reklama

Okiem Kucharza: Pierunem w nich! Pierunem!

Opublikowano:
Autor:

Okiem Kucharza: Pierunem w nich! Pierunem! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościNo witam. Jak Wam minął weekend? Pośmigaliście na lodowisku? Wrzuciliście do WOŚP-owej puszki patrząc z pogardą na tych co nie wrzucili czy wręcz przeciwnie – pogoniliście wolontariuszy, życząc im przy tym najgorszego? To kogo ma w tym tygodniu pierun strzelić? Tak pytam, bo wiecie, ostatnio to się stało dość popularne, aby kogoś zezwać, komuś coś wytknąć, a tak w ogóle to dowalić tej mendzie, żeby się nie podniosła. Przecież wiadomo, że idealni jesteśmy tylko my i to, co wyznajemy. Reszta jest śmietnikiem historii i ostatnimi szumowinami. Rzygam tą polaryzacją, jaka zaraziła zdecydowaną większość mieszkańców Łęczycy i nie tylko. Winę za to ponoszą media, politycy i ogólnie osoby – z szeroko pojętym – autorytetem. Wypowiedzieć się dziś neutralnie, to znaczy wypowiedzieć się nudno. Ludzie nie chcą usłyszeć jak jest. Ludzie chcą usłyszeć, że ci po przeciwnej stronie to intelektualny plankton bez kręgosłupa moralnego.Taka sytuacja nie powstała od wczoraj. Ona już od jakiegoś czasu trwa, a teraz po prostu się nasiliła. 

Do czego zmierzam? Ano, do tego, co już kiedyś pisałem – ogólnopolska polityka decyduje o tym, co się dzieje w Łęczycy. Pamiętam, jak napisałem kiedyś, że warto się zastanowić nad tym, na ile Andrzej Olszewski przegrał wybory poprzez swoje rządy, a na ile przez to, że notowania Platformy Obywatelskiej były coraz niższe. I jeżeli rachunek był bliższy tej drugiej wersji, to było to po prostu niesprawiedliwe. 

Teraz jest podobnie. Nie wiem czy pani Monika Kilar-Błaszczyk weźmie udział w wyborach, ale jeśli weźmie, to ludzie rozliczą ją na podstawie swojej sympatii lub antypatii do rządzącej partii. Dlaczego? Bo tak. Bo albo nie lubią PiS-u, albo dlatego, że dobra zmiana jest dobra. 

Niezależnie od tego, jakimi pobudkami będą się kierować, obie będą niesprawiedliwe, bo do wyborów parlamentarnych jeszcze trochę czasu zostało, a my będziemy wybierali burmistrza i radnych miasta Łęczyca.

Dlaczego o tym piszę? Jak już wspomniałem wyżej, rzygam polaryzacją. Jak rozmawiam z ludźmi, to częstym powodem dobrej lub złej opinii o wykonującej obowiązki i kompetencje burmistrza jest stosunek do partii rządzącej. Kiedy więc słyszę, że ktoś jej nie lubi bo „jest z PiS-u” lub lubi, bo „jest z PiS-u” to pusty śmiech mnie ogarnia. Zresztą, nie tyczy się to tylko pani burmistrz, ale też radnych, czy polityków z innych samorządów. O opinii o nich bardzo często decyduje przynależność partyjna lub sympatia polityczna. 

Podam przykład – załóżmy, że burmistrzem jest osoba, która nigdy w życiu nie była związana z żadną partią polityczną. Wygrała wybory z własnego, autorskiego komitetu. Jest na tyle obrotna, że a tu przyjedzie minister, tu jakiś poseł zajedzie, a tutaj ktoś inny. Ludzie powiedzą – ooo, to mamy ogarniętego burmistrza! Patrzta jak go szanują!

A teraz idziemy w drugą stronę – burmistrzem jest osoba związana z konkretną partią. Sytuacja jak wyżej, czyli przyjeżdża jakiś minister, poseł czy ktokolwiek. Ci ludzie, którzy nie lubią tej partii powiedzą – ooo, patrzta, promują się!

I absolutnie nie jest ważne co się dzieje dalej i jakie efekty tego „promowania” są. 

Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że prywatnie mój stosunek do partii rządzącej jest jaki jest. Wiele rzeczy mi się nie podoba, zresztą w tych felietonach nawet pisałem o nich. Jak na przykład zakaz handlu w niedzielę. 

Czy w związku z tym przeszkadza mi to, że raz na jakiś czas przyjedzie tu osoba związana z partią? Ano, nie. 

Będzie mi przeszkadzało, gdy np. pani Kilar-Błaszczyk wpadnie na pomysł budowy basenu, do którego miasto notorycznie będzie dopłacało, gdyż jak wiecie, ja na tę chwilę możliwości budowy basenu miejskiego nie widzę.  Ale wtedy będę oceniał działania burmistrza, a nie partii. 

Fajnie by było, gdybyśmy – w przypadku polityki samorządowej – byli zimnymi materialistami i patrzyli na efekty działań włodarzy i tylko z tego ich rozliczali. Tyle, że skrajności są tak duże, że jesteśmy jak ten obywatel z dowcipu: „Panie Boże ze mną jak ze mną, ale spraw, żeby sąsiadowi stodoła spłonęła”. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo