Rezygnacja Andrzeja Rokickiego z funkcji zastępcy burmistrza i piękne oświadczenie, że decyzja umotywowana jest działaniami rady miejskiej.
Tak sobie je czytam i czytam i czytam… Tak naprawdę to nie. Raz przeczytałem i mi wystarczy. Co z niego wiemy? Ano, że radni źli i że zrezygnował, uwaga, 22 czerwca. DWUDZIESTEGO DRUGIEGO czerwca, czyli w czwartek.
Czy to nie na czwartek był ustalony termin sesji absolutoryjnej?
Jeśli mam być szczery (ha! A kiedyś nie byłem?) to jestem rozczarowany takim, a nie innym rozwojem wypadków.
No bo, pomyślcie sami. Pan Andrzej Rokicki oświadcza, że rezygnuje z powodu rady, ALE na sesji się nie pojawia, pomimo iż rezygnacja zapadła tego dnia. W swoim oświadczeniu pisze, jaka to rada zła.
Co istotne, w oświadczeniu pisze o „konflikcie z Radą Miejską”. Nie, że z radnym Łukasiewiczem, Koperkiewiczem, Zasadą, Wojciechowskim czy przewodniczącym Kuleszą. Nie wymienia, że z klubem „Dla Łęczycy” czy z klubem „Od nowa”. Pisze, że z Radą Miejską, czyli z całą piętnastką.
Jakiś tam kręgosłup moralny mam i uważam, że jego obowiązkiem było stawić się na sesji, poprosić o głos i powiedzieć jak Krzysztof Piasecki: „Wszyscyście są buce!”. I walnąć rezygnację na stół. A co!
Zamiast tego – przepraszam, ale tak to widzę – schował się za kartką papieru. Nikt nie każe mu szanować rady miejskiej, ale wypadało chociaż to powiedzieć mieszkańcom. Jeśli nie rada, to mieszkańcy - Bogu ducha winni w tym momencie – zasługują na gram szacunku, którego moim zdaniem zabrakło.
To tak tylko gwoli przypomnienia: kto go mianował swoim zastępcą?
Tak jeszcze kończąc ten wątek, rzucę w eter, że Andrzej Rokicki nie pojawił się na sesji. Idę tutaj za słowami sekretarz Ewy Lewińskiej, czyli że przebywał na jednodniowym zwolnieniu. Zamiast niego pojawił się – pierwszy raz od chwili zawieszenia – Krzysztof Lipiński. Macie jakąś teorię?
***
No właśnie. Krzysztof Lipiński, czyli bohater czwartkowych i wtorkowych wydarzeń. Skupię się na wtorku, bo w końcu ruszył jego proces.
Pisałem o tym w lipcu 2015 roku, pisałem o tym w ubiegłym roku, piszę i teraz.
Krzysztof Lipiński jest niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy. Podtrzymuję swoje stanowisko i będę je podtrzymywał do momentu wyroku sądu.
Ponownie swoje stanowisko przedstawiam z tego powodu, ze gdzieniegdzie słucham różnego rodzaju insynuacji. Opinie są wszelakie – jedni twierdzą, że sąd uzna go winnym, inni utrzymują, że wszystko to ustawka i jest on niewinny.
A ja się cieszę, że w tym przypadku jestem za głupi, aby cokolwiek insynuować.
Jeśli mam coś napisać w tym temacie, to moje zdanie jest takie, że na tym procesie straciliśmy wszyscy. Nie sąd, nie prokuratura, nie Lipiński i nie Budzińscy. My wszyscy jesteśmy przegranymi.
***
W Łęczycy będzie komisarz. Znowu jest huzia na Józia i rządzą skrajności. A, że w końcu będzie porządek. A, że tego porządku nie będzie. A, że ktoś z zewnątrz będzie nam życie układał. A, że i uolaboga rety.
Jak my się sami nie ogarniemy, to nikt nas nie ogarnie. Lekarzu lecz się sam!