Zapanowała pewna konsternacja, ponieważ radni zarzekali się, że nic nie wiedzą o ewentualnym poniesieniu kosztów. Przewodniczący komisji Wojciech Wojciechowski mówił, że rada wielokrotnie próbowała rozmawiać z burmistrzem na temat kolejki, jednak bez efektów.
Radny Marek Jóźwiak spytał, czemu PKP miałoby obarczać kosztami miasto, skoro i tak musi podliczyć cały majątek, prezes odpowiedział, że po prostu takie ma informacje.
Paweł Papierz opisał działania SKKW, podając również przykłady innych gmin, którym udało się zrewitalizować kolejkę wąskotorową z powodzeniem – przykład gminy Rewal – dodając, że ten rodzaj atrakcji cieszy się ogromną popularnością, natomiast samorządy wchodzą w ostatni okres szansy na unijne pieniądze.
- Taka kolej nie tylko wozi, ale jest również szansą promocji. Przyciąga ona turystów nie tylko z regionu, ale tak jak widzimy w Polsce: z Polski, ale i z zagranicy. (…). Podejrzewam, że wy nie zmienicie zdania, ale chciałem zaznaczyć ważną rzecz. Będziecie państwo mieli w środku miasta niszczejący zabytek, bo nikt nie pozwoli rozebrać torowiska, które wpisano do rejestru zabytków. To będzie niszczało i kto się będzie tym zajmował? – przekonywał prezes, mówiąc, że kolejką nie musi zarządzać samorząd, ale spółka powołana przez samorząd. Dodał także, że na tę chwilę kompleks musi przejąć jeden podmiot.
Wojciech Wojciechowski pytał o inne gminy, czy wyrażały chęć przejęcia, w odpowiedzi usłyszał, że w przeszłości już powstało stowarzyszenie gmin, jednak pomysł nie wypalił. Prezes przekonywał, że musi to być jeden podmiot, powołując się na stanowisko PKP.
Paweł Kulesza powiedział, że radni i prawdopodobnie nie tylko radni, mają ogromny sentyment wobec kolejki, jednak nie chcą ryzykować tego, że miasto przejmie potężny kompleks, obciążając jednocześnie budżet.
- Niech pan zrozumie, że my nie chcemy przejąć majątku pięciu czy sześciu gmin i stowrzenia pewnego kondominium na terenie Krośniewic, Dąbrowic, Daszyny, czy obojętnie gdzie, bo to nie jest w interesie naszego samorządu. Pewnych rzeczy nie możemy robić i przejmować majątku i obciążeń związanych z podatkami gruntowymi i innymi tego typu obciążeniami. Bo, jeśli w którymś momencie się okaże, że jest jeden właścicliel, czyli miasto Łęczyca, natychmiast wszystkie samorządy włącznie z konserwatorem zabytków, zasypią nas roszczeniami: „Proszę pana, to zagraża życiu, to trzeba wyremontować, to trzeba wykosić, to trzeba wyrównać”, bo tak pracują samorządy, niech pan to zrozumie.
Zaproponował, aby każda gmina podjęła stosowną uchwałę i aby zawiązano swego rodzaju stowarzyszenie, gdzie gminy zobowiążą się do dbania o kolejkę na własnym terenie.
Paweł Papierz odpowiedział, że nie ma na to szans.
- Z tego co ja widzę, to nie ma szans na ratowanie kolejki – skwitował. Podał przykłady innych gmin, np. miasta Ozorków, gdzie otrzymał pismo od burmistrza Jacka Sochy, którego treść była jednoznaczna – nie są zainteresowani przejęciem całego kompleksu.
- Na koniec podkreślę jeszcze raz. Jeżeli państwo nie przejmiecie, to nikt tego nie przejmie. Ozorków tego nie przejmie (…), podobnie z Krośniewicami – mówił prezes, który ponownie podkreślił istotę jednego gospodarza – Powiem jeszcze raz. Jeden gospodarz. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Nie sześciu, pięciu, czy dwóch. Jeden gospodarz.
Próbował jeszcze raz przekonać radnych mówiąc o szansach na dofinansowanie. Paweł Kulesza był innego zdania, mówiąc, że owszem szanse są, jednak są to zdawkowe dofinansowania, co jest powodem, tego, dlaczego gminy tak niechętnie podchodzą do tego pomysłu.
Paweł Papierz podał przykład Zduńskiej Woli, której udało się otrzymać dofinansowanie na podobną inwestycję, kwitując, że to ostatnia szansa dla gmin. Na tym zakończono ten punkt, radni podtrzymali swoje stanowisko i nie chcą przejmować całego kompleksu.