reklama

Spotkanie autorskie ze Sławomirem Koprem

Opublikowano:
Autor:

Spotkanie autorskie ze Sławomirem Koprem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościDyskusyjny Klub Książki przy MiPBP w Łęczycy, zaprasza na spotkanie autorskie ze Sławomirem Koprem.  Spotkanie rozpocznie się 17 listopada o godzinie 17 w siedzibie Biblioteki przy ul. M. Konopnickiej 11a.Sławomir KoperHistoryk, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, autor wielu publikacji dotyczących dziejów obyczajowości. Uznanie przyniosły mu serie o elitach II Rzeczypospolitej i PRL oraz niekonwencjonalne przewodniki historyczne. W swoich książkach ukazuje przeszłość widzianą od strony codziennego życia, co dotychczas w polskiej literaturze fachowej skrzętnie pomijano. W 2012 r. za książkę Życie artystek w PRL nominowany do nagrody Bestseller Empiku. Za popularyzację historii w społeczeństwie w 2013 r. otrzymał z rąk prezydenta RP Srebrny Krzyż Zasługi, a w 2015 r. od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego odznakę Zasłużony dla Kultury Polskiej. Jego książki dotychczas rozeszły się w łącznym nakładzie ok. 800 tys. egzemplarzy, co stawia go w gronie najpoczytniejszych polskich autorów. 

Tematem przewodnim spotkania będzie opowieść o Eugeniuszu Bodo.

„Bodo”

Wszechstronnie utalentowany artysta, który zawsze przyciągał do kin i teatrów rzesze wielbicieli. Elegancki i dystyngowany mężczyzna, o którym śniły kobiety i którego starało się naśladować wielu panów. Kochał sławę, emocje i przygodę.

Jego nazwisko stanowi synonim sukcesu. Był największą gwiazdą kabaretów i rewii II RP, mógł zrobić światową karierę, a filmy z jego udziałem i wylansowane przez niego szlagiery są popularne do dziś.

 

Choć błyszczał w świetle jupiterów, jego prywatne życie dla wielu pozostawało jedynie świetnie wyreżyserowaną zagadką ‒ wyszywał makatki, którymi obdarowywał znajomych, kolekcjonował znaczki, uwielbiał psy i mazurki wielkanocne, zawsze mieszkał z matką.

 

Eugeniusz Bodo ‒ amant i gwiazdor, którego barwne życie zakończyło się tragicznie i zbyt szybko.

 

 

Wielbicielki pisały do niego listy miłosne na ścianach klatki schodowej domu, w którym mieszkał. Odmieniając jego imię i pseudonim przez wszystkie przypadki, panie używały nie tylko atramentu i ołówków, ale też pomadek i scyzoryków. „Przez tę ścianę grożą mi eksmisją” – skarżył się Bodo.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo