Reklama

Okiem Kucharza: „S-Z-A-C-E-N-U-K!”

Opublikowano:
Autor:

Okiem Kucharza: „S-Z-A-C-E-N-U-K!” - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności Lubię filmy Sachy Baron Cohena. Nie uważam ich za szczyt kinematografii, ale podoba mi się zawarte w nich poczucie humoru. Może jego ostatnie filmy nie mają tej świeżości, co te pierwsze – Ali G Indahouse i Borat – to jednak wylewający się z nich absurd mi się podoba.I tak w filmie Ali G Indahouse była scena, w ktorej to główny bohater jakimś cudem dostaje się do brytyjskiego parlamentu. Bierze udział w obradach Izby Gmin, gdzie szokiem dla niego jest to, jak deputowani przekrzykują się nawzajem, a bezradny spiker krzyczy coraz słabiej: „Order!”.I wtedy wchodzi on. Cały na biało. Nasz protagonista, w stylowym łańcuchu i szeleszczącym dresie, przechodzi przez całą Izbę i przytykając palec do ust premiera, ucisza całe towarzystwo. Wszyscy oczywiście w szoku, a przaśny Ali G rozpoczyna przemowę o konieczności wzajemnego szacunku.Z racji tego, że film przedstawia historię debila, główny bohater przy punkcie kulminacyjnym swojej przemowy myli się, literując swoje słowo-klucz.- R-E-S-C-E-P-T!

O tym szacunku tak mi się skojarzyło, bo stety lub niestety, ale wrócę jeszcze do projektu uchwały klubu radnych „Dla Łęczycy”, w myśl którego dieta radnych miałaby wynosić 13 zł. 

No właśnie. Szacunek. Wydaje mi się, że tego zabrakło autorom uchwały. Ale nie, że wobec innych, ale wobec siebie samych. 

Bardzo cenię radnych klubu „Dla Łęczycy”  i nie sądzę, aby akurat dieta w wysokości 13 zł była idealnym odważnikiem wkładu w pracę rady. Ba, również szanuję radnych klubu „Od Nowa” i uważam tak samo. 

Generalnie, uważam, że nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien zgodzić się, aby otrzymywać dietę w wysokości 13 zł. Chyba, że za godzinę. I całkowicie niezależnie od tego, jak w rzeczywistości sprawuje swój mandat i od tego, czy kogoś się lubi czy nie. Trzeba także zaznaczyć, że jeśli mówimy o diecie, jako wynagrodzeniu, a przecież dieta w zamyśle ma być zwrotem kosztów.

Przewodniczącego Kuleszę można uważać za ideał samorządowca albo za totalny niewypał, niemniej w tym konkretnym aspekcie przyznaję mu rację. Że ta uchwała miała być restrykcyjna, tylko i wyłącznie. 

I już wyjaśniam dlaczego. 

Otóż prześledźmy chronologię. Opozycyjny klub złożył projekt uchwały o obniżeniu pensji burmistrza. Uchwała miała być podjęta na sesji 12 września. Na tej samej sesji dowiedzieliśmy się, że powstał drugi klub – Dla Łęczycy – który złożył swój projekt uchwały: obniżenie diet.

Wypada zapytać, dlaczego akurat 12 września? Przecież taka uchwała mogła powstać wcześniej lub później. Klub mógł się uformować wcześniej lub później, a przecież powodów do utworzenia takiego klubu mogło być sporo. Czy to różnice zdań związane z projektowaniem budżetu, czy to stanowisko radnych związane z odwołaniem burmistrza…. 

Zmierzam do tego, że sama historia nieprzychylnie patrzy na podjęte działania. I teza Pawła Kuleszy, może być nawet niesłuszna, jednak chronologicznie broni się sama. I naprawdę, ale to naprawdę ciężko mi znaleźć sensowny argument jako kontrę. 

Jak już przy filmach jestem, to przypomniała mi się scena z Mrocznego Rycerza. Joker spotkał się z półświatkiem Gotham i uroczyście zaproponował, że pozdbędzie się netoperka. Część gangsterów wyśmiała propozycję przybysza, bo przecież kto może brać na poważnie faceta w fioletowym płaszczu i dziwnym make’upem na gębie. Jednak niektórzy wyrazili zainteresowanie, pytając ile by chciał za taką usługę. On odpowiedział, że połowę ich zysków. Został nazwany wariatem.

- Jeśli jesteś w czymś dobry, nie rób tego za darmo – zripostował i ugrał swoje. No, w sumie postraszył ich też granatem, ale mniejsza z tym. 

Powróżę trochę z fusów po kawie rozpuszczalnej, ale przewiduję, że gdyby teraz zrobiono sondę, w której by spytano mieszkańców o to, czy są zadowoleni z prac obecnego samorządu, wynik byłby miażdżący. 

I znalazłoby się miejsce zarówno dla zwolenników burmistrza, jak i jego przeciwników, niemniej sądzę, że w tym, konkretnym przypadku, obie strony będą zgodne – nie są zadowoleni.

Dlatego też pomysłu o obniżeniu diet radnym nie uważam za głupi.

Coś, w którymś momencie poszło źle, a samorząd nie funkcjonuje tak jak powinien. I o ile uważamy, że obniżenie pensji burmistrzowi jest słuszne, tak też uważamy, że sami nie jesteśmy bez winy. Ot takie chrześcijańskie podejście. I wtedy pierwszy lub drugi klub wychodzi  z projektem uchwały o nowych zasadach wynagrodzenia.

A przecież wynagrodzenie burmistrza też nie zostało maksymalnie obniżone, na zasadzie "bo mogą", lecz na zasadzie argumentów. Więc skąd ten 1% się wziął?

Czy był to populistyczny zabieg? Wiem, że to kontrowersyjna teza, ale obawiam się, że trochę tak. Część  społeczeństwa natychmiast łyknęła przynętę i domaga się wolontariatu, a jeszcze bardziej słynne jest zdanie o pokazaniu, komu zależy na dobru miasta.

W którymś z poprzednich felietonów pisałem, jak to z tym okazywaniem milości jest, jeśli ma się problem ze zrozumieniem niektórych definicji. 

Tyle, że to nastawienie nie jest oparte na rzeczowych argumentach, a na argumencie „bo ich nie lubię”. Dlatego też bardzo się dziwię, że ta piątka radnych, których naprawdę cenię, godzi się na takie rozwiązanie.

Tak jak wspominalem na początku – szacunek. Tego, moim zdaniem, zabrakło autorom uchwały w stosunku nie tyle co do innych, co do siebie samych. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE