Głos zabrał wiceburmistrz Krzysztof Urbański.
- Państwo radni się dobrze bawicie. Widzę, że skutecznie rozbawia pan towarzystwo, ja nie wiem z kogo się radni śmieją, z artykułu, z burmistrza czy z pana… nie wiem i nie chcę wiedzieć. Pan doskonale wie, w jaki sposób można wyjaśnić tę sprawę, chociażby z świadczenia usług przez lokalne media, czy płacenia za te usługi przez samorząd, chociażby wystapieniem o udzielenie informacji publicznej, jawnej, bo wiem, że pan coś takiego robił. Ja się do państwa zwrócę w taki sposób: nie wyciągajcie zbyt pochopnych wniosków z tego teatru, zachowania demonstracyjnego, szyderczego, pana radnego Zasady, bo niekoniecznie fakty, które pan radny Zasada przedstawia, mogą być prawdziwe. Jeżeli pan radny wystąpi do nas w tej sprawie, otrzyma odpowiedź. Proszę państwa, prosiłbym o zdrowy rozsądek, bo nadinterpretacja lub wyrwane z kontekstu pewne wypowiedzi, mylą cały stan faktyczny, bardzo prosiłbym o ostrożność.
Radny Zenon Koperkiewicz przy okazji zaczął dziękować radnym za to, że funkcjonuje kamera internetowa, mówiąc o cyrku i o tym, że mieszkańcy będą mogli przekonać się, „kto ten cyrk robi”.
Radny Zasada wrócił do wiodącego tematu.
- Usługa za treść publikacji ogłoszeń i artykułów prasowych dotyczących urzędu miejskiego w Łęczycy. Wie pan, panie burmistrzu, że to się nazywa urząd miejski? A nie urząd burmistrza albo inaczej? To jest urząd dla ludzi, pan tu się znalazł na chwilę, ja tu się znalazłem na chwilę… Tu przychodzi sobie człowiek z miasta i on się tu powinien czuć jak u siebie. A wy chodzicie, straszycie ludzi, zastraszacie, wołacie od nich pieniążki i ja mam pytanie: kiedy wy się będziecie pakowali? Pan i pan Lipiński z tego urzędu? Macie już jakiś termin pakowania się, czy jeszcze nie jest wyznaczony?
Krzysztof Urbański polecił, aby dokładnie odnotowano slowa radnego Zasady, który użył liczby mnogiej, przez co zasugerował, że również i on woła pieniędzy od ludzi.
- Powiem panu radnemu Zasadzie, że pan Budziński zlożył doniesienie, zajmą się tym odpowiednie wydziały. Sprawa wydaje się, że będzie prowadzona według artkułu 231, nie wiem który paragraf… i ten materiał o którym pan mówi, jest dla mnie bardzo istotny. Użył pan liczby mnogiej, zwracając się do mnie, że ja chodzę i żądam od ludzi pieniędzy.
Radny Zasada przerwał, mówiąc, że Krzysztof Urbański doskonale wie, o kim mówił radny, a teraz stara się „odwrócić kota ogonem”.
- Panie burmistrzu, wyjaśnimy to sobie. Do sądu i wyjaśnimy. A teraz pakować się!
Wiceburmistrz zaznaczył, że nie będzie tego komentował i wyjaśniał, ponieważ od tego są odpowiednie organy. Wyraził jedynie nadzieję, że w ramach pewnych norm społecznych i szacunku dla drugiej osoby, temat ten nie będzie kontynuowany.
Radny Wojciech Wojciechowski skierował z kolei pytanie do pani skarbnik, gdzie zapytał ile kosztowało wydanie biuletynu informacyjnego wydawanego przez miasto. W odpowiedzi usłyszał, że około dwóch tysięcy za wydanie, jednak zaznaczyła, że musi to jeszcze sprawdzić.
- Powiedzcie, jak to się ma, jedno do drugiego, co powiedział radny Zasada, że trzy kartki wyjął i zapłaciliśmy trzy tysiące, a biuletyn, który wydajemy, też w dużym nakładzie, jest w nim kilkanaście, czy kilkadziesiąt kartek… Czy jest sens podpisywania umowy z jednym portalem, gazetą, nie patrząc na inne, które ukazują się w Łęczycy? (…) Nie lepiej wydać biuletyn informujący o bieżącej działalności burmistrza i zapłacimy około dwóch tysięcy, a tutaj mamy trzy karteczki i trzy tysiące dla portalu. Czy to jest sens? – dopytywał.
Krzysztof Urbański zabrał głos w tej sprawie.
- Panie Wojciechowski, to pan z panem radnym Zasadą, jak rozumem … - jednak nie dokończył wypowiedzi, ponieważ radny Zasada wtrącił, mówiąc, że nie wymyślił sobie tych danych, lecz są to informacje z urzędu miasta.
Zebrani nawzajem nie dali sobie dojść do głosu, więc Marta Arkuszewska ponownie musiala zamknąć dyskusję.