Tak bajkowo się z Wami witam, gdyż te wszystkie wydarzenia z nowszej historii naszego miasta kojarzą mi się z netflixową Serią niefortunnych zdarzeń. Tak, wiem, był też film i książki. Sęk w tym, że pomimo bajkowych klimatów, bajki w tym niewiele i tak też jest u nas.
Gdybym miał określić Łęczycę mianem smaku, określiłbym jako połączenie kaszanki z gorzką czekoladą, choć nigdy takiego potworka nie jadłem. Kaszanka, bo swojska; czekolada, bo przynosi uśmiech, zazwyczaj osobom z innych miast, gdy opowiada im się, co się dzieje w królewskim mieście, no i gorzka, bo nam akurat do śmiechu nie jest.
***
Trochę mnie ominęło przez te dwa tygodnie, więc nadrabiam zaległości. Ale wiem na przykład, że zamku nie będzie. Znaczy, nie tyle, co go zburzą, ale to pianie o wielkiej szansie dla Łęczycy właśnie poszło się jeb… chędożyć.
Kto temu winien?
Ha! Dobre pytanie, bo winnych brak. Kogoś tam się znajdzie – radni, Krzysztof Lipiński, zastępca burmistrza Andrzej Rokicki, konserwator, Burek i jego buda…
Z mojej perspektywy to najpierw Krzysztof Lipiński, a później jego zastępca ponoszą winę i już wyjaśniam dlaczego. Chronologia mocium Państwo, chronologia.
W październiku ubiegłego roku dowiadujemy się, że pojawiła się szansa, czyli wtedy, kiedy Krzysztof Lipiński był burmistrzem i był jeszcze zdrów.
Na poważnie poruszono temat pod koniec grudnia na jednej z komisji budżetowych, gdzie pani Monika Nowak powiedziała, że przydałoby się 500 tys. zł na przygotowanie dokumentacji projektowej zamku.
Więc pytam – co się kurde, przez ten kwartał działo?
Działo się to, że przez kwartał była kłótnia o to, czyj jest to sukces. Czy senatora Błaszczyka? Czy Krzysztofa Lipińskiego? A może Burka i jego budy? Tak! Bo to było wówczas najważniejsze.
No, ale nic to, jedziem dalej. Było domykanie budżetu, gdzie jak zawsze brakuje na coś pieniędzy, a tu nagle pół miliona potrzeba. Odkurzono temat pod koniec lutego, gdzie radni stwierdzili, że pół miliona nie dadzą. Odkurzono temat również w marcu, tym razem na wniosek pana Rokickiego, gdzie radni stwierdzili, że pół miliona nie dadzą. Ale dadzą 250 tys. zł.
Czas składania wniosków upływał 4 maja, pierwszy przetarg unieważniono pod koniec marca.
I teraz bardzo ważny moment, bo przecież 6 kwietnia odbyła się sesja, podczas której pan Rokicki przekonywał, że wykonawca taki projekt może przygotować w tydzień. Przynajmniej tak słyszał.
Dlaczego jest to ważny moment? Bo próbowano porozmawiać z osobą odpowiedzialną za to, czyli panią Moniką Nowak, której na sesji nie było. Miała chyba urlop. Proponowano więc spotkanie z nią 7 kwietnia (piątek). Nie było takiej możliwości, gdyż również miała urlop. Przypomnę, termin składania wniosków upływał 4 maja.
I teraz, żeby była jasność. Nie chodzi mi o to, że żałuję komuś urlopu, albo, że ja, jako mieszkaniec, mam wobec tego faktu jakieś pretensje. Absolutnie nie.
Pytam się jedynie – jakim ku**a cudem, przy tak ważnej i być może historycznej okazji, pracowała, z tego co rozumiem, jedna osoba?!
„Poznasz głupiego po czynach jego” – mawiał Forrest Gump. Drodzy panowie władcy, co tam się u was od października działo?
***
Stosowny artykuł jeszcze dzisiaj powinien pojawić się na stronie, ale ten… może by jakiś SANEPID wysłać do magistratu? Może tam rzeczywiście jakaś zaraza panuje? Andrzej Rokicki jest na zwolnieniu chorobowym.
Życzę dużo zdrówka.
Z jednej strony zostaliśmy dosłownie bez burmistrza i wypada się smucić, ale z drugiej strony, powinniśmy się cieszyć. Jesteśmy o krok bliżej poznania Tajemnicy Trójcy Świętej. Ewolucja.
Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty jako jeden byt? Niepojęte.
Burmistrz, zastępca burmistrza i sekretarz jako Renata Brygier, ta Renata Brygier, która wywalczyła niedawno swój powrót do pracy? Widocznie, pojęte. Do Tajemnicy Trójcy Świętej daleko jak stąd na pieszo do Świnoujścia, ale Tajemnica Trójcy Samorządowej została rozwiązana.
Tak. W tym mieście już mnie nic nie zaskoczy.