Spytano panią skarbnik Grażynę Życzkowską o to, czy w przyszłorocznym budżecie znalazłby się pieniądze na powiększenie ilości etatów, ta odpowiedziała, że na tę chwilę ciężko udzielić takiej informacji.
Za pozostawieniem straży optował radny Tomasz Baranowski, mówiąc, że monitoring niekoniecznie musi być obsługiwany przez strażnika miejskiego.
- Podam pani przykład współpracy z policją. Byliśmy na rynku, był Krzysiek Urbański i Paweł Kurczewski. Naprzeciwko się bili i policja nie przyjechała ani po jednym telefonie, ani po drugim, ani po trzecim, ani po czwartym. Współpraca z policją różnie wygląda, a do strażnika miejskiego jest inne zaufanie – przekonywał.
Wyliczono także, że dodatkowe dwa etaty kosztowałyby urząd rocznie około 60 tysięcy złotych. Przewodniczący rady Paweł Kulesza zgodził się z kolei z radnym Baranowskim, mówiąc, że straż miejska w naszym mieście cieszy się zaufaniem.
- Musimy wrócić do poprzedniej koncepcji utworzenia 5 etatów. Dla mnie pani skarbnik nie jest argumentem, że to będzie kosztowało 60 tysięcy złotych, bo to tyle ma kosztować. Życie nie ma żadnej ceny (…). Policja i straż miejska działają na podobnych zasadach, ale w społeczeństwie pełnią różne role.
Sam komendant wypowiedział się jeszcze na temat pracy przy monitoringu, mówiąc, że cywilni pracownicy mogą go obsługiwać, dodając także, że jeśli w straży miejskiej miałyby być zatrudnione nowe osoby, to najlepiej by było, jakby to byli młodzi ludzie.
Na koniec Wojciech Wojciechowski poprosił panią burmistrz, aby ta uwzględniła w przyszłorocznym budżecie dodatkowe etaty w straży miejskiej.