Zapewnienia burmistrza nie wzbudzają zaufania radnych, którzy rozpatrują możliwość anulowania uchwały. Temat przejęcia kolejki wąskotorowej powrócił na ostatniej sesji rady miasta (24 lipca), gdzie Marcin Zasada ponownie poddał w wątpliwość sens podjętej uchwały.
- Pan burmistrz jakieś niepokojące sygnały od siebie wydawał (…) a ja nadal nic nie wiem, bo się go pytałem, a ta uchwała weszła w życie i ona obowiązuje. Dzisiaj z kolegą Czerwińskim i kolegą Tomaszem (24 lipca przyp. red.) przejechaliśmy się do Krośniewic, kolega Tomasz Lis ma potężną wiedzę na temat tej kolejki i ci wasi eksperci co się do tego mieszają, są temu człowiekowi znani, bo burmistrz nie jest jedyną osobą, która zna pana Papierza. I teraz nie wiem do kogo mam się zwrócić z tym pytaniem… jak skonstruować uchwałę, żeby wstrzymała tę uchwałę poprzednią, czy pan Kulesza mi podpowie? Żeby ktoś się przygotował do tego tematu poważnie i czy wtedy to będzie miało sens ekonomiczny czy nie i wtedy możemy się nad tym tematem pochylić. Bo pieniążki panie burmistrzu nie są prywatne. Jak pan będzie chciał zrobić prywatną inwestycję z panem Lipińskim, to pan sobie będzie robił, co pan będzie chciał. To są pieniążki publiczne. (…) Ja na temat tej kolejki nic nie wiem, a są jakieś milionowe przedsięwzięcia , a nikt nie jest w stanie odpowiedzieć mi na to pytanie, dość proste.
Radny kontynuował, mówiąc o chęci stworzenia uchwały, która byłaby w stanie anulować poprzednią uchwałę, do momentu, kiedy miasto będzie w stanie zdobyć więcej wiedzy na temat kolejki.
Marta Arkuszewska powołała się na słowa burmistrza, który mówił o tym, że nie narazi budżetu miasta. Radnego Zasady nie przekonały słowa włodarza.
- Ja to wszystko rozumiem, ale niech pani się nie gniewa, ja mam ograniczone zaufanie do tych ludzi, bo ci ludzie kłamią. Okłamali mnie raz, mogą okłamać mnie kolejny raz. Ja nie jestem prawnikiem, ja chcę tylko tę uchwałę wstrzymać. Jak wszystko będzie przygotowane i będzie to faktycznie miało sens ekonomiczny, prawny i finansowy, to wtedy możemy do tematu powrócić. Nie chcę tego wstrzymywać, bo to może być projekt tysiąclecia, w co wątpię, ale może być tak. Jak ktoś to przygotuje i powie na czym to polega to ok.
Radny Wojciech Wojciechowski zwrócił się do pani prawnik z prośbą o przygotowanie odpowiedniej uchwały, która miałaby moc anulowania poprzedniej.
- Ja pani przewodnicząca deklaruję, że jeżeli dostaniemy projekt takiej uchwały, to automatycznie zwołamy komisję gospodarki i mienia, która jest wiodąca w tym temacie i porozmawiamy na ten temat, żeby jak najszybciej wnieść to na sesję – powiedział.
Burmistrz Krzysztof Lipiński, w rozmowie z nami, przyznaje, że ma świadomość złego stanu technicznego nieruchomości, jednak pozostaje optymistą w sprawie tego projektu.
- Stan techniczny wszystkich urządzeń, torowisk, budynków związanych z Krośniewicką Koleją Dojazdową jest straszny. Ta kolejka nie funkcjonuje już od kilkudziesięciu lat. Nie ma dobrego gospodarza, nikt nie pilnuje tych obiektów, nikt o nie nie dba, w związku z tym stan techniczny jest katastrofalny. To są ruiny. Ale one są jeszcze i to jest ostatni taki moment, w mojej ocenie. Za kilka lat, jeśli się nie znajdzie gospodarz i nie zacznie rewitalizować tego zabytku, to za kilka lat nie będzie czego ratować. Ja uważam, że dla Łęczycy i dla ziemi łęczyckiej, w przyszłości, gdyby nam się udało przejąć od PKP za darmo całą tą infrastrukturę i udało się, w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat, otrzymać pieniądze z zewnętrznych funduszy z Unii Europejskiej czy wewnętrznych, typu Ministerstwo Kultury, to warto i powinno się ten obiekt przywrócić do dawnej świetności. Później, co po nas zostanie? A to jest zabytek, który został uruchomiony w 1914 roku, a niektóre szyny, sprowadzone przez Prusaków, datuje się na koniec XIX wieku. Oczywiście, ja oglądałem budynki w Krośniewicach, przejechałem się przez cały odcinek z Łęczycy do Krośniewic torami i wiem w jakim one są stanie.
Wyraził również podziw dla pracy wykonywanej przez stowarzyszenia, które dzięki swoim działaniom utrzymują jeszcze ten dobytek. Burmistrz stwierdził także, że niektóre posunięcia radnych mają na celu dyskredytację jego ewentualnych osiągnięć. Ponownie powtórzył, że bez odpowiednich zapewnień nie wykona żadnego ruchu, który mógłby zaszkodzić miastu.
- Jeżeli Łęczyca to przejmie i nie będzie miała gwarancji, że otrzyma pieniądze, to tego nie powinna w ogóle brać. Ja o tym już mówiłem wielokrotnie, na komisjach i na sesjach. Obiecałem, przyrzekałem, że bez takich gwarancji, bez takich obietnic, nie podpiszę żadnego aktu notarialnego. Dochodzą do mnie sygnały, że pewna grupa radnych robi wszystko, żeby wycofać istniejącą uchwałę rady miasta o przejęciu. Prawdopodobnie im się to uda. Mam tylko takie pytanie do nich: czy zaproponują coś innego? Czy będziemy udawać, my łęczycanie, że nie widzimy torów kolejki wąskotorowej, która przebiega przez środek naszego miasta. Czy będziemy udawać ślepych i głuchych na to, że jest to problem? Po pierwsze te tory popadają w ruinę, a po drugie, że jest to szansa dla wszystkich. To powinna być wielka atrakcja turystyczna tego regionu. Jak my tego nie przejmiemy, to albo to zostanie rozkradzione i rozleci się pod wpływem czynników zewnętrznych. Powinniśmy to przejąć i znaleźć odpowiednich ludzi, którzy będą tym zarządzać i doprowadzić ten obiekt, największy pod względem wielkości w województwie, a być może i w Polsce. Bo, oczywiście można tę uchwałę wycofać i udawać, że nie ma kolejki wąskotorowej, tylko trzeba w zamian coś zaproponować. Ja myślę, że niektórzy radni zachowują się, albo będą, według takiego schematu: jeśli burmistrz Lipiński nie będzie nic robił, to trzeba go zmienić. A jak będzie próbował coś robić, to od razu spotka się z zarzutami, że po co to robi, że pewnie chce to ukraść. Czyli tak źle, tak niedobrze. Cokolwiek bym nie zrobił, będzie to krytykowane – zakończył.
Na tę chwilę mamy więc sytuację patową. Do sprawy powrócimy.