Tak koślawo dzisiaj zaczynam, ale to dlatego, że nie dostrzegam żadnej konsekwencji. Na pytania zadane w pierwszym akapicie szybciej słyszę tę drugą wersję odpowiedzi. Czy to w komentarzach, czy na podstawie rozmów z ludźmi, wnioskuję, że w naszym społeczeństwie panuje niezadowolenie, rozczarowanie i może nawet rezygnacja. A te określenia stoją dość daleko od określeń pozytywnych. Zazwyczaj słyszę, że jest zła rada i jeszcze gorszy burmistrz lub zły burmistrz i jeszcze gorsza rada.
Dlaczego nie widzę konsekwencji? Bo gdy idę i mam kamień w bucie, to się zatrzymuję i go wyjmuję. Z zasłyszanych opinii wynika, że kamienie mamy w obu butach, a dodatkowo nałożone do kieszeni i spakowane w plecaku, ale idziemy. Jesteśmy takim Winkelriedem samorządów.
Mam wrażenie, że mamy do czynienia ze spychologią w każdym rodzaju. Przyjmując, że zaistniała sytuacja zadowala naprawdę niewiele osób, widzimy jak rada ukradkiem patrzy na społeczeństwo, a społeczeństwo na radę. A z kolei wszyscy patrzą, niczym uczeń na ostatniej lekcji w piątek, na zegarek i leniwie poruszające się wskazówki.
Półtora roku do wyborów. To i mało i dużo. Tak, wiem, że przed nami jeszcze sesja absolutoryjna, która wiele może zmienić.
Z tym wywołaniem do tablicy potencjalnych kandydatów na radnych lub burmistrza mam taki problem, że ich nie widać. Pustka na horyzoncie. Jednak, gdy w przyszłym roku liście zżółkną może się okazać, że chętnych mamy sporo.
Ja już teraz otwarcie przyznam, że jako mieszkaniec i wyborca, będę miał wówczas problem, gdy będę słyszał płomienne przemówienie kandydata lub kandydatki. Moim pierwszym pytaniem będzie: „A gdzie pan/pani była wcześniej?”
Szczerze? Będę miał problem z daniem wiary, że ta osoba będzie miała złoty środek na dynamiczny rozwój miasta, bo będę przekonany, że mówi tak, bo sytuacja tego wymaga. Usłyszymy to, co będziemy chcieli usłyszeć.
Skoro mamy kamień w bucie, to go wyjmujemy, prawda? Nikt nie chce mieć odcisków. Skoro tego kamienia nikt nie chce wyjąć, to wychodzi na to, że liczymy, że jakoś sam wypadnie. Tylko jak mamy ufać osobie, która będzie przekonywała, że rozwiąże problemy miasta, skoro do tej pory czekała na samoistne rozwiązanie problemu?