- Mijał się z napastnikiem i wyraźnie mu się nie spodobał. Bandzior splunął mu pod nogi, a kiedy mężczyzna skręcił w Ogrodową, tamten wyciągnął pistolet i zaczął strzelać - relacjonuje nasz informator.
Strzały z daleka chybiły celu, napastnik podszedł więc bliżej i trafił swoją ofiarę w głowę i żuchwę. Na szczęście broń, którą się posługiwał była zasilana gazem, strzelała śrutem a nie ostrą amunicją.
- Może nie można nią zabić, ale poważnie uszkodzić już tak - dodaje nasz informator, a jego słowa potwierdza Andrzej Pietruszka, dyrektor szpitala, w którym operowano postrzelonego.
- Różnica między zabiegiem a operacją jest dosyć płynna. Usunięcie ciała obcego z okolic żuchwy wymagało bardzo dużej precyzji, dokładności i ostrożności ze względu na położenie anatomiczne. Nie bójmy się tego nazwać operacją - mówi dyrektor szpitala Andrzej Pietruszka.
- 10 listopada około godziny 14.20 policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Łęczycy interweniowali przy ulicy Poznańskiej. Z informacji przekazanej przez zgłaszającego wynikało, że miał on zostać napadnięty przez nieznanego mu mężczyznę. Policjanci natychmiast udali się na miejsce zdarzenia, wykonali niezbędne czynności włącznie z penetracją terenu w celu ustalenia sprawcy zdarzenia. Aby ustalić obrażenia pokrzywdzonego wezwano karetkę pogotowia. Mężczyzna został przewieziony do szpitala, gdzie funkcjonariusze przeprowadzili z nim rozmowę ustalając wstępnie przebieg zdarzenia - informuje podkom. Agnieszka Ciniewicz.
Więcej w jutrzejszym wydaniu Gazety Lokalnej.