Ogólnie zauważyłem, że nasze miasto jest czasem wyjątkowo mało tolerancyjne. Rzeczy, na ogół nieszkodliwe, nie mają prawa mieć miejsca, bo Wielki Brat czy Wielka Siostra w oczekiwaniu patrzą. Idealnym dowodem właśnie jest belferiada i multum pytań jej towarzyszących – czy nauczyciele mieli zapłaconą dniówkę za ten dzień, czy zapłacono za wynajem hali, czy było zastępstwo i tak dalej…
Nie spodziewałem się aż tak ogromnej troski płynącej z tego faktu i tego, że niektórzy aż tak żywo będą się tym interesowali. Bo przecież wiadomym jest, że tego dnia panował absolutny bałagan i chaos – nie było zastępstw, starostwo i urząd stały, płonęły papiery i latały krzesła – bo zdecydowano się zrobić belferiadę.
Generalnie problem jest taki, że wychodzi na to, że naprawdę potwierdza się to, co kiedyś pisałem – zawód determinuje styl życia. Jeśli ktoś jest nauczycielem, to ma uczyć nie 8 godzin dziennie, ale 24 godzinny dziennie. Jak idzie do sklepu to ma pytać ekspedientkę o datę bitwy pod Grunwaldem, a nie dostępność chleba, a jak ktoś będzie się awanturował w kolejce, to ma za karę zrobić 20 pompek.
A oni tylko pograli w siatkę. I, o zgrozo!, dobrze się bawili.
***
W czwartek odbyły się konsultacje dotyczące potencjalnego utworzenia oddziałów przedszkolnych. Chwilkę po ich zakończeniu, zebrani zastanawiali się nas frekwencją, bo – nie oszukujmy się – tłumów akurat nie było.
Moja teoria jest taka, że najwidoczniej ludzie zaaprobowali ten pomysł. Gdyby było inaczej, to by przyszli wyrazić swoje niezadowolenie. Powiedzenie, że „milczenie jest zgodą” w tym przypadku sprawdza się jak ulał.
Taką miałem teorię, ale już teraz nie wiem czy słuszną, bo jednak pojawiają się głosy niezadowolenia. Że oddziały niepotrzebne, że stres dla dzieci i tak dalej…
Całkiem szczerze – nie miałem zdania o oddziałach jeszcze przed konsultacjami. Po konsultacjach jestem za ich utworzeniem. Nawet, jeśli wręcz nie wypada wypowiadać mi się o losie czyichś dzieci, tak uważam, że skoro zgodna była pani burmistrz, radni i dyrektorzy placówek, to coś musi być na rzeczy i najwidoczniej ci ludzie wiedzą co robią. Może w tym przypadku warto im zaufać?