Radny PiS-u powoduje kolizję? Sprawa w dwóch ministerstwach i polityczny spór

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności Radny z listy PiS, którego samochód w lutym brał udział w kolizji pod Kutnem a później spłonął na autostradzie może spać spokojnie, gdyż cała sprawa została umorzona przez prokuraturę. Stało się to jednak teraz zarzewiem walki pomiędzy posłem PO Arturem Duninem i senatorem PiS Przemysławem Błaszczykiem.

Umorzona sprawa dotyczy kolizji z dnia 26 lutego. Do policjantów dotarło zgłoszenie, że w Leszczynku pod Kutnem w tył osobowej skody uderzyło inne auto, renault espace. Impet uderzenia był na tyle duży, że skoda wbiła się jeszcze w ogrodzenie jednej z posesji. Sprawca kolizji uciekł, niestety dla niego na miejscu kolizji zostały części zderzaka oraz tablica rejestracyjna, dzięki której mundurowi bez problemu ustalili właściciela samochodu. Kiedy policjanci wciąż pracowali w Leszczynku, do kutnowskich strażaków dotarła informacja o pożarze samochodu w gminie Krośniewice. Okazało się, że w płomieniach stoi... renault espace, które jeszcze pół godziny wcześniej staranowało osobową skodę. Strażacy wstępnie ustalili, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.

Okazało się, że auto należy do radnego gminy Łęczyca, pracującego dodatkowo na co dzień jako strażak - Krzysztofa Królaka. Do wyborów startował z listy Prawa i Sprawiedliwości...

Prokuratura umarza, poseł pyta

Decyzją kutnowskiej prokuratury, dochodzenie zostało umorzone 25 kwietnia ze względu na "braku podstaw do wniesienia aktu oskarżenia". Sprawę pod lupę wzięła jeszcze Sekcja Nadzoru nad Postępowaniami Przygotowawczymi Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Zleciła ona kutnowskim mundurowym wykonanie dodatkowych ustaleń, by sprawdzić, czy decyzja o umorzeniu była słuszna. Stwierdzono brak zastrzeżeń i tym sposobem 19 czerwca cała sprawa została zakończona. O sprawę w piśmie do ministra Mariusza Błaszczaka pytał w czerwcu poseł Artur Dunin wskazując na powiązanie polityczne.

- Dlaczego po upływie aż 4 miesięcy od momentu zdarzenia, w którym prawdopodobnie uczestniczył radny PiS, czynności wyjaśniające całą sprawę nie zostały zakończone? Czy prawdą jest, że na tak długo trwającym okresie postępowania mogła zaważyć osobista znajomość radnego z senatorem z tego okręgu, Panem Przemysławem Błaszczykiem? - pyta Artur Dunin.

Nie ma równych i równiejszych

Akcja spotkała się z szybką reakcją ze strony samego senatora, który do ministra Mariusza Błaszczaka oraz do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, Zbigniewa Ziobry, skierował oświadczenie. Prostuje w nim zarzuty kierowane pod jego adresem przez posła Platformy Obywatelskiej.

- Nie ulega wątpliwości, iż stwierdzenia zawarte w zapytaniu pozostają w oczywistej sprzeczności z obowiązującą w polskim systemie prawa zasadą domniemania niewinności. Ponadto pragnę zauważyć, iż pan Krzysztof Królak nie jest członkiem partii PiS, a jedynie kandydował w wyborach samorządowych z listy tej partii – pisze w oświadczeniu Przemysław Błaszczyk.

Senator dodaje, że w jego opinii wszyscy obywatele są równi wobec obowiązującego prawa, i zarówno wymiar sprawiedliwości, jak i organy ścigania, powinni wszystkich traktować w identyczny sposób.

- Nigdy nie ingerowałem w działalność organów ścigania, w tym w sprawie kolizji drogowej rzekomo z udziałem pana Krzysztofa Królaka – dodaje Błaszczyk.

Niesłuszne umorzenie?

O sprawę pytaliśmy również Krzysztofa Królaka. Radny nie przyznaje się do spowodowania kolizji i twierdzi, że to nie on kierował feralnej nocy osobowym renault.

- Zeznałem na policji, że tej nocy skradziono mi samochód, dlatego nie wiem, kto nim jechał. Nie znam szczegółów ani tego zdarzenia, ani późniejszego pożaru – mówił nam radny Królak.

Na całą sprawę zupełnie inny pogląd miał Edward Kieruńczak, poszkodowany w feralnej kolizji.

- Wszystko wskazuje na to, że to radny był kierowcą. Wystarczy się zastanowić – czy złodziej zatrzymałby się kilkadziesiąt metrów od wypadku, czy z impetem odjechał dalej? Mało tego, kiedy policjanci przesłuchiwali radnego, to miał on ponad 0,5 promila alkoholu w organizmie. Nic dziwnego, że na wszelki możliwy sposób próbuje zatuszować całą sprawę. Sam pożar samochodu wskazuje na jawne niszczenie dowodów – mówił nam Edward Kieruńczak.

Mężczyzna, podobnie jak Artur Dunin, twierdzi, że śledczy nie do końca wywiązali się ze swoich obowiązków.

- Nie zabezpieczono nagrań z monitoringu z przejazdu kolejowego w Lesznie, nie sprawdzono połączeń i logowań telefonu komórkowego radnego, nie przesłuchano jego żony ani uczestników balu, na którym rady się tej nocy bawił. Wszystko wygląda tak, jakby policjanci i prokuratura celowo nie chcieli ustalić sprawcy kolizji – mówił nam w czerwcu pan Edward.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE