A Urząd Wojewódzki wie, że radni podjęli uchwałę o wprowadzeniu komisarza – przypominam, tam pomylono adresata, ale nie uchylono uchwały, więc moim zdaniem, ona nadal jest ważna. A ona mówi, według odpowiedzi MSWiA i według tego, co mówił pan Bocheński, że rada chce zawieszenia dwóch organów. Trzeba mieć na uwadze jednak to, że sam Bocheński dodał, że tam prawdopodobnie doszło do pomyłki, a intencja była taka, aby zawieszono organ wykonawczy, czyli burmistrza. Niemniej, jeśli dobrze rozumuję, ta uchwała obowiązuje.
Urząd Wojewódzki wie (lub powinien wiedzieć), że radni „Dla Łęczycy” złożyli wniosek o przeprowadzenie referendum w celu odwołania burmistrza. Wniosek jest w dalszym ciągu nierozpatrzony przez komisję rewizyjną, ale to nie oznacza, że go nie ma.
Staram się iść chronologicznie, dlatego kolejne informacje napływające do Urzędu Wojewódzkiego były takie, że Andrzej Rokicki złożył rezygnację. Właśnie ta informacja spowodowała, że Łęczycę odwiedził pan Bocheński i chciał się dowiedzieć, co tu się tak naprawdę wyprawia. Spotkanie miało miejsce 29 czerwca.
Teraz powołuję się na to, co pan Bocheński powiedział dla Radia Łódź, że na tym spotkaniu z radnymi ustalono, że 14 radnych chce wprowadzenia osoby pełniącej obowiązki burmistrza (czyli osobę, która zastąpi tylko burmistrza), natomiast jeden radny optował za przeprowadzeniem referendum.
Co się dalej dzieje? Dzień później, czyli 30 czerwca wznawiana jest sesja, podczas, której radni nie udzielają absolutorium burmistrzowi. Czym to skutkuje? A jakże, referendum. Tutaj warto zaznaczyć, że tego wniosku jeszcze nie złożono – wniosku o przeprowadzenie referendum w celu odwołania burmistrza w związku z nieudzieleniem absolutorium, który z kolei różni się od tego złożonego przez radnych „Dla Łęczycy”, choć treść brzmi podobnie.
Urząd Wojewódzki ma więc problem, którego nie ma. Bo z jednej strony sygnał z Łęczycy jest taki, że chce osobę pełniącą obowiązki burmistrza, a z drugiej strony Łęczyca tak jakby sama podejmuje kroki, celem rozwiązania tego kłopotu, poprzez referendum.
Kto wie, może Łódź chce poczekać na rozwój wypadków, czyli na to co radni zrobią? Kiedyś będą przecież musieli się zebrać i najpierw zaopiniować wnioski o referendum, a potem uchwały – podjąć czy odrzucić.
Intensywne myślenie jak najbardziej wskazane i raczej się temu nie dziwię.
Bo co się stanie, jeśli wojewoda wprowadzi zastępstwo dla burmistrza tylko po to, aby.. bo ja wiem, za 2, 3 miesiące w referendum mieszkańcy odwołali burmistrza, a co za tym idzie owo zastępstwo?
Wówczas Łódź by mogła zadać sobie całkiem słuszne pytanie – to po co nam to było?
A przecież, żeby było zabawniej, Łęczyca już nie ma ani burmistrza, ani zastępcy. Ma tylko sekretarza. To tak trochę jak w przypadku drużyny piłkarskiej, gdzie nie ma ani trenera, ani asystenta trenera, a drużynę prowadzi kierownik drużyny. No, niby może i nikt nie ujmuje jego znaczenia, ale na litość Boską, to tylko kierownik. On ma inne zadania do wykonania.
Jak najbardziej wskazane byłoby jak najszybsze wyznaczenie trenera, w tym przypadku p.o. burmistrza, niezależnie jaki by nie był.
I znowu – wracamy do punktu wyjścia – powoływać na jakiś czas jedynie?
Rozumiem więc istniejące obawy wojewody i chęć tego, aby rozwiązano problem permanentnie, w tym przypadku, aby mieć spokój do następnych wyborów i już więcej na tę Łęczycę nie musieć patrzeć.
To może zawiesić dwa organy i wprowadzić zarząd komisaryczny? No cóż, spokój Łódź by na pewno miała. Ale tutaj nasuwa się pytanie – jakie są podstawy do zawieszenia rady? Pisałem w ubiegłym tygodniu, że niezależenie od tego jak uchwalają, uchwalają.
Można gdybać, że tę uchwałę z 2 czerwca wojewoda może wziąć na poważnie, ale przecież sam pan Bocheński mówił, że mniema, iż nie taka była intencja rady, aby zawieszono oba organy.
Poza tym, można ot tak, w zasadzie z dnia na dzień, zawiesić radę? Tego naprawdę nie wiem i chciałbym poznać argumentację, gdyby taka sytuacja miała miejsce.
Urząd Wojewódzki musi teraz zjeść gołąbka na surowo. Najlepiej tak, aby się nie skrzywić, powiedzieć, że był smaczny, ale dokładki to on nie chce. Na wynos też nie chce.
Najgorsze jest to oczekiwanie, bo wciąż gramy bez trenera.
A wiecie co może być najśmieszniejsze? Że ja się tutaj produkuję, my wszyscy myślimy co i kiedy będzie, a może się okazać, że jeszcze dzisiaj wszystko się wyjaśni. To dopiero by była ironia.