Między oboma panami doszło do ostrej wymiany zdań, która nie zakończyła się w gabinecie dyrektora. O sprawie poinformował nas świadek tego zdarzenia, który pragnie pozostać anonimowy.
- Panowie kłócili się w gabinecie. Nie były to słowa, które nadają się do publikacji, ale rozmowa była ostra. Radny na pewno został nazwany „psycholem”. Za nim wybiegł dyrektor, który kazał wzywać policję, krzycząc, że został napadnięty przez radnego.
Zdarzenie potwierdził radny Marcin Zasada, który nie kryje oburzenia zachowaniem dyrektora.
- Poszedłem do dyrektora w dwóch sprawach: pierwsza to niekoszona trawa, a druga to taka, że podobno pracownicy są odpowiednio instruowani, aby nie mówili głośno o tym, co się dzieje w jednostce i urzędzie podczas posiedzeń komisji. Wymieniliśmy parę zdań i opinii, gdzie wyraźnie zaznaczyłem, że negatywne zachowania wobec pracowników nie będą tolerowane. W zamian zostałem nazwany „psycholem”. I nie tylko ja, lecz reszta radnych również – relacjonuje radny – W tym wszystkim nie chodzi o mnie, bo to co mówimy sobie za zamkniętymi drzwiami, niech tam zostanie. Chodzi mi o sytuację, kiedy ktoś na korytarzu, przy innych świadkach krzyczy wobec mieszkańca i radnego, że jest „psycholem” i każe wzywać policję. Takie zachowania nie są normalne, więc proszę sobie pomyśleć, z czym mogą mieć pracownicy do czynienia na co dzień.
Prawdziwość nietypowej dyskusji potwierdził także radny Tomasz Baranowski, który był wówczas w urzędzie.
- Takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce. Nie znam całej treści rozmowy, jaką oboje panowie między sobą prowadzili, ale na pewno padło słowo „psychol” wobec radnego, a także to, że dyrektor kazał wzywać policję. Sytuacja jednak została opanowana.
Sam dyrektor jednostki Arkadiusz Podawczyk nie chce szeroko komentować całej sprawy. Powiedział, że rozmowa z radnym Zasadą rzeczywiście miała miejsce, który miał wtargnąć do jego gabinetu. Podkreślił, że pierwszy raz spotkał się z takim zachowaniem.
- Sytuacja, jaka zaistniała była żenująca. Radny wtargnął z awanturą do mojego biura, w godzinach mojej pracy… Powiem tak, jestem otwarty na współpracę z radnymi i zawsze jestem do ich dyspozycji, spotykałem się i rozmawiałem ze wszystkimi radnymi, wielokrotnie także z radnym Zasadą, więc czemu miało służyć tak wulgarne i agresywne zachowanie radnego? Jaki jest cel doprowadzania do takich konfliktowych sytuacji? – pyta retorycznie - Po raz pierwszy w swojej 28-letniej karierze zawodowej spotkałem się z taką agresją ze strony człowieka a tym bardziej radnego rady miasta . Szczerze powiem, że muszę ochłonąć i zastanowić się nad tym co zrobić dalej w tej sytuacji.
Czy zdarzenie miało rzeczywiście służyć za prowokację czy była to zwykła obawa radnego za los pracowników urzędu?
Do sprawy wrócimy.