Pamiętam jak w ubiegłym roku pisałem (gdy po raz pierwszy zwolniono panią Brygier), że cofamy się w rozwoju. Jaśnie panująca nam władza widocznie nie zna innych metod, a słowo „dialog” usłyszała może raz, w podstawówce na lekcjach polskiego.
Widocznie sytuacja mnie przerasta, ale jeśli z kimś nie chcę pracować, ba, nie mogę na tego kogoś patrzeć (choć nigdy takiego uczucia nie miałem), to… no nie wiem, staram się to wyjaśnić? Nie można było w kuluarach sobie usiąść i porozmawiać i powiedzieć, może i wprost – Pani Renato, nie chcemy tutaj pani, bo jest pani brzydka, głupia i w ogóle i niech se pani stąd idzie? A ona by powiedziała – ok, dzięki, nara, bez pozdrowień.
Czytam to oświadczenie i widzę: „Ponadto decyzja ta była podyktowana również faktem, iż nie ma możliwości, by w Urzędzie Miejskim w Łęczycy funkcjonowały 2 osoby na tym samym stanowisku. W celu ustabilizowania sytuacji i uregulowania pracy podjąłem wskazane kroki.”
No wielce szanowny Panie Andrzeju Rokicki, zastępco zawieszonego burmistrza, ja wiem, że to nie Pan zatrudniał panią Lewińską, ale na litość Boską, kto tam w urzędzie wymyślił, że w czasie prowadzonej sprawy o niesłuszne zwolnienie, zatrudnimy osobę na to stanowisko, choć istnieje prawdopodobieństwo, że poprzednia osoba na nie wróci?
Zresztą…
Ja się tutaj produkuję, a tak naprawdę to pani Brygier sama sobie winna. Zwolnili to zwolnili, bo to mało ludzi zwalniają? Gdyby ta pani myślała o dobru miasta i mieszkańcach, to by dawno odpuściła. A ile to pieniędzy na prawników poszło i sprawy sądowe? A ile nerwów zszarganych, że – nie daj Bóg, a w tym przypadku sąd – wróci? No jak to tak można?
Powtórzę jeszcze raz, bo w sumie mi się to spodobało – nawet jeśli łaskawie panująca nam władza nie wie czego chce, to wie czego nie chce.
A my mieszkańcy wiemy czego chcemy? A jeśli nie, to wiemy czego nie chcemy?
***
W przeciągu ostatnich dni sporo się wydarzyło.
Wydarzyło się na przykład kolejne oświadczenie zastępcy burmistrza Andrzeja Rokickiego. Skomentuję to tak – gdy Ci smutno, gdy Ci źle, przeczytaj oświadczenie, pośmiej się.
Dokazywaniom i rubasznym śmiechom nie ma końca i tak należy ocenić to oświadczenie. Jako taki, w ostatnich czasach popularny – prank. Dowcip. Są dowcipnisie co udają spidermana, to nie może być innych form dowcipu? Na przykład poprzez oświadczenia.
O skali żenady tego zjawiska niech świadczy fakt, że NIKT z radnych nie zgodził się z jego treścią podczas ostatniej sesji.
***
- Za Lipińskiego były lepsze koncerty na Dzień Dziecka
- Został wybrany to niech rządzi do końca kadencji
O, pierwsze lepsze teksty zasłyszane od ludzi komentujących zdarzenia w magistracie. Określiłbym to mianem mitu, bo mity mają to do siebie, że nie zawsze są zgodne z prawdą.
Więc szanowni Państwo sprawa wygląda następująco.
Dlaczego pana Krzysztofa Lipińskiego nie ma na sesjach? Dlaczego to nie pan Krzysztof Lipiński przekazywał dzieciom klucze do miasta? Bo pan Krzysztof Lipiński jest zawieszony i nie może tego robić.
Jeśliby pan Krzysztof Lipiński pojechał do Łodzi rozmawiać o potencjalnych pieniądzach (o co go nawet nie podejrzewam), to zostałby wygoniony stamtąd. Dlaczego? Bo jest zawieszony.
Mówienie o rządzeniu w jego przypadku mija się z prawdą i to nawet sporo mija się z prawdą. Pan Krzysztof Lipiński już nie rządzi. Rządzi za to pan Andrzej Rokicki, który na chyba historyczną sesję rady miasta bierze urlop na żądanie i łaskawe przekazuje mieszkańcom, że nie będzie obecny na obradach.
Tak na tę chwilę wygląda sytuacja w królewskim mieście Łęczyca.
***
Radni chcą zarządu komisarycznego. W sumie jednogłośnie, jeden nie brał udziału w głosowaniu. Jeśli to o czymś nie świadczy, to nie wiem co tu jeszcze trzeba zrobić, żeby pokazać, że radni, w zasadzie wszyscy, nie godzą się z obecną polityką.
Gdzieś tam przewijają się głosy, że od teraz Prawo i Sprawiedliwość wejdzie do Łęczycy no i już na pewno nie będzie, co zbierać. Moim zdaniem, prośba o wprowadzenie komisarza jest dość rozsądna. Referendum to przede wszystkim koszty, choćby nie wiem jak jałowo by to brzmiało.
Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby to mieszkańcy utworzyli komitet referendalny, to jedno. A drugie, że jeśli ostatecznie zarząd komisaryczny nie zostanie wprowadzony, to myślę, że sami radni zdecydują się na referendum. Może nie wszyscy, może nie jednogłośnie, ale może tak się stać. Na razie mamy do czynienia z dość bezpieczną opcją, no ale mogę się mylić.
Wiecie, to trochę jak w filmach o superbohaterach, gdzie najsilniejsza broń jest trzymana na koniec. I wtedy wszyscy robimy takie wielkie „Wooooow! W końcu!”. No czy Gandalf na białym koniu w Helmowym Jarze nie wyglądał epicko?
Wracając jeszcze do tego PiS-u i jego ewentualnego rządzenia w mieście – ile taki komisarz porządzi? Rok? Jeśli do tego czasu Łęczyca się nie zapadła i nie zatopiła niczym Atlantyda, to myślę, że rok też tego nie spowoduje.