Przed głosowaniem zastępca burmistrza Krzysztof Urbański zaapelował do radnych o podjęcie roztropnej decyzji w tej sprawie, ponieważ, jak powiedział, w uchwałach nie ma ukrytej polityki korzystnej dla poszczególnych osób, lecz jest jedynie dobro miasta.
Radni z kolei mieli pytania o to, kiedy upływa termin składania wniosków o dofinansowania. W odpowiedzi usłyszeli, że termin upływa… dziś i jutro. Spytano także pracowników o to, od kiedy było wiadomo, że istnieje możliwość uzyskania takiego dofinansowania i kiedy rozpoczęto prace w tej sprawie. Odpowiedź również nie do końca ich zadowoliła, ponieważ okazało się, że od około miesiąca.
Spowodowało to falę oburzenia wśród radnych i do listy zarzutów dołączył również zarzut, że pod jedną uchwałą kryje się kilka dość istotnych i osobnych tematów, które radni mogliby przegłosować jako oddzielne uchwały. A w tych konkretnych przypadkach muszą przegłosować wszystko albo nic.
Po dwóch krótszych przerwach zarządzono 40-minutową przerwę, aby pani skarbnik Anna Kochańska mogła przygotować nowe komplety uchwał, które zakładały dwie autopoprawki.
Do pierwszej dołączono trzy projekty, natomiast druga autopoprawka zakładała oddzielne przeprowadzenie głosowania w sprawie utworzenia nowego zadania inwestycyjnego „e-Łęczyca – nowoczesne technologie w usługach publicznych Urzędu Miejskiego”.
Pierwszy projekt został przegłosowany jednogłośnie. Natomiast drugi projekt… również jednogłośnie.
Spowodowało to niemałe zamieszanie wśród zebranych, ponieważ okazało się, że 40-minutowa przerwa i przygotowywanie nowych kompletów uchwał było bezcelowe.
Radny Marcin Zasada zabrał głos i zwrócił się do burmistrza i jego zastępcy, aby władza wykonawcza wprowadziła pewne standardy do swoich działań, takie, jak na przykład informowanie rady miasta o swoich zamierzeniach.
- Zachęcam do ściślejszej współpracy z przewodniczącym rady miasta oraz przewodniczączymi poszczególnych komisji. Ja wiem, że został włożony duży nakład pracy przez państwo, jak i przez pracowników, ja tego nie kwestionuję. Szkoda, aby ta praca poszła na marne. Tu nie chodzi o to, że projekt jest zły czy dobry, tylko o to, jak wy z radnymi współpracujecie. A tej współpracy nie ma w ogóle – mówił radny – Dowiadujemy się o rzeczach na koniec, nie możemy ich przemyśleć, ani się nad nimi zastanowić. Proszę informować nas wcześniej o tak waznych rzeczach jak przesunięcie wolnych środków czy projekty unijne. Jeżeli wtedy radni nie wykażą chęci, to rzeczywiście szkoda pracy tych ludzi (…) Proszę, aby te projekty przechodziły przez poszczególne komisje.
Krzysztof Urbański zanim udzielił odpowiedzi, usprawiedliwił nieobecność Krzysztofa Lipińskiego na sesji, mówiąc, że burmistrz ma spotkania z mieszkańcami. Następnie powiedział, że urząd posiada sztab wykwalifikowanych pracowników, którzy zawsze udzielą odpowiedzi na nurtujące radnych pytania, dodając, że niezależnie od tego, czy sesja odbyłaby się wczoraj czy tydzień temu, pytania radnych byłyby te same.
Radny Wojciech Wojciechowski również zabrał głos, mówiąc, że nad wszelkimi uchwałami można głosować „na spokojnie”, po uprzednim rozpatrzeniu ich na posiedzeniu komisji, bez konieczności zbędnego pośpiechu.
Krzysztof Urbański bronił swojego stanowiska mówiąc, że jeszcze nie tak dawno radni zarzucili władzy wykonawczej brak profesjonalizmu podczas poruszania danych tematów, zarzucając im brak odpowiedniego przygotowania merytorycznego.
Do dyskusji włączyła się również prowadząca wczorajszą sesję Marta Arkuszewska, która powiedziala, że niejednokrotnie radni prosili burmistrza o to, aby nie robił takich rzeczy, jakie zrobiono wczoraj.
- Nie raz przez radnych władza wykonawcza była proszona o to, aby nie robić takich rzeczy, że wszystkie projekty są w jeden wrzucane. Okazuje się, że nie można było. Dzisiejsze zdarzenie pokazuje co innego. Bo okazuje się, że jednak można było. Tylko trzeba chcieć.
Po tym podjęto głosowanie nad dwoma innymi uchwałami, które przegłosowano jednogłośnie i zakończono posiedzenie.