Unię Europejską. Nieprawdopodobnie denerwuje mnie, gdy ludzie mówią, że ci, którzy mówią o następstwach źle prowadzonej polityki imigracyjnej, tak naprawdę straszą innych. Dlaczego? Dlatego, że nie znam zbyt wiele osób (właściwie, to chyba żadnej), które miałyby satysfakcję z tego, że kogoś straszą. Bo to nie jest straszenie. To głos rozsądku, z którym niewielu chce polemizować.
Aktualnie cały świat wspiera Francję. Widać, że żyjemy w XXI wieku, bo na portalach społecznościowych możemy sobie ustawić jako zdjęcie profilowe flagę Francji. Albo przyczepić wstążkę żałobną. No i te hashtagi. Więc, od piątku internet jest trójkolorowy.
Być może ta ironia będzie nie na miejscu, ale nie mogę się oprzeć, bo oczami wyobraźni widzę, jak teraz terroryści śledzą internet i patrzą na te wyrazy wsparcia. I zapewne myślą: „O nie! To koniec! Pozmieniali zdjęcia profilowe!”.
Nie mam nic przeciwko wsparciu. Mam wiele przeciw takiemu rodzajowi wsparcia. Od zawsze denerwowały mnie te słynne znicze ( [*] ) ustawiane przy jakiejś tragedii. Bo kojarzy mi się to z ostentacyjnym wsparciem, które w rzeczywistości nic nie daje. Oprócz tego, że ładnie wygląda.
Jeden z polityków, zadeklarowany ateista, komentując te tragiczne wydarzenia, powiedział, że jest to bezpośredni dowód na to, że religia zabija. I wezwał do tego, aby Polska stała się jak najszybciej krajem świeckim.
Nie proszę Pana. To nie religia zabija, tylko człowiek. I jak mi nigdy nie przeszkadzał krzyż w Sejmie, w klasach i na piersi, to teraz mi jeszcze bardziej nie przeszkadza.
Leszek Kołakowski, wybitny polski filozof, napisał kiedyś, że tolerancja jest niebezpieczna. Bo nadmiar tolerancji prowadzi do akceptacji, a akceptacja do poparcia. W takim wypadku naprawdę wolę tych złych, zaściankowych i nietolerancyjnych Katolików.