Grudzień 2014 rok, szturmem zdobyta władza przez KWW Krzysztofa Lipińskiego, a w marcu 2015 roku dowiadujemy się, że zastępcą burmistrza zostaje człowiek z jego komitetu Krzysztof Urbański. I ten sam Krzysztof Urbański był więcej razy na sesjach i komisjach niż włodarz i, nie oszukujmy się, zazwyczaj zbierał joby, bo w międzyczasie komitet i szeroko pojęta koalicja rozpadła się jak domek z kart ułożony na piasku.
Również w grudniu, tyle, że dwa lata później – 2016 rok – i wszystko w ciągu jednego dnia (!), dowiadujemy się, że:
- prokuratura zawiesza Lipińskiego
- Lipiński pozbywa się Urbańskiego
- Urbańskiego zastępuje Andrzej Rokicki (z Łowicza!)
- tym samym Andrzej Rokicki zostaje burmistrzem
No nie pozostaje nic innego, jak spytać za Franciszkiem Smudą – tsooooo?!
To nie jest Zakazane Imperium, House of Cards czy M jak Miłość i zabójcze kartony. To są, kurde, fakty.
Przypominam o tym wszystkim dlatego, że niezmiernie bawi mnie wyrażana przez niektórych nadzieja, że gdyby nie te całe afery to Krzysztof Lipiński sprawiłby, że epoka lodowcowa opuściłaby to miasto.
Bo, idąc za tą nomenklaturą, to ja to widzę tak – skoro mieliśmy epokę lodowcową, to przyszedł ktoś z miotaczem ognia i napalmem.
Ale pomijając porównania, to i tak nie daję wiary, że gdyby nie te afery to by stało się to i to. Trzymajmy się pewnych ram logiki. A moje ramy mówią mi, że cały czas mówimy o człowieku, który ma postawione zarzuty, walczy z chorobą, która nie pozwala stawić mu się przed sądem, a w sytuacji skrajnej pozbywa się swojego consilgiere i ściąga miłego pana z Łowicza. Jeżeli w trudnej sytuacji podejmuje niezrozumiałe ruchy, to co pozwala mi sądzić, że w dobrej sytuacji te ruchy byłyby zrozumiałe?
Chcącemu nie dzieje się krzywda.
Podobnie jest z Andrzejem Rokickim, który musi stawić czoła piętnastce gniewnych ludzi oraz niezadowolonemu łęczyckiemu społeczeństwu. A naiwnie myślę, że chciał podjąć się tej pracy, więc teraz mierzy się z konsekwencjami, do których doprowadził jego szef.
Lepiej nie będzie, a słowa o dokładaniu wszelkich starań już nie wystarczą. Już nie.
O, to tak żeby miłym akcentem zakończyć. Słyszałem, że popiół jest niezłym nawozem. Feniksy też odradzają się z popiołów, więc może po tej ognistej terapii jest jakaś nadzieja. O ile zgasi się resztę niedopałków, bo tak to nadal będzie się tlić i tylko smród będzie się po mieście nosił.
Ugaszenia pożarów i spokoju ducha – tego Wam życzę na te Święta Wielkanocne. I zdrówka! Dużo zdrówka!