Jednak okazało się, że projekt pozostał bez zmian. Radny Wojciechowski spytał panią skarbnik Grażynę Życzkowską o to, ile zostało wolnych środków w budżecie. W odpowiedzi usłyszał, że ich nie ma.
- Powiem tak, jeżeli chodzi o to zadanie… na chwilę obecną nie ma. Czekamy na dotację z zadania Środowiskowy Dom Samopomocy (…) W tej chwili nie ma, nie możemy przesunąć. To jest inwestycja, te 172 tys. zł o których mówiliśmy… (…) Na inwestycjach nie ma, żeby przesunąć (…) Taka była podjęta decyzja, taki miałam wniosek od pana Podawczyka.
Radnego Wojciechowskiego nie zadowoliła ta odpowiedź i wrócił do ustaleń z posiedzenia komisji, gdzie zapytał, dlaczego, pomimo wolnych środków, nie zmieniono źródła finansowania. Pani skarbnik broniła decyzji, mówiąc, że zamierzeniem jest, aby te wolne środki przeszły na następny rok.
Zastępca burmistrza Krzysztof Urbański rozwinął wypowiedź pani skarbnik.
- Wolne środki są po to, żeby w sposób właściwy wykonywać zadania inwestycyjne, które państwo będziecie również wnosić, bo złożyliście wniosek na prawie 20 milionów, na zadania na 2017 rok. Te wolne środki są potrzebne na przyszły rok (…). Jeżeli panu Podawczykowi braknie, przesuniemy z wolnych środków, jeżeli taka sytuacja zaistnieje. Dlatego też, na spokojnie z tego działu 616 można te 30 tys. zł. przenieść. Podkreślam, na polecenie służbowe konserwatora zabytków o zlikwidowanie tych stert ziemi, które były zgromadzone na terenie objętnym przez konserwatora.
Głos zabrał radny Marek Jóźwiak, który również przypomniał ustalenia z posiedzenia komisji planowania i budżetu, zwracając się do dyrektora Podawczyka, że ten chce zdjąć pieniądze z zadania, które nie jest skończone. Dyrektor podtrzymał stanowisko zastępcy burmistrza, odpowiadając, że pieniądze będą wziętę „na chwilę”.
- Bezpieczne zdejmowanie już przeżyliśmy przy oświadczeniu pana burmistrza, w którym było napisane międzi innymi, że nie było budowy ronda, bo radni z tego zadania zdjęli pieniądze. Ja się obawiam, że my zdejmiemy z tego zadania, a później będzie kolejny zarzut, że pan Podawczyk nie mógł wykonać zadania, bo mu brakło pieniędzy – radny Jóźwiak pozostawał nieugięty.
Dodał także, że nie do końca rozumie słowa burmistrza Krzysztofa Lipińskiego, który najpierw mówi, że miasto ma mnóstwo pieniędzy, a w konsekwencji brakuje 30 tys. zł. na zrealizowanie zaleceń konserwatora.
Włodarz stwierdził, że wypada wyslać przewodniczącego komisji na dodatkowe szkolenia, bo bierze się za rzeczy, których nie rozumie, podkreslając, że o takich sprawach powinno rozmawiać się na komisjach, a nie sesjach. Podsumował temat tej dyskusji, jako chęć zrobienia dymu.
- Uważamy temat za zamknięty, dochodzi do sesji, a państwo od nowa. A piać od nowa, drążenie tematu, przekopywanie sto razy tej samej grządki, a może się jakieś gówno znajdzie.
Wypowiedź burmistrza nie zrobiła wrażenia na radnym Jóźwiaku, który podkreślił, że cała dyskusja to kwestia jedynie dobrej woli, której widocznie nie ma, skoro, pomimo ustaleń, nie zmieniono źródła finansowania. Tego również próbował dowiedzieć się radny Wojciechowski, pytając, co stoi na przeszkodzie, aby skorzystano z wolnych środków.
Pani skarbnik tłumaczyła to tym, że jeżeli zostałyby pieniądze z zadania Zieleni Miejskiej, nie będzie wówczas możliwości przesunięcia ich do wolnych środków, gdzie radny Wojciechowski zaznaczył, że w przyszłym roku z tych pieniędzy już będzie można skorzystać.
Burmistrz Lipiński określił stanowisko radnych gdybaniem, gdzie zalecenia konsewatora, które już gdybaniem nie są, trzeba spełnić. Jeśli nie zostaną spełnione, miasto poniesie poważne konsekwencje. Radny Marcin Zasada spytał panią skarbnik czy pieniądze z wolnych środków w ogóle mogłyby sfinansować to zadanie, odpowiedź usłyszał potwierdzającą.
- Czyli rozumiem, że nie ma żadnych przeszkód, aby te środki teoretycznie i praktycznie można było przesunąć – mówił radny, dodając do burmistrza – Więc niech pan nie insynuuje, że kolega Jóźwiak czy inny kolega nie ma pojęcia o czym mówi, tylko niech pan powie, że nie chce skorzystać z wolnych środków.
Jeszcze przed głosowaniem radny Wojciechowski zaproponował, aby zarządzono przerwę, w której autorzy uchwały mogliby zmienić źródło finansowania. Przerwy jednak się nie doczekał, a radni w głosowaniu pozostali nieugięci, odrzucając uchwałę.