Po drugie - oczywiście żadnych zaproszeń do radnych nie skierowano, a na pytanie o powody takiego działania, usłyszeliśmy od pani sekretarz, że nie widziała ona takiej potrzeby. W tym przypadku nie prosiliśmy pani sekretarz o ocenę, tylko o skierowanie zaproszeń do radnych, czego nie uczyniła.
Po trzecie - nie rozumiem o co chodzi w stwierdzeniu o rzekomym wymuszaniu określonych zachowań czy decyzji sekretarza. Mnie interesowała wyłącznie sprawa udziału w zgromadzeniu wspólników radnych miejskich.
Reasumując:
Istotą sporu było uniemożliwienie przez sekretarza miasta, prezesa zarządu i przewodniczącej rady nadzorczej spółki udziału - z powodów tylko im wiadomych - radnych w zgromadzeniu wspólników spółki komunalnej, podczas którego dokonywano podziału znacznej kwoty wypracowanego przez nią zysku. Nie chciano mieć na to naocznych świadków i zbyt dużo chciano ukryć, jak chociażby zabranie dywidendy 280 tys. zł z zysku spółki, która przede wszystkim należy do mieszkańców miasta, a nie do burmistrza, aby ten za te pieniądze mógł zatrudniać swoich pełnomocników i doradców.”
Z pozdrowieniami dla mieszkańców Łęczycy
Jan Budziński