Do tragedii doszło w Starej Sobótce (gm. Grabów), około godziny 21, w dniu 3 sierpnia 2014 roku. Jak wynika z zeznań przesłuchiwanych w tej sprawie świadków, 21–latek w czasie postrzału siedział na tylnej kanapie samochodu Renault, który był zaparkowany na przyleśnym parkingu. W samochodzie znajdowało się także trzech innych młodych mężczyzn.
- W czasie gdy samochód odjeżdżał z parkingu słychać był huk – najprawdopodobniej odgłosy wystrzału broni myśliwskiej. Pocisk przedostał się przez klapę bagażnika, kanapę, powodując następnie u pokrzywdzonego ranę przestrzałową. W dalszej kolejności przebił zagłówek, i spowodował delikatne zranienie szyi młodego mężczyzny – pasażera, który siedział na przednim siedzeniu - relacjonuje Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Kierowca z parkingu udał się bezpośrednio do miejsca zamieszkania 21–latka, który w tym czasie zaczął tracić oddech. Po dowiezieniu go do domu, niezwłocznie wezwane zostało pogotowie i policja. Niestety, na pomoc medyczną było już za późno. Lekarz karetki stwierdził zgon.
Sądowo–lekarska sekcja zwłok wykazała, że mężczyzna zmarł na skutek rany postrzałowej klatki piersiowej.
- Zeznania świadka, członka Koła Łowieckiego, potwierdziły fakt, że oskarżony przez przystąpieniem do polowania dopełnił formalności i wpisał się do ewidencji pobytu w rejonie Starej Sobótki. Posiadał również upoważnienie do polowania na zwierzynę - dodaje K. Kopania. - Oskarżony w śledztwie wyjaśnił, że 3 sierpnia 2014 roku udał się na polowanie indywidualnie. Miał ze sobą sztucer marki ZKK–600 kaliber 30–06 z dwoma nabojami. Po zejściu z ambony, zobaczył na skraju lasu sarny. Szedł dalej z odbezpieczoną bronią zawieszoną na ramieniu, z lufą skierowaną ku górze, w kierunku swojego samochodu, myśląc że może po drodze spotka dzika.
Przechodząc przez leżącą w poprzek ścieżki sosnę, zaczepił nogą o gałąź. Upadając odruchowo złapał za rękojeść broni w okolicach spustu, aby nie dopuścić do jej upuszczenia. Przypadkiem nacisnął na spust i broń wypaliła. Udał się następnie na parking, gdzie jak twierdzi, nikogo nie zastał. O postrzeleniu dowiedział się dopiero od policjantów, którzy przyjechali do jego domu. Oświadczył, że nacisnął na spust w sposób niekontrolowany, odruchowy.
- Z pozyskanych opinii balistycznych wynika, że płaszcz pocisku, który przeszył samochód, jak i łuska pochodzą z zabezpieczonej broni 60–latka. Uszkodzenie auta również wskazuje na to, że powstało w wyniku strzału z tej broni. Wiarygodne jest także miejsce wystrzelenia pocisku, choć ustalenie jego precyzyjnej lokalizacji nie jest możliwe - ocenia Kopania. - Jak stwierdził biegły, za wiarygodne należy uznać, iż strzał mógł paść z odległości ponad trzystu metrów od parkingu. Jego zdaniem jednak wersja, że doszło do oddania niekontrolowanego strzału z broni palnej zawieszonej na ramieniu – przy potknięciu się o leżące drzewo – nie jest możliwa do przyjęcia. W chwili wystrzału położenie lufy sztucera było bowiem w przybliżeniu poziome, wylot znajdował się na wysokości od około 1 metra do około 178 cm od podłoża i skierowany był wzdłuż duktu leśnego. Materiał dowodowy nie pozwala stwierdzić, jakie dokładnie było ułożenie broni myśliwskiej, wobec ciała osoby oddającej strzał. Mogło dojść do oddania niekontrolowanego wystrzału, jednak w czasie gdy broń znajdowała się w położeniu wskazanym przez biegłego. Nie ulega wątpliwości, że myśliwy postąpił wbrew przepisom Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 23 marca 2005 roku w sprawie szczegółowych warunków wykonywania polowania i znakowania tusz - dodaje Kopania.
60–latek poruszał się nocą po lesie, w terenie nierównym, z przeszkodami. Miał wtedy załadowaną dwoma pociskami, gotową do oddania strzału, broń myśliwską. Tym samym nie zachował należytej ostrożności i wymogów bezpieczeństwa, czym w konsekwencji nieumyślnie doprowadził do śmierci 21–latka.
Wczoraj oskarżony przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, wyrażając głęboki żal. Złożył wniosek o wydanie wyroku skazującego. Sąd za zgodą oskarżycieli posiłkowych (rodziny 21–latka) i prokuratora orzekł karę 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na okres 3 lat i zobowiązał 60–latka do za płaty 10 tys. złotych tytułem częściowego zadośćuczynienia.