reklama

Okiem Kucharza: Vamos a la playa!

Opublikowano:
Autor:

Okiem Kucharza: Vamos a la playa! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościTytuł pozwoliłem sobie zaczerpnąć ze słynnej piosenki disco latino z lat bodajże 80-tych, którą śpiewała grupa Righeira. Znaczy to tyle, co „chodźmy na plażę” i tak sobie pomyślałem, że to hasło idealnie wpasowuje się w klimat Łęczycy.Sierpień. Kurczę, jak szybko ten czas leci. Jeszcze nie tak dawno niebo było kolorowe od noworocznych fajerwerków, a zmrożony szampan smakował jakoś tak inaczej… W sumie dobrze, że nie rozebrałem jeszcze świątecznej choinki, bo przecież zaraz znowu będzie trzeba ją ubierać. Odnoszę dziwne wrażenie, że od dobrych kilku lat Chronos robi sobie z nas jaja i bawi się czasem na podwójnym gazie. A jak już tak o tych wspominkach piszę, to przecież, też całkiem niedawno, Łęczyca, jako miasto, była w ogromnej euforii, bo własnie zmieniała się wladza. Wielki comeback Krzysztofa Lipińskiego, któremu wtorówał Jan Budziński, no i radni z tego komitetu, gdzie każdy dołożył od siebie cegiełkę. Uściski dłoni, szerokie uśmiechy, błysk fleszy, a wszystkim jeden cel przyświecał sukces – żeby ruszyć tę Łęczycę.Ładnie brzmiały też wypowiedzi, których treść wyglądała mniej więcej tak: przed nami wiele pracy, czas ucieka, bo fundusze unijne, bo to, bo tamto… Przyznam szczerze, że mimo x lat na karku mam w sobie naiwność dziecka. Zabrzmię niepoprawnie politycznie (a może poprawnie?), ale napiszę, że po wyborach, niezależnie jakich, kibicuję nowej władzy. To znaczy, owszem, mam swoje upodobania, swoje wybory, ale moment przyjścia nowej władzy wzbudza we mnie tę wspomnianą wcześniej naiwność i tak sobie gdybam, że a może teraz będzie inaczej? Staram się nie być osobą z kategorii „moja racja jest najmojsza”. Tak więc ten dziecięcy płomień ponownie we mnie się rozpalił i z ogromnym zaciekawieniem obserwowałem to, co się będzie działo w tej naszej „małej ojczyźnie”.  Swoją drogą, od zawsze mnie śmieszyło to określenie – mała ojczyzna. Taki pseudopatos w wykonaniu polityków żeby zagrać na sentymentach, jakimi darzymy to miasto. Nieładnie.

No, ale wracając do nowej władzy. Staram się być wyrozumiały i cierpliwy. Wiem, że pewnych rzeczy nie da się zrobić od ręki i wiem, że na pewne rzeczy trzeba cierpliwie poczekać w kolejce. Nie ma nic od razu. To, że rada się zmieniła a Lipiński został burmistrzem nie oznacza, że za miesiąc Łęczyca będzie bogatsza a mieszkańcy szczęśliwsi. Na to wszystko potrzeba czasu i odpowiednich działań. Setki odbytych rozmów, wykonanych telefonów i głowa pełna pomysłów. Ale pomysły mają to do siebie, że trzeba je realizować, to po pierwsze, bo po drugie (przynajmniej w moim przypadku) pomysły mają to do siebie, że lubią dawać w łeb, to jest, nie dochodzić do realizacji. Więc, żeby całość pięknie zafunkcjonowała i ułożyła się jak puzzle z 2000 elementów, potrzeba przede wszystkim czasu i cierpliwości. Więc, mieszkańcy, cierpliwości.

Tyle, że cierpliwość również ma to do siebie, że kiedyś się kończy. Po Łęczycy, wśród mieszkańców, krąży takie hasło – lepiej nie będzie, ale będzie weselej. No cóż, jest wesoło. Łęczyca pozwami stoi. Albo pozwy stoją Łęczycą, jak kto woli. Rada odwróciła się od burmistrza, burmistrz odwrócił sę od rady… w sumie też można sobie wybrać odpowiednią wersję, bo pewnie obie mają w sobie trochę prawdy. No, ale tu nie o to chodzi. Ja nie chcę, żeby było wesoło. Ja, jako mieszkaniec, chcę widzieć, że władza jest zarobiona po pachy, bo robi wszystko żeby tę Łęczycę ruszyć.  Przecież o wiele łatwiej płacze się w nowym Jaguarze niż cieszy w nowym Polonezie, nie? Więc skończcie waści panowie ten cyrk, zwróćcie uwagę na to, że młodzi uciekają do Ozorkowa, Kutna, Strykowa… gdziekolwiek, bo tutaj nie ma pracy. Zwróćcie uwagę na prawdziwe problemy dręczące to miasto. Nie na pierdoły, które mają być czasoumilaczem. A jak nie widzicie sensu dalszej współpracy to powiedzcie sobie, niczym Brad Pitt w Bękartach Wojny: „Arrivederci”. Albo w te, albo w ogóle. Wszyscy na tym skorzystają. Do tego czasu, jeżeli punkt krytyczny jeszcze nie nastał, panowie samorządowcy – vamos a la playa! Idźcie na plażę, odprężcie się i wróćcie z głową chłodną, pełną pomysłów. Dla swojego dobra, dla dobra mieszkańców, dla miasta.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE