Bo kiedyś (było lepiej?), jeżeli przydarzyła nam się w życiu jakaś sytuacja, warta dalszego przekazu, opowiadano ją domownikom, znajomym i tym podobne. Jeśli historia była dobra, rozprzestrzeniała się i docierała do coraz większej grupy odbiorców.
Dziś jest zupełnie inaczej, bo dzięki Internetowi, w minutę dzielimy się swoją anegdotą ze światem. Aby ułatwić, że tak to określę, „sprzedawanie” anegdot, powstało mnóstwo stron temu dedykowanych.
Jeśli macie konto na Facebook’u, to zapewne wiecie co mam na myśli, bo i łęczyckie historie można tam stosunkowo szybko rozprzestrzenić. W tym zawiłym i przydługim wstępie zmierzam jednak do zupełnie czegoś innego.
Zmierzam do tego, że… kurza stopa!, każdy z nas może stać się bohaterem lub antybohaterem anonimowej historyjki!
Wiem, że w żaden sposób nie jest to odkrywcze, ale my wszyscy jesteśmy reprezentantami pewnej grupy społecznej, co powoduje, że jesteśmy na cenzurowanym, bo Internet nie zna litości, a jego użytkownicy tym bardziej.
Podam wymyślony na szybko przykład – mężczyzna w dojrzałym wieku, pracownik urzędu, wychodzi po ciężkim dniu z roboty i marzy jedynie o tym, żeby zrobić zakupy w pobliskim sklepie i iść do domu. Przed nim w kolejce stoi niezdecydowana, młoda klientka, która wybrzydza na towary i komentuje ich jakość. Wkurzony mężczyzna pośpiesza klientkę, przy czym rzuca jakiś niewybredny komentarz. Ma jednak pecha, bo młoda klientka w przeciwieństwie do naszego bohatera zna o wiele więcej sposobów na dokonanie aktu zemsty.
Tak więc na następny dzień nasz bohater idzie do pracy i od znajomych słyszy historię, która jest zamieszczona w Internecie, że dojrzali faceci to świnie i nie potrafią uszanować tak prostej rzeczy jak kolejka w sklepie. Przy okazji dowiaduje się, że popisał się nietolerancją, a jego zachowaniem oburzone były nawet produkty w sklepie. Niewiele czasu mu zajmuje uświadomienie sobie, że przedstawiona sytuacja dotyczy zajścia, które wydarzyło się dnia poprzedniego. A chciał tylko kupić bułkę!
Czyli, że co? Teraz trzeba się pilnować na każdym kroku? Ano, niekoniecznie. Po prostu warto mieć świadomość, że każdy z nas na pewien sposób jest wyjątkowy i swoim zachowaniem, czy to w życiu zawodowym, czy prywatnym reprezentuje nie tylko siebie, ale i grupę. I nie każdy bohater nosi pelerynę, a złoczyńca maskę.