Tutaj, tak luźno wtrącę do samego pojęcia kontrowersja. Szczerze powiedziawszy (napisawszy?) nie rozumiem tego pojęcia. Lubimy szybko określać coś mianem kontrowersji, lecz sama materia, idąc za Arystotelesem, tą kontrowersją nie jest. To forma jest kontrowersyjna. Przykład: jeżeli dojdzie do kłótni między radnymi i jeden do drugiego powie - ty ch**u! - wtedy określimy go mianem kontrowersyjnego. Ale jeżeli powie - moim zdaniem do złudzenia przypomina pan męskiego członka - no to wtedy… cóż… wyraził swoje zdanie. A przecież jedno i drugie zdanie ma taki sam sens. To drugie jest po prostu ładnie opakowane z kolorową kokardką.
Ja chyba jednak cenię polityków walących prosto z mostu, którzy w kilku prostych zdaniach wytłumaczą mi dlaczego jest tak i tak. Rozumiem, że są rzeczy, których od razu się nie zrobi, a na inne nie można sobie pozwolić, ale chcę to usłyszeć bez owijania w bawełnę. Tak po prostu. Jeżeli traktujemy siebie jak dorosłych, rozmawiajmy jak dorośli. To tylko moje luźne spostrzeżenie, nie przypisuję temu teorii.
Wracając do układów i układzików, jakie panują. No, cóż, chyba zgodzę się się z tym politykiem, bo układy są wszędzie. I mają wpływ na codzienne życie. Nawet dzieci w podstawówce korzystają na układach, bo jak ktoś zna skarbnika klasowego, to składkowe może donieść po terminie. Czy przez to zawali się cały klasowy fundusz finansowy? Ano nie. Może zabrzmię konformistycznie, ale nie przeszkadzają mi układy, bo wiem, że z nimi jest jak z mitologiczną Hydrą. Utniesz jeden łeb, wyrosną trzy nowe. Więc po co ucinać łby, skoro można Hydrę oswoić i nauczyć sztuczek?
Jeżeli bunt radnych i rozpad koalicji do czegoś prowadzi, to chciałbym zobaczyć efekty. Zastanawia mnie inna rzecz – co takiego burmistrzowie zrobili tym radnym, że ci skaczą do gardeł na każdej sesji? Skąd taka bezkompromisowość? Przegłosowano uchwałę przejęcia od PKP ruchomości i nieruchomości, a nagle pojawiają się wątpliwości, bo miasto może przejąć tak naprawdę kupę syfu i złomu. Co się zmieniło? Kto kazal wówczas przegłosowywać uchwałę? Byłem, i nie widziałem pistoletów przy skroniach. Nie zmienia to faktu, że dobrze, że pojawiły się wątpliwości i naturalna dociekliwość.
Więc – układ jeszcze w grudniu był. Teraz jednego układu nie ma. Rozbił się. Są grupy, które pod jednym, pięknym szyldem „interes mieszkańców” walczą między sobą. To już wiem, że chodzi o interes mieszkańców zarówno jednym, jak i drugim. Spytam trochę inaczej – o interes których mieszkańców konkretnie chodzi?