Specjalna projekcja filmu „Git” z wizytą Włodzimierza Matuszaka w tle

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności Wczoraj w kinie „Górnik” o godzinie 17:30 odbyła się projekcja filmu „Git”, którego sceny były kręcone w łęczyckim więzieniu. Na specjalne zaproszenie właściciela kina Krzystofa Łuczaka Łęczycę odwiedził odtwórca głównej roli Włodzimierz Matuszak, który po projekcji chętnie rozmawiał z łęczycanami o filmie, scenerii łęczyckiego więzienia i stanie polskiej kinematografii.Na seansie obecny był również burmistrz Krzysztof Lipiński, który także miał parę pytań do gościa specjalnego.Widzowie pytali między innymi o to, czy będzie kręcona druga część filmu, a także o to, czy łęczyckie więzienie spodobało się aktorowi.- Atmosfera jest niepowtarzalna. Jak człowiek przyjrzy się temu wszystkiemu, a jeszcze trochę pozna historię tego, co się tam działo, to wrażenie jest imponujące. To zresztą bardzo pomagało w kreowaniu tych postaci. Tam są naturalne wnętrza, gdzie nic nie jest zbudowane. Więzienie, które tak pożegnało swoich więźniów kiedyś, a przywitało ekipę. Dla ciekawości tylko powiem i tutaj Błażej mnie poprze, nocowała w tym więzieniu – mówił aktor – oni w ogóle nie wychodzili stamtąd. Aktorzy mieszkali poza miastem, natomiast cała ekipa młodych ludzi nocowała tutaj i mieli zapewne niezłe wrażenia w nocy.

Aktor wspomniał tutaj Błażeja Starzyńskiego, łęczycanina, który również wystąpił w tym filmie, grając postać pracownika służby więziennej.

- Te mury robią kolosalne wrażenie, zwłaszcza na ludziach, którzy nigdy nie mieli z takim czymś styczności, także macie tutaj świetny zabytek.

Włodzimierz Matuszak opowiadał widzom o tym, że realia więzień, jakie są przedstawiane w kinie polskim lub zagranicznym, tak naprawdę nie zmieniają się, ponieważ niemalże wszędzie są takie same.

Krzysztof Łuczak poruszył temat więzienia, mówiąc, że jest wystaawione na sprzedaż i stąd jego apel do władz, aby obiekt odpsrzedano filmowcom. Włodzimierz Matuszak zgodził się z ideą, mówiąc, że jedynym problemem są pieniądze.

- Takie miejsce jest perełką, jeśli chodzi o filmy tego gatunku. A filmów więziennych na świecie powstaje dość dużo. W Polsce było ich niewiele, bo była „Symetria” wcześniej… a takiego typowo więziennego nie było… No i teraz jest „Git”. A w tym miejscu niczego nie trzeba robić. Tak jak wcześniej powiedziałem, tak jak to miejsce zastajemy, to możemy odpalać kamery i robić. Poza drobnymi ustawieniami jest to miejsce genialne na tego typu filmy. Jeżeli ktokolwiek z moich znajomych kiedyś wpadnie na pomysł, to gwarantuję, że będę bardzo polecał to miejsce.

Burmistrz Krzysztof Lipiński zabrał głos, mówiąc, że niejako został wywołany do odpowiedzi, poruszając temat więzienia.

- Ja powiem państwu tak, że myślę, że każdemy z nas zależy na tym, żeby obiekt o którym dzisiaj mówimy znalazł dobrego właściciela. Ale muszę powiedzieć, że właścicielem tego budynku jest skarb państwa. A gospodarzem, w imieniu rządu polskiego jest starostwo.

Włodzimierz Matuszak wrócił do opowiadania o filmie mówiąc, że film pierwotnie był projektem dyplomowym, a stał się pełnometrażową produkcją, która trafiła do kin. Co, jak zaznaczył, nieczęsto się zdarza.

Krzysztof Lipiński poruszył temat kina, mówiąc, że ma ogromną prośbę do aktora, aby ten przekazał radosną nowinę Polsce o reaktywacji kina, co spotkało się z aplauzem widowni.

- Myślę, że jest to bardzo dobre, bo większość miast takich jak Łęczyca, nie posiada kin – mówił aktor – jak kiedyś, za dawnych czasów, były kina w każdym miasteczku, tak teraz poznikały. Rzeczywiście, reaktywacja kina jest w punkt. Teraz trzeba propagować miłość do filmu.

Włodzimierz Matuszak powiedział także, że obecnie są reaktywowane Polskie Kluby Filmowe, co jest bardzo dobrym zamysłem.

Widzowie wraz z gośćmi zaczęli rozmawiać o nostalgii, jaka towarzyszy temu obiektowi, mówiąc, że pamiętają pierwsze grane filmy. Włodzimierz Matuszak chętnie włączył się do tematu, poruszając temat „Krzyżaków”.

- Dzisiaj patrząc na „Krzyżaków”, to ten film był… słabiutki. Ale wtedy ulice zapełniały się młodymi ludźmi, którzy ganiali z drewnianymi szablami i bawili się w Krzyżaków. Takie oddziaływanie miało kino.

Zebrani rozmawiali również o słynnych „konikach” , gdzie ciężko było zdobyć bilet na dobry film z pierwszej ręki.

Z sali padło pytanie o grypsowanie i czy udzieliło się ono aktorowi. Włodzimierz Matuszak zapewnił, że poza planem raczej mu się to nie zdarzyło.

- Nie zdarzyło mi się grypsować poza tym filmem, ale nie stykajcie w kaloryfery, bo sąsiedzi się obudzą. To była taka typowa więzienna grypsera, że alfabetem morsa się nadawało {śmiech}. Choć muszę wam powiedzieć, że na początku my też zadawaliśmy pytania, bo niewiele z tego rozumieliśmy. Ona była autentyczna, dlatego ten komentarz, który idzie z offu, miał być pomocą dla widza, który nie złapie kontekstu, aby wiedział, jak to wyglądało.

Aktor mówił, że przy tworzeniu dialogów był obecny mężczyzna, który miał styczność z więźniami, stąd zapewnienie o autentyczności.

Na zakończenie Włodzimierz Matuszak dostał burzę braw od widowni i chętnie rozdawał autografy lub pozował do zdjęć.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE