Czy chcemy polityków, którzy mówią, ile nam dadzą, a nie mówią, ile zabiorą, czy też chcemy polityków, którzy mówią, że nic nam nie dadzą, ale też nic nie zabiorą… do podjęcia ostatecznej decyzji mamy jeszcze trochę czasu, stąd mój dzisiejszy felieton.
Zabrzmi to może tandetnie, ale chciałbym poprosić wszystkich, którzy to czytają (czyli jakieś 5 osób) do tego, aby… poszli na wybory.
Zdaję sobie sprawę z tego, że o tym bębnią wszyscy. Że demokracja, wolność wyboru itepe. Idźcie, głosujcie. Sam się denerwuję, gdy widzę te przypominajki, bo wiem, że im wszystkim zależy na głosach. Coś na zasadzie: „Nie wiesz na kogo głosować? Idź i zagłosuj na mnie!”.
Ja tutaj nie chcę namawiać do głosowania na kandydata x czy y. Nie chcę przekonywać, że partia a lub b jest najlepsza, bo to już Wy ocenicie. Chcę po prostu, najzwyczajniej w świecie, zaprosić do udziału w wyborach.
Niesamowicie irytuje mnie to, gdy mam okazję rozmawiać z ludźmi i słyszę, tradycyjny już chyba frazes, że „w tym naszym państwie jest do dupy”. Kiedy pytam, czy dana osoba wybiera się na wybory, w odpowiedzi słyszę, że nie, bo albo nie wierzy politykom, albo polityka go zupełnie nie interesuje.
Albert Einstein podjął się kiedyś próby zdefiniowania szaleństwa. Powiedział wówczas, że szaleństwem jest robienie w kółko tej samej rzeczy i oczekiwania zupełnie innych rezultatów. Nic dodać i nic ująć.
Jeżeli weźmiemy pana x, który od 10 lat nie głosuje i zawsze powtarza, że w naszym państwie źle się dzieje, to ciężko oczekiwać, że coś się zmieni. Bo takich osób jest więcej. Dużo więcej.
Jeżeli te osoby nie glosują i grupa ta systematycznie rośnie, wybory zamiast okazją do powiedzenia „tak” lub „nie” władzy, stają się zabawą dla elity. Dla grupki osób, która się nawzajem będzie wybierała. A tak być chyba nie powinno.
Stąd mój taki apel do Was. Jeżeli uważacie, że w naszym państwie dobrze się dzieje, idźcie i zagłosujcie na partie i osoby, które ten stan, Waszym zdaniem, mogą podtrzymać. Uważacie, że w państwie jednak źle się dzieje? Idźcie i zagłosujcie na partie i osoby, które chcą zmienić obecny stan rzeczy. Uważacie, że obecna opozycja nie jest w stanie tego zrobić? Idźcie i zaglosujcie na partie, które nie miały jeszcze okazji do wykazania się.
Ale po prostu zagłosujcie. Uważacie, że nie ma żadnej odpowiedniej partii i kandydata? Idźcie i oddajcie nieważny głos. Nieważny glos też jest głosem. Jest głosem niezadowolenia i oficjalnego powiedzenia „Wszyscy kandydaci i partie są słabe, nie podoba mi się to”.
Ktoś powie, że decyzja pozostania w domu też jest decyzją. Nieprawda. To czysta ignorancja i umycie rąk. Nie po to mamy prawo wyborcze, aby z niego świadomie rezygnować. Bo to zakrawa o niewolinctwo – niech Pan podejmie decyzję za mnie, ile bawełny mam zebrać i ile zarobku mu oddać.
No, chyba, że to lubicie. W takim przypadku, nie było powyższego felietonu.